#53 Dzień

620 64 12
                                    

~Alec~
- Wyzionę ducha, jeżeli tam wejdę! - krzyknąłem groźnie i miałem nadzieję, że to przekona mojego męża.

Nie przekonało.

- Wizyta tam zmieni twoje życie na lepsze! - odparował Magnus, stojąc z zaciśniętymi pięśćmi na szczycie kilku stopniowych schodków.

- Niby jak?!

- Jeśli nie wejdziesz do tego zacnego salonu, za kilka dni będziesz mi jojczył, że grzywka wpada ci do oczu - wyjaśnił Magnus, mrużąc oczy i nie krzycząc. Postawił karty na neutralny ton, choć jego wzrok był dziki.

- To sam sobie obetnę - burknąłem i założyłem ręce na piersi, tupiąc nogą, bo nie wiedziałem, w jaki inny sposób mogę dalej wyrażać swój protest.

Kilka rozchichotanych nastolatek przeszło obok mnie, drepcząc po schodach, omijając Magnusa i zanurzając się w głębi salonu fryzjersko-kosmetycznego, do którego próbował zaciągnąć mnie - dzisiaj wyjątkowo upierdliwy - azjata.

- Ostatnim razem, gdy byliśmy u fryzjera, nie zapierałeś się tak - przypomniał Magnus, jeszcze bardziej mrużąc oczy i wyglądając jak podirytowany Church.

A w mojej głowie mignęło pewne wspomnienie...

- Jak możesz nie pamiętać mojej traumy? - spytałem z żalem, za moment znowu się denerwując, kiedy wyobraźnia podsunęła mi kolejne kilka wspomnień. - Jak, skoro to ty miałeś ze mnie największy polew?!

Magnus zamrugał powiekami, pewnie wchodząc w swój mentalny życiorys. Potem otworzył szeroko oczy i wybuchnął śmiechem, uderzając ręką o kolano. Pf...

- Pamiętam! - pisnął z uciechą. - Pamiętam, jak fryzjer obciął ci grzywkę na pół czoła... - zachichotał. - O, Boże... Nazwaliśmy cię wtedy Hrabią Czarnego Hełmu. Pamiętam, pamiętam.

Wywróciłem oczami i pomyślałem, że warto zmienić temat.

- Właśnie... - mruknąłem pod nosem. - I ty się dziwisz, że nie chcę iść do fryzjera.

- Ściąć tylko centymetr.

- Centymetr dla fryzjera to kilka cali - burknąłem, patrząc z powagą na uśmiechniętego azjatę. - Isabelle, mama i Jace twierdzą tak samo.

- W tym salonie mam dobrego, znajomego magika od włosów - powiedział Magnus, wskazując kciukiem za siebie na oszklone drzwi. - I jeszcze kilku innych, od pazurków. Jak chcę odpowiednio zadbać o swoje atuty, przychodzę właśnie tutaj.

- Znam któregoś? - spytałem, wzdychając i niecierpliwie przestępując z nogi na nogę.

Magnus się zamyślił i postukał palcem o brodę.

- Jednego - odparł, ożywiając się. - O dwóch kolejnych ci mówiłem, ale jakieś dwa lata temu, kiedy miałem fazę na starszych.

- Fazę... Na starszych? - zmarszczyłem brwi, uzmysławiając sobie coś. - Ale... Okey, miałeś taką fazę, ale jeśli chodzi o randkowanie...

Spojrzałem podejrzliwie na Magnusa, który nic sobie nie robił z mojego wzroku i zachowywał się spokojnie i wesoło jednocześnie.

- No, tak. W tym salonie pracuje trzech moich byłych.

- C-co?! - aż podskoczyłem, czując, że mózg mi zamarza.

Jak on może myśleć, że po danym wyznaniu chciałbym wejść do salonu z takim wyposażeniem?! Z trzema byłymi mojego męża?!

- No... - parsknął śmiechem Magnus, patrząc na mnie i jakby nigdy nic rytmicznie podrygując sobie ramionami. - Znasz Imasu. Jest grajkiem, ale w wolnym czasie robi pazurki wraz z Ettą. Fryzjerem jest Axel i on będzie cię dziś strzygł.

𝕊𝕫𝕖𝕤𝕔𝕕𝕫𝕚𝕖𝕤𝕚𝕒𝕥 𝔻𝕫𝕚𝕖𝕨𝕚𝕖𝕔 𝔻𝕟𝕚 𝕎𝕒𝕜𝕒𝕔𝕛𝕚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz