Rozdział 7

458 35 47
                                    

- Dam radę to zrobić. Dam radę. Dam radę. Dam radę!

- Em, Marinette... nie chcę ci nic mówić, ale zdajesz sobie sprawę z tego, że właśnie rozmawiasz ze ścianą?

Wspomniana dziewczyna odwróciła się z miną dziecka przyłapanego na jedzeniu ciastek przed obiadem w kierunku źródła głosu, by znaleźć swoją przyjaciółkę z rozbawionym wyrazem twarzy.

- Eee... tak? – odpowiedziała Marinette, starając się wyjść z tego z jak największą godnością. – Nie wiedziałaś, że to bardzo pomaga w budowaniu pewności siebie?

- Nie – zaprzeczyła Alya. – Ja znam tylko metodę z przemawianiem do lustra, ale cóż... jeśli mówisz, że to ci pomaga...

- Dobra, dobra! – przerwała jej dziewczyna, dając za wygraną. – Nieważne, mów, co się stało.

- A czy musiało się coś stać, żebym chciała spotkać najlepszą przyjaciółkę? Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że po raz pierwszy widzę ją w szkole przed czasem...

- Nie przesadzaj, czasami mi się zdarza spóźnić.

- Obawiam się, że średnio cztery raz w tygodniu na pięć dni szkolnych to więcej niż czasami – zauważyła mulatka.

- Urgh!

Marinette nie zamierzała kontynuować tej rozmowy, ponieważ czuła, że miała ona na celu jedynie wypominanie jej wszystkich błędów, jakie popełniła w życiu. Już zrobiła krok w stronę wyjścia z szatni, kiedy poczuła dłoń przyjaciółki na ramieniu.

- Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać – powiedziała poważnym już tonem Alya. – Masz rację, szukałam cię, bo słyszałam, że Luka cię szukał.

- Luka? Co on tutaj w ogóle robił? Przecież jest starszy i nie chodzi do naszej szkoły...

Marinette nie potrafiła ukryć swojego zdumienia wywołanego usłyszanymi wieściami. Dlaczego niby Luka miałby jej szukać? Przecież pisali ze sobą kilka dni wcześniej... zaraz, a może to było więcej niż kilka dni...

- Wiesz, czego chciał? – spytała dziewczyna.

- Nie mam pewności, ale mogę się tylko domyślać o co mogło mu chodzić.

- O co w takim razie?

- Pewnie zamierzał zapytać, co u ciebie słychać... jak się trzymasz... takie tam sprawy, o które może cię spytać chłopak, który ewidentnie coś do ciebie czuje...

O nie – pomyślała rozpaczliwie Marinette, kiedy zdała sobie sprawę z tego, że kilka dni temu wyświetliła ostatnią wiadomość od chłopaka, ale zostawiła ją bez odpowiedzi, bo tata ją wołał na kolację. A potem zgodnie ze swoim niechlubnym zwyczajem zapomniała o całej sprawie... i Luka musiał sobie pomyśleć, że go zignorowała.

Jak miała teraz z tego wybrnąć?

- Marinette!

Dziewczyna odwróciła się, by napotkać sylwetkę niebieskowłosego gitarzysty znanego pod personaliami Luka Couffaine. Na jego twarzy malowała się dziwna mieszanina uczuć, które ciężko było jej rozszyfrować.

- Bogu dzięki, usłyszałaś mnie – odetchnął z nieudawaną ulgą chłopak, podchodząc bliżej do znieruchomiałej z nagłego stresu dziewczyny. – Dlaczego się do mnie nie odzywałaś? Pisałem do ciebie, martwiłem się... bałem się, że mogło ci się stać coś złego... że dopadła cię akuma czy coś...

Wow, to niespotykane, by ten chłopak tak się rozgadał, chyba naprawdę mu zależy... szkoda, że raczej nigdy nic z tego nie będzie...

- Luka, spokojnie. Ja... nic się nie stało, przepraszam, że musiałeś się martwić. To naprawdę miłe z twojej strony, że się tak troszczysz o moje samopoczucie i nie tylko... Ja wtedy zapomniałam ci odpisać, bo musiałam zejść na kolację...

Why don't you love me? | MIRACULUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz