[3 lipiec 2017 — poniedziałek]
Tego dnia padało, a burza trwała w najlepsze już od samego rana. Paryski błękit nieba przybrał kolor szarości życia, a na tęczę przyszło nam czekać naprawdę długo.
Siedzieliśmy przy śniadaniu i z entuzjazmem opowiadałam o swoich wczorajszych wrażeniach, gdy rozbrzmiał dzwonek telefonu.
— Przepraszam. — Francja wstał i skierował się do telefonu stacjonarnego, który znajdował się na komodzie. Dziwne, myślałam, że ten telefon był tu dla ozdoby, no bo poważnie... Kto w dobie smartfonów używał w domu stacjonarki?
Zanim zdążyłam się nad tym głębiej zastanowić, usłyszałam rozdrażniony ton mężczyzny i głośny dźwięk odkładanej słuchawki.
— Kto to był?
— Anglia — powiedział, przekręcając zirytowany oczami.
— Czego on od ciebie chciał? — Moje brwi wyjechały do Chin ze zdziwienia.
— U niego strajkują teraz policjanci, zadzwonił więc, aby mi powiedzieć, że to moja wina.
— Że co?! — Oplułam się. Nie potrafiłam ogarnąć móżdżkiem tego całego absurdu.
— To prawda, że lubię strajkować, ale...
Przerwał, bo po raz kolejny aparat się rozdzwonił. Z milczeniem obserwowałam blondyna, który podreptał z powrotem do telefonu, wyrzucił z siebie ze zdenerwowania kilka zdań, po czym znów rzucił słuchawką, tym razem jednak mocniej.
— Co znowu? — zapytałam uprzejmie, mimo że dostałam tiku nerwowego w prawej powiece.
— Teraz stwierdził, że burza, która u niego szaleje, nadeszła ode mnie.
— Ja pierdolę. — Zrobiłam minę typu XD, kiedy wybuchł mi po tej informacji mózg. Francis westchnął i w sumie spokój trwał może z kilka minut, kiedy po raz trzeci telefon się odezwał.
Poirytowany mężczyzna wstał po raz trzeci, ale ja byłam szybsza. Minęłam go z gracją hipopotama i dorwałam się do słuchawki.
— Skończ w końcu wydzwaniać, psycholu!
Cisza, jaka zapadła po drugiej stronie, podpowiadała mi, że typ łączył puzzle.
— Kto mówi? — Usłyszałam w końcu głos Anglii co dało mi pewność, że składanie układanek nie było jego mocną stroną. W sumie, tak jak i moją.
— A kto pyta? — przedrzeźniłam go.
— Nie rób sobie ze mnie jaj, zarośnięty durniu!
— Cooooo? — Oburzyłam się niczym minionek. — Całujesz mnie w moim własnym domu i jeszcze mnie nie pamiętasz?! Mówię po polsku, a ty dalej nic?! A żeby cię szlag, Kirkland!
— Natalia?!
— Brawo ty! — fuknęłam. — Jeszcze raz zadzwonisz z jakąś pierdołą, to osobiście stawię się w Londynie, żeby cię kopnąć w dupę!
Rzuciłam słuchawką i spojrzałam na skamieniałego Francję.
— No. Teraz będzie spokój.
— Tak wiele pytań — powiedział, gdy się otrząsnął — tak mało odpowiedzi.
Nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, w jadalni znów rozbrzmiał telefon. Nie zastanawiając się, odebrałam go wściekła jak osa i warknęłam:
— Czego?!
— Natalia, co ty robisz w domu żabola?!
— Relaksuję się na wakacjach! — zagrzmiałam, dobitnie pokazując jak bardzo się w tej chwili relaksuję.
YOU ARE READING
Hetalia Axis... Poland?! - Tom 1 ✓
FanfictionBella zakochała się w wampirze. Julie w zombie. Niejednej dziewczynie serce zabiło mocniej dla wilkołaka. A gdyby tak dziewczyna, zwykła polska licealistka o mentalności Jasia Fasoli, zakochała się w personifikacji Państwa? To oznaczałoby tylko jedn...