BBQ

4 0 0
                                    

Stanęłam na dachu czując jak ciepły deszcz zmywał ze mnie namiastki ostatniego zła.
Na zachodzie łyskało się jak diabli. Cisza przerywana była jedynie uderzeniami piorunów.
Burza zagłuszała wszelkie myśli.
Zerwał się porywisty wiatr, który targał mojego ducha na wszystkie strony świata.
Zaczęłam krzyczeć.
Mój głos niknął w odmętach grzmotów i uderzającego deszczu.
Zupełnie jakby nigdy nie istniał. Jakby rozpraszał się w nicości.
Jakby był jedynie wibracją, która znika w przestrzeni w momencie gdy zaistnieję.
Usiadłam na tyłku. Miałam ochotę na papierosa, jednak pogoda uniemożliwiała mi podjęcie tego zadania.
Uśmiechnęłam się patrząc na czarne, pozbawione barwy niebo. Gdy nie było światła, nic nie miało barw.
- Czy to koniec, czy początek?- zapytałam szeptem.
Niebo zagrzmiało. Nie była to jednoznaczna odpowiedź.
Prychnęłam. Nigdy nie była. Powstałam. Przede mną przemknęła biała poświata.
Uśmiechnęłam się po raz kolejny feralnego dnia.
Byłam cała mokra, jednak nie przeszkadzało mi to. Byłam szczęśliwa.
Trochę szczęśliwa.

2.Geometria Boga(2012-2017)Where stories live. Discover now