Rozdział 9

409 41 50
                                    

Marinette uciekła.

Gdy tylko nadarzyła się okazja, opuściła w pośpiechu samochód i zostawiła Adriena oszołomionego i pewnie całkowicie zdegustowanego jej osobą. Po tym co zrobiła, zapewne nie będzie chciał jej znać. Co ona sobie myślała? Że jak go pocałuje, to się w niej magicznym sposobem zakocha? Że jej własne uczucia względem niego osłabną? Że po tym wszystkim będą mogli wrócić do swojej relacji sprzed jej wyznania? Wątpiła w to.

Była głupia, sądząc, że może się tak egoistycznie zachować, nie ponosząc żadnych konsekwencji. Nie miała prawa tego robić. Może to też był jego pierwszy pocałunek? Może jakimś dziwnym trafem jeszcze nie robił tego z Kagami i to z nią chciał zaznać tego pięknego odczucia? Była samolubna. Samolubna i niesamowicie głupia. Nie wiedziała, jak niby teraz miałaby z godnością spojrzeć Adrienowi w oczy.

Nie wiedziała dokąd iść. Nie chciała jeszcze wracać do domu mimo tego, że była już całkiem późna pora i powinna już dawno być w domu. Jej rodzice pewnie się o nią zamartwiali. Nie dała żadnego znaku życia, odkąd skończyły się zajęcia w szkole, zbyt stresując się tym, co miała powiedzieć Adrienowi. Potem, gdy postanowiła się przejść, by rozruszać skostniałe i zdrętwiałe z zimna mięśnie i dać upust swojemu smutkowi z powodu niepojawienia się chłopaka w drugiej części dnia w szkole, również zapomniała poinformować o tym rodziców. Kolejna rzecz, którą zrobiła niewłaściwie. Czy istniała jakaś rzecz, którą potrafiła dobrze wykonać? Czuła, że po powrocie do domu czekała ją niezła reprymenda, zdecydowanie zasłużona...

Marinette wyciągnęła z torebki telefon i odblokowała ekran, spodziewając się miliona nieodebranych połączeń, jednak ku jej zdumieniu zobaczyła tylko niedługą wiadomość od swojej mamy:

Kochanie, jedziemy do wujka w odwiedziny, wrócimy późno albo nawet jutro z rana. Obiad jest przygotowany, musisz go tylko sobie podgrzać. Kochamy cię <3

Dziewczyna zdziwiła się po przeczytaniu wiadomości, jednak po chwili jedynym, co czuła, była niewysłowiona ulga. Wyglądało na to, że tym razem się jej upiekło. Choć może to niedobrze, bo pewnie zrobi tak jeszcze nie raz w przyszłości...

Marinette wzruszyła ramionami i kontynuowała spacer, pozwalając swoim nogom, by ją poniosły gdzieś daleko, byle jak najdalej od jej problemów codziennego życia.

***

Adrien siedział przy swoim biurku i walił o niego głową.

- Głupi, głupi, głupi!

Mimo tego, że wciąż powtarzał to jedno słowo, a czoło nieustannie wchodziło w niezbyt przyjemny kontakt z meblem, wcale nie czuł się jakoś szczególnie lepiej. Nie przynosiło mu to oczekiwanej ulgi.

- Nie zapomnij o: tępy, ślepy, głuchy, całkowicie nieświadomy – dodał złośliwie Plagg, nie mogąc nacieszyć się tym, że wreszcie nie musiał ukrywać jednego z oczywistych faktów przed swoim właścicielem. 

- Ty to się nawet do mnie nie odzywaj! Od samego początku wiedziałeś o wszystkim i nic mi nie powiedziałeś!

- I ty masz do mnie pretensje? Dzieciaku, to było tak widoczne, że nawet kret by to dostrzegł. Jakbyś nie zrozumiał żartu, to przypominam ci, że krety są ślepe.

- Nie pomagasz! – wyjęczał załamany Adrien.

- Nie taki był mój zamiar. Ta dziewczyna musiała sporo wycierpieć, więc teraz sam odczuj jej ból. Cierp.

- Wiesz co? Momentami naprawdę ciebie nie znoszę!

- I z wzajemnością! – prychnął oburzony Plagg.

Why don't you love me? | MIRACULUMWhere stories live. Discover now