#36 Dzień

1.2K 77 57
                                    

~Alec~
Oparłem się o ramię Magnusa, dłonią wędrując do jego klatki piersiowej, gdzie wisiał złoty, cienki i długi naszyjnik z wisiorkiem małego piórka. Zacząłem się nim bawić, czasami zahaczając palcem o biały guzik od flanelowej, czerwonej koszuli bez rękawów, którą miał na sobie Magnus. Nie powiedziałem mu tego, ale zjawiskowo w niej wyglądał.

Plan był taki jak zwykle. Czyli limuzyna wraz z szoferem i moim tatą wiezie nas na jakiś przystanek w Pennsylvanii, skąd zabrać ma nas już wujek. Tata był z kierowcą na przodzie, a ja z Magnusem oczywiście na tyle, siedząc obok siebie po turecku na skórzanej kanapie.

- Ile będziemy jechać? - spytał w pewnym momencie Magnus, opierając swoją głowę o moją.

- Nie wiem - wzruszyłem ramionami. - Ale pewnie długo.

- Pooglądałbym coś na internecie, póki mamy zasięg - oznajmił i ruszył się, przez co zabrałem głowę z jego ramienia. Eh, a było mi wygodnie.

- W sumie w trakcie zaśniemy, więc obudzą nas na miejscu... - powiedziałem, lekko się rozciągając, żeby poluzować stawy. Zsunąłem się z kanapy i położyłem się na plecach na podłodze, żeby wygodniej było oglądać.

- Co moja żona robi na podłodze?

- Czeka na męża - patrzyłem się w górę na ciemny sufit pojazdu, z cierpliwością czekając, aż Magnus położy się obok mnie. - Weź kijek do selfie i chodź obok - powiedziałem, przypominając sobie, że Isabelle niedawno zostawiła tutaj swój przyrząd do robienia zdjęć. Albo zapomniał go stąd Jace. Albo ktokolwiek inny z naszych znajomych.

- A skąd ty weźmiesz... O, mam - parsknął śmiechem. Usłyszałem stuknięcie, po czym zauważyłem kątem oka, jak czerwona koszula Magnusa miga mi przed oczami. Azjata położył się obok mnie.

Patrzyłem na niego, jak włącza w telefonie jakiś film, po czym wciska go w uchwyt na tym srebrnym kijku i prostuje go nad swoją twarzą. Nie obchodził mnie ten telefoniczny seans, więc nie musiałem dobrze widzieć obrazu, ale z potrzeby czułości do snu przekręciłem się w stronę Magnusa. Położyłem głowę na jego klatce piersiowej i zgiąłem nogi w kolanach, kładąc je na te jego, wyprostowane. Rękę położyłem na jego brzuchu, znowu bawiąc się guziczkiem, tym razem innym.

- Tylko mnie nie rozbieraj - zaśmiał się Magnus, obejmując mnie ramieniem, przez co położył dłoń na moim pasie. Uśmiechnąłem się pod nosem, zadowolony z wygodnej, miłej pozycji.

- A ty nie komentuj głośno tego filmu, bo idę spać...

- Kotku, obudzisz się prędzej przez mój krzyk, kiedy sam zasnę i telefon spadnie mi prosto na nos.

Zachichotałem, wyobrażając sobie ten widok. Ciakawe, tak przy okazji, w co wpadnie Magnus, gdy już będziemy na farmie u wujka Hodge'a...

***
- Ej, chłopaki... Moglibyście wstać.

Mruknąłem, słysząc głos swojego ojca... Ale tak bardzo nie chciało mi się otwierać oczu... Że nie otworzyłem. Leżałem dalej, czując, jak moje ręce są splątane z rękoma Magnusa, tak samo jak nasze nogi. Na nosie czułem oddech azjaty.

- Alec.

- Cooo... - jęknąłem, kiedy ktoś najwyraźniej pozbawiony serca złapał mnie za ramię i zaczął mną mocno kołysać, tak, że uderzyłem czołem o czoło Magnusa. Niemiła pobudka.

Otworzyłem w końcu oczy. Zauważyłem twarz Magnusa, który krzywił się lekko, masując dłonią swoje czoło.

- Przepraszam - zaśmiałem się cicho. Zbliżyłem się od razu i krótko pocałowałem jego usta.

𝕊𝕫𝕖𝕤𝕔𝕕𝕫𝕚𝕖𝕤𝕚𝕒𝕥 𝔻𝕫𝕚𝕖𝕨𝕚𝕖𝕔 𝔻𝕟𝕚 𝕎𝕒𝕜𝕒𝕔𝕛𝕚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz