Dawno tak bardzo nie cieszyłem się z wolnego dnia. Chociaż zazwyczaj nie marnuje czasu leżąc bezczynnie w łóżku, to po wczorajszym wieczorze zdecydowanie tego potrzebuje. Dlatego gdy budzę się krótko po dziewiątej z Corinną w moich ramionach, wcale nie mam zamiaru się ruszać. Przypatruje się dziewczynie, z delikatnym uśmiechem na ustach. Jest taka piękna, delikatna i do tego moja. Najchętniej nigdy bym jej nie puszczał. Nie mogę się powstrzymać i zakładam kosmyk jej czarnych włosów za ucho. Corinna mruczy i po głośnym ziewnięciu otwiera oczy. Na mój widok lekko się uśmiecha.
— Hej, Steph. — wita się ze mną.
— Dzień dobry, piękna.
Patrzymy na siebie dłuższą chwilę bez słów. Nie potrzebujemy ich. Nasza obecność i bliskość jest w tym momencie wystarczająca. Jednak po około minucie, Cori w końcu przerywa panującą ciszę.
— Żałujesz, że nasz pierwszy raz był po pijaku? — pyta.
Nie miałem gotowej odpowiedzi na to pytanie. Cześć mnie, cieszyła się z tego. Doskonale wiedziałem, że na trzeźwo bym nie był taki odważny i nie wiem, kiedy w końcu byśmy wylądowali w łóżku. Z kolei druga część chciałaby pamiętać każdy moment tej wyjątkowej chwili, a niestety alkohol to uniemożliwia. Jednak jeżeli chodzi o całokształt, to cieszę się że to się w końcu stało.
— Nie. — kręcę głową — Potrzebowałem trochę odwagi w płynie.
Brunetka śmieje się cicho i składa delikatny pocałunek na mojej szyi.
— To urocze, że wciąż jesteś taki nieśmiały w niektórych aspektach.
Krzywię się jęcząc i zakrywając twarz ręką. Czasami mam wrażenie, że jestem jakimś głupim nastolatkiem, a nie prawie trzydziestoletnim facetem.
— Raczej dziwaczne. — stwierdzam.
Brunetka już chce coś odpowiedzieć, ale przerywa jej dźwięk wiadomości mojego telefonu. Szybko chwytam go i odczytuje.
"Wellinger mówił, że się gdzieś szlajasz z tą Corinną, więc może czas przestać, bo mam dla Ciebie niespodziankę i na dwunastą masz być w domu. Bez pozdrowień, ruszaj tyłek."
Śmieje się widząc jej treść. Karl zawsze jest bezpośredni. Nie chce robić sobie w nim wroga, więc odkładam urządzenie i siadam patrząc na dziewczynę.
— Muszę lecieć. — zaciskam usta w płaską linie.
— A co? Andi już się stęsknił? — brunetka śmieje się unosząc brwi.
Wywracam oczami i pochylam się delikatnie, by złożyć krótki pocałunek na jej ustach. Następnie niechętnie się od niej odsuwam i wstaje po moje ubrania, które leżą na fotelu przy ścianie.
— Tym razem nie on tylko Karl. — tłumaczę zakładając bokserki.
— Oh, co oni by bez Ciebie zrobili? — dziewczyna wzdycha dramatycznie.
Wywracam oczami i śmieje się cicho biorąc resztę ciuchów. Szybko się ubieram i całuje dziewczynę w policzek.
— Do zobaczenia, kochanie.
*
Do domu docieram pół godziny później. Autobusy ze mną współpracują, więc udaje mi się szybciej niż się spodziewałem. Przez całą drogę wspominałem wczorajszy wieczór i noc. Dawno się tak dobrze nie bawiłem. Na samo wspomnienie brunetki nie potrafię się nie uśmiechać. Ku mojemu zdziwieniu w mieszkaniu panuje cisza. Gdyby nie to, że drzwi były otwarte to bym pomyślał, że Andiego nie ma w domu. Marszczę czoło i idę w stronę jego sypialni. Pukam cicho i wchodzę nie czekając na odpowiedź. Rolety są zasłonięte, czego efektem jest panująca w środku ciemność.
![](https://img.wattpad.com/cover/176184829-288-k251356.jpg)
CZYTASZ
der lüge | s. leyhe
Fanfictionz kłamstwa nawet w dobrej wierze, nigdy nic dobrego nie wynika