Rozdział 19

393 34 26
                                    

Stało się.

Ona i Adrien.

Złączeni w pocałunku... znowu.

A ona co? Jedyne, o czym potrafiła myśleć, to ucieczka. 

Na jej szczęście lub nieszczęście blondyn chyba wyczuł jej zamiary, bo szybko otoczył ją ramionami i przyciągnął do siebie. Dziewczyna zarumieniła się aż po koniuszki uszów, lecz dzięki temu, że jej twarz weszła w bliski kontakt z koszulką opinającą klatkę piersiową chłopaka, nie mógł tego zobaczyć. Po chwili Marinette uniosła dotąd bezwładne dłonie, żeby delikatnie odepchnąć nastolatka, lecz osiągnęła odwrotny skutek, gdyż ten w odpowiedzi jedynie zacieśnił uścisk wokół niej, więżąc między ich ciałami również jej niczemu winne ręce.

Po prostu świetnie.

Marinette nie rozumiała, co chłopak chciał tym wszystkim osiągnąć, lecz przestała dłużej stawiać opór i sama również przylgnęła do niego, a jego zapach i dotyk sprawiły, że przymknęła oczy i nie wiedząc kiedy, zaczęła odpływać.

Adrien sam nie rozumiał, dlaczego tak nagle i niespodziewanie przytulił dziewczynę. Może po prostu chciał, by zmieniła zdanie? By poczuła się bezpiecznie? By pokazać jej, że mu na niej zależało? Że jej nie zostawi w potrzebie? Każdy z tych powodów wydawał się dobry i w pewien sposób prawdziwy, jednak po paru minutach wszystkie zbędne myśli wyparowały z umysłu chłopaka. 

Ważni byli po prostu oni. Ona i on. Razem.

Ucieszył się, gdy poczuł, że Marinette przestała mu się wyrywać. Spokój, jaki go ogarnął, mógł trwać wieczność. Dopiero kiedy zauważył, że drobna sylwetka dziewczyny wtulała się w niego podejrzanie zbyt długo, zorientował się, że zasnęła.

W jego ramionach. Czuł, jak biło jej serce znajdujące się nie tak daleko jego własnego. Oddychała powoli i miarowo, a on nie do końca wiedział, co powinien w tej sytuacji zrobić.

Już dawno minął dzwonek i lekcja trwała w najlepsze, jednak on nie chciał budzić dziewczyny. Naprawdę wyglądała na zmęczoną i sen zwyczajnie był jej bardzo potrzebny. Tylko miał wątpliwości co do tego, czy jego klatka piersiowa stanowiła odpowiedniego kandydata na wygodne łóżko... a przynajmniej w pozycji stojącej. Mimo dziwnej sytuacji, jakiej doświadczał, blondyn nie potrafił powstrzymać błogiego uśmiechu, który wywoływała na jego twarzy sama obecność Marinette tak blisko niego.

Niestety bańka bajkowego świata Adriena została przerwana wraz z głośnym dźwiękiem otwierania drzwi do szatni.

- Hejka, nie chciałem w niczym przeszkadzać, ale nauczycielka prosiła mnie, bym sprawdził, co... hej, hej, a co tu się wyprawia? Stary, nie wiedziałem, że tak szybko chwycisz byka za rogi!

Nino podszedł bliżej kumpla i natychmiast się uciszył, gdy ten posłał mu ostrzegawcze spojrzenie i wskazał głową na dziewczynę pogrążoną we śnie. Dopiero co przybyły chłopak szeptem zażądał jakichś wyjaśnień.

Adrien opowiedział przyjacielowi o ich rozmowie, na co tamten zareagował bardzo... entuzjastycznie. Widać było, że miał ochotę zacząć gwizdać i klaskać, ale całe szczęście zdołał się powstrzymać.

- To co teraz zamierzasz zrobić? – zapytał szczerze ciekawy Nino, kiedy większość euforii z niego uleciała. – Obudzisz ją czy co?

Blondyn pokręcił przecząco głową. Nie miał serca, by pozbawiać Marinette tak potrzebnego dla niej snu, dlatego zadecydował, że zabierze ją do gabinetu pielęgniarki, aby mogła zaznać tyle odpoczynku, ile potrzebowała.

Oznaczało to oczywiście, że Adrien musiał wziąć swoją śpiącą księżniczkę na ręce, lecz to akurat mu ani trochę nie przeszkadzało. Poprosił Nino, by ten potrzymał ich torby, po czym podniósł Marinette i po ułożeniu jej wygodnie w swoich ramionach zaniósł ją prosto do gabinetu pielęgniarki. Kobieta początkowo była nieco zgryźliwa, ale ostatecznie zgodziła się, by mieć na nastolatkę oko, a także poinformować Adriena, kiedy ta się obudzi. Potem, chcąc nie chcąc, blondyn musiał wrócić na lekcję i oczywiście wytłumaczyć powód swojego spóźnienia.

Why don't you love me? | MIRACULUMWhere stories live. Discover now