Rozdział 1

1.2K 53 51
                                    

Ciemność spłynęła nad Paryż, kiedy Marinette wreszcie wróciła do swojego domu. Wymówiła się zmęczeniem od wspólnej kolacji z rodzicami i życząc im dobrej nocy, poszła na górę. Myślała, że będą chcieli ją zatrzymać, bo dla wszystkich był to ciężki dzień, jednak na szczęście nie musiała się tłumaczyć.

Znalazłszy się w zaciszu własnego pokoju, zdjęła różową torebkę i położyła ją na biurku. Po chwili wyleciała z niej jej kwami i przytuliła się do Marinette. Dziewczyna ledwie to zarejestrowała.

Dzisiejszy dzień obfitował w tyle zaskakujących wydarzeń...

- Marinette? – zapytała nieśmiało Tikki.

Dziewczyna nie odpowiedziała. Stała na środku pokoju i czuła się... pusta. Odwróciła się i bez słowa podeszła do skrzyni stojącej w rogu pokoju. Otworzyła ją i wyciągnęła wcześniej schowane tam pudełko z miraculami. Uklękła i położyła je na podłodze.

Jak mogło do tego dojść?

Jak to możliwe, że przez nieuwagę popełniła tak tragiczny w skutkach błąd? Sama doprowadziła swojego wroga do mistrza Fu. Przez nią znalazł się w niebezpieczeństwie i poświęcił się, tracąc pamięć.

A ona została nowym strażnikiem miraculów...

Przecież się do tego w ogóle nie nadawała i nawet list od Mistrza Fu nie był w stanie jej przekonać, że było inaczej. Miała dopiero czternaście lat! Chodziła do szkoły i... ledwo radziła sobie ze swoimi uczuciami. Na jej barkach leżał los nie tylko Paryża, ale może i całego świata.

Pudełko zmieniło się. Przypominało teraz czerwoną, spłaszczoną kulę z czarnymi kropkami. Dotknęła jednej z nich, co spowodowało wysunięcie się szufladki z miraculum pszczoły.

Chloe... wszystkie jej postępy w zachowaniu, jakie poczyniła od czasu, kiedy została Królową Pszczół... poszły na marne. I to także była jej wina. To Chloe powinna dać miraculum, a nie Kagami. Ale była tak roztrzęsiona... tak załamana... nie myślała racjonalnie. I dlatego kolejna osoba została zakumizowana. Z jej winy.

Który to już raz musiała stawić czoło złoczyńcy, którego sama stworzyła?

Tylko że wcześniej wszystko dało się odkręcić dzięki Niezwykłej Biedronce, a swojego dzisiejszego błędu nie zdoła naprawić. I prędzej czy później będzie musiała zmierzyć się z konsekwencjami swoich nieprzemyślanych decyzji.

Zaczynała się tego coraz bardziej obawiać.

Westchnęła i z powrotem schowała pudełko do skrzyni, najgłębiej jak potrafiła. Nie chciała, aby ktokolwiek przypadkowo się na nie natknął. Nikomu nie potrafiłaby logicznie wyjaśnić, co to było ani skąd się wzięło. Nie bez ujawnienia tożsamości. A w obecnej sytuacji ukrywanie, że była Biedronką, stało się jeszcze ważniejsze niż kiedykolwiek.

Marinette Dupain – Cheng nową strażniczką szkatułki z miraculami. Jak niedorzecznie to brzmiało! A jednak było prawdziwe. Prychnęła.

- Marinette? – spróbowała jeszcze raz Tikki.

Nastolatka powoli spojrzała w jej kierunku.

Kwami przestraszyła się. W oczach swojej właścicielki ujrzała obojętność, jakiej tam nigdy nie było. Jakby ciężar wszystkich wydarzeń tego dnia sprawił, że pękła jakaś niewidzialna granica. Jakby wir uczuć, które zazwyczaj wypełniały dziewczynę, w końcu eksplodował i pozostawił po sobie jedynie zgliszcza.

- Marinette, nie możesz się teraz załamywać. Wiem, że nie jest ci łatwo i na początku na pewno będzie ciężko, ale...

- Daj spokój, Tikki.

Why don't you love me? | MIRACULUMWhere stories live. Discover now