Część 15- Więzień Labiryntu

1.2K 66 9
                                    


Od przykrego incydentu ze Stevem minęły trzy dni, podczas których głównie odpoczywałam i jadłam. Wydawałoby się, że to fajne. Wiecie, nie musieć pracować, mieć mnóstwo wolnego czasu, wstawać później niż wszyscy. Ale nie. Teraz, kiedy wróciłam do normalnego życia, stwierdzam, że okropnie się nudziłam. Nie rozmawiałam prawie z nikim, ponieważ większość nie miała czasu i pracowała. Minho jak zwykle całe dnie spędzał w labiryncie, a mi dzień się dłużył i dłużył. W końcu mam jakieś zajęcie, a mianowicie pracę.

Byłam tak zajęta pieleniem grządek i podlewaniem roślin, że nawet nie zauważyłam kiedy ludzie zaczęli zbierać się, aby iść na przerwę obiadową. Dopiero gdy usłyszałam głos Chucka zorientowałam się, że za chwilę będę mogła napełnić swój pusty żołądek i odpocząć.
-A ty co? Wolisz tu dalej siedzieć i podlewać kwiatki?-powiedział dzieciak, a ja na te słowa uśmiechnęłam się i pod nosem wymruczałam kilka słów na temat tego, co zaraz mu zrobię jak się nie zamknie.
-A co martwisz się?-zapytałam, wstałam i podeszłam do chłopca.
-Oczywiście, że nie.-odpowiedział i hardo spojrzał na moje oblicze.
-A powinieneś się martwić. Tylko, że o siebie i swoje zęby.-również na niego spojrzałam.
Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem, po czym wzięłam zamach tak, jakbym chciała uderzyć Chucka pięścią w twarz. Moja zaciśnięta dłoń zatrzymała się kilka centymrtrów przed jego nosem. W tym momencie wybuchłam śmiechem. Oczy chłopca rozszerzyły się do niewyobrażalnych rozmiarów, a jego usta były ułożone w wielką literę ,,O". Dodatkowo robił zeza i ze strachem wpatrywał się w wiszącą przed jego twarzą pięść. W końcu cofłam rękę nie przestając się śmiać i z rozbawieniem obserwowałam jak twarz dzieciaka z wystraszonej i przerażonej zmienia się na coś w rodzaju uśmiechu, ale nie do końca. Zauważyłam, że policzki chłopca zaczynają robić się czerwone, a on sam uśmiecha się jak idiota.

-Wyglądasz jak burak, który nie ma pojęcia co się z nim dzieje.-skomentowałam jego wyraz twarzy, na co on tylko jeszcze bardziej się zaczerwienił.
-Chodźmy już na ten obiad.-wymamrotał tylko, po czym ruszył w stronę kuchni. Uczyniłam to samo, bo przez to wszystko zrobiłam się jeszcze bardziej głodna. Mam nadzieję, że patelniak przygotował coś pysznego na dzisiaj.

Dogoniłam Chucka, który już wchodził do naszej stołówki. Razem podeszliśmy do okienka, z którego po chwili wyjżał Syggy i podał nam dwie tace. Dziś serwował zupę, kilka kanapek oraz sałatkę owocową. Mam nadzieję, że będzie pyszne. Ale z resztą u patelniaka wszystko jest pyszne, więc nie można narzekać. Usiedliśmy z Chuckiem przy stoliku i zaczęliśmy konsumować zawartość naszych talerzy. Od jakiegoś czasu rzadko jadam sama. Zazwyczaj zadowalam się towarzystwem chłopca. Lubię z nim rozmawiać, a przy nim nie idzie siedzieć cicho. Jego jadaczka chyba nigdy się nie zamyka.

Po jakimś czasie naszych wesołych rozmów oraz jedzenia zauważyłam, że w stronę stolika, przy którym siedzieliśmy zmierza ten nowy. Zaczęłam się niepokoić i trochę stresować. Z roztargnieniem rozglądałam się po pomieszczeniu, aby tylko nie spojrzeć na niego. Nawet przestałam słuchać co mówił Chuck. Na chwilę jakby się wyłączyłam. Z tego stanu wyrwał mnie pewien głos. O dziwo dość łagodny i spokojny głos.
-Mógłbym się przysiąść?-zapytał njubi i nieśmiało spojrzał w moją stronę. Odwzajemniłam jego spojrzenie i wymusiłam uśmiech.
-Jasne.-odpowiedziałam krótko, nie chcąc wchodzić z nim zbytnio w konwersację.
Następne 5 minut upłynęło w ciszy. Nikt nie chciał się pierwszy odzywać. Ja szybko pochłaniałam resztę obiadu, mając nadzieję, że chłopak za chwilę sobie pójdzie. Starałam się na niego nie patrzeć, ale kontem oka zauważyłam, że mi się przyglądał. Zignorowałam to. W końcu odważył się coś powiedzieć.
-Ymmm... Hannah... Chciałbym z tobą porozmawiać odnośnie naszego ,,pierwszego spotkania".-odwróciłam wzrok w jego stronę i z poirytowaniem wyczekiwałam, co świeżuch ma mi do powiedzenia.
-No, gadasz czy nie?-przerwałam ciszę, która nastąpiła po jego pierwszej wypowiedzi.
-A więc...-zaczął lecz od razu się zaciął, tak jakby zastanawiając się co właściwie ma powiedzieć.-Przede wszystkim chciałem cię przeprosić za tamto... no wiesz.
-Tak wiem.-odpowiedziałam i dalej się w niego wpatrywałam z zaciekawieniem, ale również lekką złością. Miałam dosyć jego zacinania się i niepewności we własnych słowach.
-Ja już pójdę.-odezwał się Chuck, a ja zdezorientowana odwróciłam wzrok w jego stronę i posłałam mu oburzone spojrzenie.-No co? Już skończyłem.-odpowiedział na moją wymowną mimikę i sobie poszedł. No dobra. Teraz pora skupić się na tym chłopaku tutaj. To będzie długa i męcząca rozmowa...

Udało się. W końcu me męki dobiegły końca. Naprawdę rozmowa z blondwłosym nie należała do najprzyjemniejszych. Trudno jest słuchać kogoś, kto sam chyba nie wie co mówi. No ale cóż, każdy ma jakieś wady. Ten tutaj ma problemy z wysławianiem się. Przynajmniej wszystko sobie wyjaśniliśmy i teraz nie będzie między nami żadnych niekomfortowych sytuacji. Bynajmniej mam taką nadzieję. Ogólnie sprawa wyglądała tak:
Niebieskooki po przyjeździe tutaj nie za bardzo wiedział co się dzieje. Gdy mnie zobaczył wydawało mu się, że mnie zna. Po tym wszystkim, tak jakby ktoś lub coś zaczęło kierować jego mózgiem i ciałem. Nie pamiętał dokładnie co mi zrobił, ani czemu. Na koniec dodał, że niechciałby żeby między nami były jakiekolwiek konflikty. Jeszcze raz przeprosił za swoje zachowanie i zaproponował abyśmy się lepiej poznali.
Dziwne to, ale przemyślę wszystko jeszcze raz, bardzo dobrze podczas pracy. Teraz czas na chwilę odpoczynku, a potem znów idę, jakby to Chuck powiedział- podlewać kwiatki.

Podczas kolacji zostałam poinformowana o ognisku na cześć świeżucha. Wcześniej nie było go jak urządzić, ponieważ sprawy bardzo się pokompliowały. Ale teraz, kiedy wszystko jest już wyjaśnione, można świętować. W sumie ucieszyłam się z tej wiadomości. Na tej imprezie zawsze można się wyluzować i trochę oderwać od brutalnej rzeczywistości. Miałam tylko nadzieję, że Minho się nie upije. Nie mam zamiaru wysłuchiwać jego bezsensownego bełkotu.

============================================================================

No i mamy następny rozdział.
Teraz będę starała się dodawać chociaż trochę bardziej regularnie.
Co weekend postaram się coś opublikować.
Mam nadzieję, że ten rozdział nie jest najgorszy, bo mnie samej średnio się podoba.
A więc do zobaczenia za tydzień :)
Tu macie jeszcze spoko mem:

Co z tego, że jest kompletnie bez sensuuuuPozdrawiam i do zobaczenia:)

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Co z tego, że jest kompletnie bez sensuuuu
Pozdrawiam i do zobaczenia
:)

I Know You..Where stories live. Discover now