Rozdział 16

382 32 17
                                    

Gdyby Marinette mogła nie iść w poniedziałek do szkoły, z pewnością skorzystałaby z takiej opcji. Najchętniej przez jakiś czas w ogóle nie wyściubiałaby nosa spoza drzwi swojego mieszkania, jednak wiedziała, iż byłoby to niemożliwe i grubo przesadzone. Przecież musiała jakoś żyć, zwłaszcza że obiecała sobie zachować w jak największej tajemnicy wydarzenia piątkowego wieczoru. Aby nie wzbudzać dodatkowych podejrzeń oraz uporać się z niechęcią do opuszczania swojego bezpiecznego azylu, jakim był jej pokój, Marinette ułożyła w głowie bardzo prosty plan działania.

Wstanie. Przyszykuje się do wyjścia. Przemknie do szkoły jak gdyby nigdy nic i będzie tam siedziała przez cały czas, a po lekcjach od razu uda się z powrotem do domu. I tak przez kilka najbliższych dni. Żadnego wychodzenia z przyjaciółmi, zbędnego przebywania na świeżym powietrzu, wspólnego odrabiania lekcji czy kina. Przynajmniej przez jakiś czas, dopóki nie upora się ze swoją traumą. 

Tak. Nabawiła się traumy przez tamtego mężczyznę i jak na razie nie spodziewała się, aby szybko miała jej ona minąć.

Nie chciała popadać w paranoję, jednak obawiając się o bezpieczeństwo swoje oraz bliskich, musiała zachować najwyższą ostrożność. Poprzez zadręczanie się tym przez całą niedzielną noc nie zmrużyła oka, co poskutkowało tragicznym wyglądem następnego poranka.

Ignorując natarczywe dudnienie w głowie, które niczym radio nieustannie przypominało dziewczynie, że spała jedynie godzinę z kawałkiem, starała się doprowadzić do porządku, po raz pierwszy w życiu decydując się na lekki makijaż do szkoły. Skoro Chloe mogła, dlaczego Marinette miałaby się przed tym wzbraniać? Co prawda nie chciała tego robić, lecz okoliczności ją do tego wystarczająco przekonały. W końcu musiała jakoś zamaskować swój wyraźny brak snu, bo jeszcze ludzie pomyślą, że nastąpił nowy atak akumy, a wolałaby uniknąć niepotrzebnej paniki swoim wejściem.

Niestety okazało się, że mimo posiadania zdolności do wszelkiego rodzaju prac manualnych, Marinette niezbyt radziła sobie z posługiwaniem się kosmetykami. Początkowo nałożyła za dużo korektora i podkładu, a wiedząc, że użycie różu i bronzera to za wysoki poziom na jej marne umiejętności, zdecydowała się wszystko zmyć i zacząć od nowa.

Za drugim podejściem można to było wreszcie uznać za makijaż, lecz nadal wiele brakowało mu do perfekcji. Nieznacznie ukryła swoje wory pod oczami, a do tego postanowiła zaszaleć i pomalować sobie rzęsy, aby wyglądały na grubsze i gęstsze. Efekt nie wyglądał zniewalająco, lecz Marinette poczuła się nieco pewniej. W swoim codziennym stroju również postanowiła wprowadzić poprawki.

Jako że większość jej garderoby zajmowały ubrania w dość jednakowych kolorach, wybór nie należał do szczególnie skomplikowanych. Wybrała nierozpinany, jasnoróżowy sweter, a pod spód założyła zwykłą, białą koszulę z ozdobnym kołnierzykiem, aby częściowo zasłonić szyję. Do tego wciągnęła na siebie czarne spodnie, lecz zostawiła swoje tradycyjne balerinki, torebkę dla Tikki, jak i standardowe dwie kitki. 

Kiedy przyjrzała się sobie w lustrze, przyznała, że wyglądała inaczej, lecz zmiana stroju czy dodanie makijażu jedynie częściowo się do tego przyczyniło. Jej oczy wydawały się być bardziej przygaszone i choć starała się to ukryć, nie potrafiła zmusić się do tego, by wyplenić z nich zdenerwowanie i niepewność, jakie odczuwała. Nie wspominając już o zmęczeniu...

Marinette chciała pożegnać się ze swoim odbiciem za pomocą choć niewielkiego uśmiechu, lecz mimo usilnych starań nie potrafiła się na niego zdobyć. Zmarkotniała udała się na dół i wyszła z mieszkania, nie trudząc się, by zjeść jakieś śniadanie. W piekarni chwyciła w biegu torbę z przekąską na później, nie zaglądając nawet do środka. Wątpiła, aby była w stanie cokolwiek przełknąć. Ani teraz, ani potem. Nie zauważyła smutnego wzroku swoich rodziców, którzy przyglądali się jej, jak po daniu im zwyczajowych buziaków w policzki opuściła lokal, by następnie szybkim tempem ruszyć w kierunku szkoły.

Why don't you love me? | MIRACULUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz