Rozdział 6 - Królowie Świata

244 42 35
                                    

Nie czułam zimna. Byłam tak zdenerwowana, że było mi wręcz gorąco. Krew pulsowała w moich żyłach w takim tempie, że serce nie nadążało ze swoją pompką. Czy chciałam tego czy nie, musiałam się jakoś uspokoić, bo jeżeli emocje sięgną zenitu, niechybnie zejdę na udar z wkurwienia.

Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do Neli. Po kilku sygnałach usłyszałam poirytowany głos przyjaciółki:

Jezu, Dibu! Jest dziewiąta rano! Spać nie możesz?!

— Nela, masz czas? 

Obudziłaś mnie, WIĘC JAK MYŚLISZ?!

— Dałam Francji po mordzie — wydyszałam do telefonu.

Coooo? Zwariowałaś? Dlaczego?! Myślałam, że czujecie coś do siebie!

— Zasłużył na to! ... Zaraz, że co?! — warknęłam do telefonu. — Ja i ten zboczeniec? Zwariowałaś?! Zaciągnął mnie do pokoju i prawdopodobnie wymacał gdzie się dało! I jeszcze wcisnął mi rano kit, że ja z nim... No wiesz...

Ty żartujesz teraz, prawda...?

— Chciałabym — burknęłam. — Spieprzyłam stamtąd. 

Złamałaś mu chociaż nos?!

— Nie wiem. Mam nadzieję, że jesteś ze mnie dumna. To był mój pierwszy sierpowy w życiu. — Zachichotałam nerwowo. — Myślisz, że bardzo będzie się za to mścić?

To mu przylejesz po raz drugi — warknęła. — A jak nie zadziała, to JA z nim porozmawiam.

Westchnęłam.

— Kończę.

Gdzie ty jesteś?

— Niedaleko parku. Muszę się przewietrzyć, bo kompletnie nie ogarniam sytuacji, w której się znalazłam.

Uważaj na siebie, Dibu.

Rozłączyłam się i zatrzymałam koło starej wierzby, pod którą w podstawówce bawiłam się z przyjaciółmi. Oklapłam na starą, drewnianą ławkę i podrapałam się po skroni. Z zachmurzonego nieba powoli zaczął kropić deszcz, bo przecież nie mogło być normalnie.

***

Siedział na kanapie i przykładał worek z lodem do policzka. Musiał przyznać, że kompletnie nie spodziewał się po dziewczynie takiej siły, a tym bardziej tego, że go uderzy. Jedyne, co kobiety podnosiły przy jego osobie, to albo nogi, albo biodra.

Ale nie pięść...

Zdawał sobie sprawę z tego, że poniekąd na to zasłużył. Niepotrzebnie zadrwił z niej rano, ale gdyby powiedział jej prawdę, że sama się rozebrała i śpiewała przy tym zmienioną wersję piosenki Konika na biegunach, to myślał, że oberwałby jeszcze mocniej.

Chrystusie, ona jest niereformowalna.

Porywało go, że pod skorupą miała w sobie wiele niewinności i miał wrażenie, że jej niedostępność tylko go bardziej nakręcała. Kusiło go, kiedy przechodziła obok, żeby wziąć ją w ramiona...

Nie ukrywał, że chciałby zerwać ten kwiat.

Tylko jak?

— Lubię ją. — Zaśmiał się Romano, wytracając go z zamyślenia. — Dostałeś to, na co zasłużyłeś, draniu.

— Możesz przestać? — mruknął w odpowiedzi. — Nie spodziewałem się tego po niej.

— Mam nadzieję, że przypieprzy ci jeszcze niejeden raz. Laska ci przypieprzyła, ale z ciebie ciotaaaa~!

Hetalia Axis... Poland?! - Tom 1 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz