Rozdział 15 - Opowieść Francji

213 36 7
                                    

— Jak dobrze wiesz — zaczął powoli — po przegranej kampanii w czterdziestym roku, północna połowa moich ziem trafiła pod okupację Niemiec, natomiast południowa została wolna. Właśnie na tej „wolnej" od okupantów części zostałem Państwem Francuskim szerzej znanym jako Francją Vichy. Nie będę się tu rozwodził nad ówczesną sytuacją polityczną, ponieważ dobrze wiem, ze ciebie interesuje coś bardziej okrutnego, niźli polityka.

Nastroje antysemickie rosły z każdym dniem, a Żydzi często bali się wyrażać swoje poglądy, gdyż ogólnie przyjmowało się, że to właśnie problem żydowski był przyczyną całego napięcia międzynarodowego. Najgorsze było to, że mój rząd bardzo zaangażował się w kampanie antyżydowską, mimo że Trzecia Rzesza na to nie naciskała. W krótkim czasie wychodziło wiele ustaw, które ograniczały wolność ludności żydowskiej. To wszystko przechodziło przez moje ręce i moje ręce te ustawy musiały podpisywać, czy tego chciałem, czy nie.

Przygotowania do obławy trwały, a ja zostałem przydzielony jako przełożony około dziewięciu tysięcy policjantów, którzy wzięli udział w tym zdarzeniu. Gdy nadszedł szesnasty lipca, wkroczyliśmy na ulice zamieszkałych przez tych biednych ludzi. Do dziś pamiętam krzyki kobiet czy płacz dzieci. Próbowałem zaprowadzić spokój tam, gdzie byłem. Nie pozwalałem szarpać kobiet, nie strzelałem do uciekających dzieci jak mi kazano, ale i tak aresztowano około trzynastu tysięcy niewinnych ludzi.

Mieliśmy aresztować wszystkich powyżej szesnastego roku życia, ale zarządziłem, żeby brać wszystkich. Żeby nie rozdzielać tych biednych rodzin. Teraz wiem, że był to ogromny błąd, bo przecież tyle dzieci zginęło przez moją decyzję... Ale ja nie chciałem ich rozdzielać...

Przerwał na chwilę i zawiesił wzrok na ścianie. Po chwili westchnął i ciągnął dalej, a ja słuchałam z kamienną twarzą.

— Wszystkich ich zgromadzono i zamknięto na pięć długich dni na Velodrome d'Hiver. Bez jedzenia, bez wody, z pięcioma toaletami i jednym kranem. To było przerażające, nigdy nie byłem świadkiem czegoś podobnego. Pamiętam, że panował wtedy upał, a słońce dodatkowo grzało w ten cholerny szklany dach.

Niemcy pozamykali wszystkie drzwi i okna. Smród i zaduch był nie do wytrzymania. Krzyki, zawodzenia, do dziś potrafię je przywołać, gdy zamknę oczy. W końcu wszystkich zabrano do obozów przejściowych i finalnie do obozów zagłady. To ogromna zbrodnia, którą zapłaciłem za spokój moich rodaków. Nikt nie został za to rozliczony. Dopiero w dziewięćdziesiątym piątym roku mój ówczesny prezydent powiedział Światu, że „zbrodnicze szaleństwo okupanta było wspierane przez Francuzów. Przez Państwo Francuskie". Przeze mnie...

Nie miałam wyrzutów sumienia, że zepsułam atmosferę tym tematem. Miałam wrażenie, że Francja wstydził się tej części swojej historii zapisanej na czarnych kartach.

— „Od zła, kiedy się je widzi jedynie, można odwrócić oczy. Ale kiedy widzisz je i przeżywasz, nie ma od niego ucieczki"* — zacytowałam spokojnie.

— Ta, powiedzmy...

— Nic nie mogłeś zrobić, prawda? — odezwałam się w końcu.

— Jestem zależny od głowy mojego rządu. Kiedy trwa wojna, walczę, kiedy trwa pokój, jestem w stagnacji. Jedynie mogę doradzić, oferując przy tym swoje doświadczenie. Ale zazwyczaj rządzący myśli, że wie więcej niż ja. Każdy z nas ma taki sam problem. — Zaśmiał się gorzko pod nosem. — Demokracja...

— ... to najgorsza rzecz pod słońcem — dokończyłam, a Francis podniósł brew. — A demokracja kończy się wtedy, kiedy rząd potrafi przekupić lud ich własnymi pieniędzmi. 

— Dobra, wyzwanie wykonałem. — Sięgnął po kartę, a ja zaraz po nim. — Moja kolej — mruknął, gdy pokazaliśmy sobie nominały.

— Prawda! — powiedziałam szybko.

Hetalia Axis... Poland?! - Tom 1 ✓Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt