Rozdział 38 - Co w rodzinie to nie zginie

204 37 34
                                    

Gdy w progu ujrzałam mojego wzrostu ładną blond kobietę o zielonych oczach i uśmiechu chochlika, czyli moją mamę, to krzyknęłam radośnie na pół bloku:

— Mamuś! — Rzuciłam się jej na szyję i przytuliłam mocno do siebie.

Moja mama...

Najcudowniejsza, najbardziej empatyczna, najbardziej bezinteresowna osoba w naszej pokrzywionej od korzeni familii.

— Córuś! — Zachichotała i zmierzyła mnie wzrokiem. — Wyrosłaś.

— A ty się w ogóle nie starzejesz — powiedziałam z uśmiechem, a blondynka lat trzydzieści osiem wyszczerzyła się w uśmiechu podobnym do mojego. — A, właśnie. To Franek. Mój...

Nie przeszło mi przez gardło słowo „chłopak". Powiedzenie tak o żywej Republice Francuskiej było tak absurdalne, że aż żenujące. Ale absolutnie nieabsurdalne dla mnie było całowanie się z nim kilka minut wcześniej. Fucking logic.

— Cześć, Gosia jestem. — Wystawiła do chłopaka rękę z uśmiechem. Francja jednak zachował się niczym prawdziwy dżentelmen, bo chwycił moją rodzicielkę delikatnie za rękę i pocałował ją w grzbiet dłoni.

— Miło mi panią poznać, Natalia sporo mi o pani opowiadała~.

— Oj...

No i pięknie. Gośka Żylińska zarumieniła się i przez moment zawiesiła na nim wzrok. Szybko się jednak otrząsnęła i zaprosiła nas do środka. Weszliśmy do ciasnego przedpokoju i zrzuciliśmy buty. I wtedy do przedpokoju wszedł On.

Adam Żyliński.

Ostrzyżony na krótko przystojny mężczyzna z bródką po czterdziestce, mający posturę i wzrost Ludwiga. Jego piwne oczy rozszerzyły się lekko na widok Francji, ale pierwsze co zrobił, to przywitał się ze mną.

— Cześć, córka — powiedział swoim normalnym głosem bez przesadnych emocji, kiedy przytuliłam się krótko i pocałowałam go w policzek na przywitanie.

— Francis Bonnefoy, dzień dobry. — Francis uśmiechnął się szeroko do mojego starego, wyciągając do niego dłoń, a mnie wszystko opadło, łącznie z cyckami, kiedy koleś przedstawił się prawdziwym imieniem i nazwiskiem.

— Dobry, Adam. — Uśmiechnął się mój ojciec, ale jego zmarszczone czoło podpowiedziało mi, że już mu coś nie pasowało.

— No, do salonu! — Zagoniła nas mama w stronę pokoju na lewo. — Rozgość się, miło nam w końcu cię poznać! Pewnie jesteście głodni. Zaraz podam rosół, Natala, chodź, pomożesz mi.

Zrobiło mi się słabo na myśl, że Francja zostanie z moim ojcem sam na sam.

Zaraz, Dibu. Waitz.

Czy mnie całkiem już popierdoliło do reszty? Ten koleś przeżył wszystko, od epidemii dżumy przez rewolucję francuską do wojny, a ja BAŁAM się zostawić go z facetem po czterdziestce? I to jeszcze z nieuzbrojonym?

Nie rozśmieszaj mnie, Natalia. Skoro Francja uważał tę wizytę za rozrywkę równą w Disneylandzie, to skończ się stresować.

Najwyżej starzy zabronią mi się z nim widywać, albo zamkną w piwnicy.

— Gdzie młody? — zapytałam mamy, gdy znalazłam się w kuchni. Rodzicielka, krzątając się przy kuchence gazowej, opowiedziała szybko:

— Na placu, zaraz wróci. Powiedz mi, córuś... Czy on nie jest dla ciebie za stary?

— Kto? — zapytałam inteligentnie, a matka spojrzała na mnie z politowaniem.

— Ile Franek ma lat?

Hetalia Axis... Poland?! - Tom 1 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz