Rozdział 37 - Świat to jeden wielki psychiatryk

186 37 75
                                    

[15 lipiec 2017 — sobota]

Budzik dzwonił już po raz trzeci. Jęknęłam głośno i sięgnęłam po telefon niczym zombie.

— Zamknij sięęęęę...! — zawyłam i spróbowałam go jakoś uciszyć. Bez efektu, bo komórka akurat na złość się zacięła.

Usiadłam więc zirytowana na łóżku i zaczęłam potrząsać Samsungiem jak chore psychicznie dziecko, ale, o dziwo!, to też nie pomogło. W końcu zrezygnowana przytrzymałam przycisk resetu i oklapłam na plecy. Przechyliłam głowę w bok, gdy Francja ziewnął potężnie.

— Chyba czas wstawać — mruknęłam do niego. — O której mamy samolot?

— Polecimy moim — mruknął i odwrócił się do mnie. — Więc mamy jeszcze czas. Zjemy i nacieszymy się sobą~.

Podniosłam na niego brew i wstałam z łóżka.

— Nie mam humoru — powiedziałam i wzięłam z wieszaka szlafrok oraz czyste ubrania.

— Aż tak źle? — Zdziwił się.

— Tak. — Westchnęłam. — Psychicznie jestem na samym dnie. Kojarzysz Rów Mariański? Tam właśnie jest mój humor, moje chęci, moja psychika i moje wszystko.

— Mon amour — powiedział — nie złość się, proszę... Gilbert nie miał nic złego na myśli.

— Francis. — Obróciłam się gwałtownie w jego stronę. — Ten debil wzniósł toast za moją wstrzemięźliwość seksualną! Pytał, kiedy dołączę do zakonu, do cholery! Na forum rozgrzał temat mojej domniemanej aseksualności! Szkocja o mało nie zesikał się ze śmiechu, no ja pierdolę! — zawołałam, łapiąc się za głowę. — Świat to jeden, wielki latający psychiatryk! I to właśnie dlatego kosmici się z nami nie kontaktują!

— Pragnę przypomnieć, że złamałaś mu po chwili nos — zauważył Francja. — Oraz wyrwałaś garść jego włosów.

— Zasłużył na to! — wysyczałam, czując jak robi mi się niedobrze. — Wyrwałabym mu coś więcej, gdyby Niemcy mnie nie powstrzymał.

— No i zyskałaś szacunek braci Kirkland — dodał z uśmiechem. — Irlandia koniecznie chciał się z tobą napić, a Szkocja ochrzcił cię oficjalnie „wiedźmą nie do zdarcia".

— Taaaaaaaak — powiedziałam, uśmiechając się ironicznie. — Po czym zapytał, czy na pewno nie jestem trans, bo dziewczyna nie ma prawa być tak agresywną z natury. Kazał mi UDOWODNIĆ mu, że jestem kobietą z krwi i kości. Wszyscy się dobrze bawicie cudzym kosztem, prawda?

— Allistor tylko żartował, ma chérie. — Blondyn przekręcił oczami. — Wszyscy są przyzwyczajeni do szacunku i respektu ze strony ludzi, a ty i Kornelia pokazałyście, że nikt nie jest bezkarny, bez względu na status czy pochodzenie.

— Całe szczęście, że Nela stanęła po mojej stronie — powiedziałam cicho. — Nie wyobrażam sobie być samej przeciwko wściekłemu Prusowi i natarczywemu Szkocji.

— Samej? — Zdziwił się. — Przecież ja też tam byłem.

— Tak, faktycznie. — Pokiwałam głową ze sarkazmem. — Czy to nie ty wypaliłeś tekstem do Szkocji „spokojnie, Natalia ma wszystko na miejscu, osobiście sprawdzałem"? I czy to nie ty powiedziałeś do Gilberta, żeby zostawił w spokoju twojego... Czekaj, jak to szło? A! „Słodkiego szczeniaczka, co to tylko chce się bawić"?

— Tak, to ja — potwierdził wesoło.

— Taki wstyd... — szepnęłam i zadrżałam na myśl o wczorajszej imprezie.

Hetalia Axis... Poland?! - Tom 1 ✓Where stories live. Discover now