26. intrigen

349 37 48
                                    

Sophia i Karl wychodzą ode mnie dopiero wieczorem. Przy następnej możliwej okazji muszę go zapytać o to, jakie relacje panują między nimi. Głupio mi było zrobić to w obecności dziewczyny, bo doskonale zdaję sobie sprawę, że ona nie lubi tego typu pytań. Zapewne dlatego, że jest dosyć nieśmiałą osobą. Mimo tego, że dzień spędziłem miło, martwiła mnie jedna rzecz. Andi poza podróżami do łazienki nie wychodził z pokoju. Rozumiałem to, że miał kaca, ale jeszcze nigdy nie widziałem, żeby męczył się z nim tak bardzo. Dlatego jak tylko drzwi za moimi przyjaciółmi się zamykają, idę do pokoju, w którym na łóżku leży blondyn. Chłopak zaszczyca mnie spojrzeniem i ziewnięciem.

— Żyjesz w ogóle? — pytam siadając tuż obok niego.

— Ta. — mruczy, wyglądając jak kompletne przeciwieństwo pełnego życia człowieka.

Marszcze czoło, coraz bardziej będąc zaniepokojony stanem przyjaciela. Przykładam rękę do jego czoła, żeby sprawdzić jego temperaturę. Dochodzę do wniosku, że jest lekko rozgrzany, ale gorączki raczej nie ma.

— Steph, możesz się po prostu położyć obok mnie? — spogląda na mnie prosząco.

Chce być dobrym przyjacielem i nie pytam o nic więcej. Kładę się na łóżku i obejmuje go mocno, bo znam go na tyle, by wiedzieć, że to mu najbardziej teraz pomoże. Nie mogę jednak przestać myśleć o tym, co znowu mogło się stać. Przecież on miał już ostatnio wystarczająco dużo na głowie, w dużej części przeze mnie i swoje problemy z przeszłości z którymi sobie nie mógł poradzić. Przez moment myślę o tym, że to może mieć jakiś związek z Marissą. W końcu wczoraj się kłócili. Czuje jednak, że nie powinienem o to teraz pytać blondyna.

— Przepraszam. — po paru minutach spędzonych w moim uścisku, Wellinger w końcu się odzywa.

Odsuwam się lekko, by spojrzeć na jego twarz. Przecież on nie ma mnie za co przepraszać. Słyszę dźwięk mojego telefonu. Spoglądam ma wyświetlacz i widzę imię Corinny. Odrzucam połączenie. Najpierw czeka mnie rozmowa z przyjacielem. On widząc co zrobiłem, jakby oddycha lekko z ulgą. Przestaje cokolwiek rozumieć.

— Za co? — pytam w końcu, widząc że Andreas sam z siebie chyba nie będzie kontynuował.

— Proszę, nie znienawidź mnie.

— Andi, cokolwiek się stało, ja nigdy bym nie był w stanie Cię-

— Corinna Cię tak naprawdę nie kocha i jest z Tobą tylko dlatego, żeby mi dopiec. Przepraszam, ja nie miałem pojęcia, ale wczoraj zobaczyłem Marisse i teraz ona mnie szantażuje, a ja po prostu nie mogę pozwolić, żebyś dowiedział się o tym wszystkim od nich.  — przerywa mi mówiąc tak szybko, że ja przez dłuższą chwilę zastanawiam się nad tym czy dobrze to zrozumiałem.

W końcu w pełni dochodzi do mnie co powiedział i gwałtownie wstaje. Wellinger też podnosi się do pozycji siedzącej, patrząc na mnie przerażonym wzrokiem. Wygląda jakby miał się zaraz rozpłakać, ale to nie było teraz ważne. Zawsze wiedziałem, że on potrzebuje dużo uwagi, ale nie spodziewałem się, że jak w końcu znajdę sobie dziewczynę, on zacznie ją oczerniać.

— Andreas, kiedy Ty się w końcu nauczysz, że nie wszystko kręci się wokół Ciebie? — mówię zdenerwowany.

Wyraz twarzy Wellingera zmienia się na jeszcze gorszy. Teraz po prostu wygląda tak, jakby ktoś go uderzył mocno w twarz. Mógł nie wymyślać głupot. Ja naprawdę muszę się zastanowić nad naszą przyjaźnią, skoro on nie potrafi zaakceptować mojego szczęścia.

— Corinna mnie kocha, a ja kocham ją. Czas najwyższy, żebyś to zaakceptował i też sobie kogoś na stałe znalazł zamiast próbować zepsuć mój związek. — kontynuuję.

— Ty mi naprawdę nie wierzysz. — stwierdza.

Mówi tak cicho, że nie jestem przekonany czy czasem nie kieruje tego bardziej do siebie. Oczywiście, że mu nie uwierzę, gdy wymyśla takie bzdury. Jestem wręcz pewny, że Corinna by nie była w stanie mnie oszukiwać. Poza tym jak nasz związek, by miał niby dopiec Andreasowi? Poza tym, że jest oczywiście zazdrosnym dzieciakiem i nie potrafi zaakceptować tego, że jego przyjaciel sobie kogoś znalazł. Kręcę głową zawiedziony i po prostu wychodzę.

Nie ma wielu miejsc w które chciałbym się udać. Wsiadam więc w taksówkę, którą udaje mi się złapać i podaję kierowcy adres mojej dziewczyny. Przez całą drogę myślę o zachowaniu Andiego. Jest moim przyjacielem już tak długo, ale przez to co ostatnio wyrabia kompletnie go nie poznaje. Napierw dwukrotnie wygadał moje tajemnice, a teraz coś takiego? Zdaję sobie sprawe, że trochę miał na swoich barkach, ale to go nie usprawiedliwia. Mam wrażenie, że przez te sytuacje z ojcem i moje słowa ma zaburzone poczucie wartości. Dlatego jest zazdrosny i kłamie. Gdyby jednak był dobrym przyjacielem to cieszyłby się moim szczęściem. Nie wiem co się z nim stało. Gdy w końcu docieram do celu, nie muszę długo stać pod drzwiami. Wcześniej wiadomością poinformowałem swoją dziewczyne o przyjeździe, więc brunetka otwiera mi zaraz po tym jak zapukałem.

— Hej, skarbie. — wpuszcza mnie do środka — Co to za nagła wizyta?

Zdejmuje swój płaszcz i buty, a następnie posyłam jej delikatny uśmiech. Jestem zły i zawiedziony, ale nie ona jest tego powodem, więc nie chce by to odczuła.

— Pokłóciłem się z Andreasem. — informuje ją — Znowu. — dodaje trochę ciszej, jakby dla siebie a nie dla niej.

Dziewczyna słysząc to tylko kręci głową i wzdycha.

— Naprawdę zaczynam się zastanawiać dlaczego zadajesz się z kimś takim jak on. — kręci głową i chwytając mnie za ręke prowadzi do swojego pokoju — Astrid nie ma, więc będziesz mógł mi spokojnie wszystko opowiedzieć. Chcesz coś do pica?

Przez głowę przechodzi mi myśl, że jej siostry częściej nie ma w tym miezzkaniu niż jest. Nie to jest jednak w tym momencie ważne.

— Nie, dzięki. — zaprzeczam i siadam na łóżku Corinny — Rozumiesz, że ten dupek jest o nas zazdrosny?

— Co? — brunetka ewidentnie zdziwiona otwiera buzie — Przyznał Ci się, że się w tobie kocha? — zasłania usta dłońmi uświadamiając sobie co powiedziała — Cholera.

O ile jej słowa same w sobie nie są aż tak dziwne, to jej reakcja na nie już tak. Chwilę mi to zajmuje, ale w końcu zaczynam wszystko ze sobą łączyć. Wellinger się we mnie kocha. Corinna o tym wie. Czyli... Naprawdę jest ze mną, żeby mu dopiec. Andi nie kłamał, a ja mu nie uwierzyłem. Ale dlaczego one chcą się na nim zemścić? I czym szantażuje go Marissa?

— Chyba, że miałeś na myśli inny typ zazdrości. — próbuje się ratować. Jednak jest już za późno, gdy wstaje i kręce z niedowierzaniem głową. Corinna chyba widzi, że już za późno i wszystko spieprzyła. Domyśla się, że Andi się przyznał. Nie jest głupia. Gdyby była to by nie dała rady mnie tak oszukać. Nie mogę uwierzyć, że bardziej wierzyłem w kobiete, którą znam pare tygodni niż w mojego wieloletniego przyjaciela. Kobiecie której jak się okazuje wcale nie znam, bo cała nasza znajomość była kłamstwem. I to po co? Żeby skrzywdzić Andiego?

— Nie wiem ile Ci powiedział Andreas, ale ja naprawdę coś do Ciebie poczułam.  — zbliża się i kładzie dłoń na mojej klatce piersiowej, ale ja natychmiast is strącam.

— Ja też, Corinna. — zaciskam usta — Ale do wersji Ciebie, która nawet nie istnieje. — zaciskam usta — Żegnaj.

— Nie, proszę. — w jej oczach pojawiają się łzy — Stephan, kocham Cię.

Nie słuchając jej po prostu wychodzę, wcześniej zakładając buty i chwytając płaszcz. I dopiero wtedy czuje jak bardzo boli mnie to co mi zrobiła. Wykorzystała mnie, a ja jej zaufałem.

________

jak wrócić to z przytupem

komentarze jak zwykle mile widziane

der lüge | s. leyheOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz