Rozdział dwudziesty: Nutella i Miłość.

1.2K 89 226
                                    

Jughead POV

 - Witaj, Julio - Uśmiechnąłem się.

 Był to uśmiech jak najbardziej szczery, naprawdę cieszyłem się, że znów mogłem ją widzieć. Może to śmieszne, ale nigdy nie widziałem jej piękniejszej. Owszem, to jak teraz wyglądała sprawiało również, że czułem przyjemne mrowienie w kilku miejscach, ale przede wszystkim - była piękna. Uśmiechem starałem się zakryć strach przed jej reakcją. Nakrzyczy na mnie? Każe mi spadać? Wolałem nie spadać, drabina była wysoka. Przez chwilę patrzyła mi w oczy, starając się zbadać cel mojej wizyty, ale w następnym momencie odsunęła się od okna, zachęcając mnie gestem do wejścia. Odetchnąłem z ulgą i postawiłem nogę na jej parapecie, a następnie wślizgnąłem się do jej łazienki i zamknąłem za sobą okno.

 Rany, czemu tutaj tak ciepło? Przed chwilą trząsłem się z zimna, a teraz jestem cały spocony. Poszukałem wzrokiem Betty, stała z boku, opierając się biodrem o pralkę i zakładając ręce na piersi. Taksowała mnie wzrokiem jakbym był kawałkiem mięsa. To było dziwne, ponieważ w obecnej sytuacji to ja powinienem patrzyć na nią w ten sposób, co zresztą i tak robiłem.

 Świadomość, że mam ją przed sobą, prawie nagą, samą w domu, uderzyła mnie niczym grom z jasnego nieba.

 

Spojrzałem na nią, nie odzywając się ani słowem, czekałem na jej ruch, ponieważ nie wiedziałem czego mam się spodziewać. Włosy spadały jej na ramiona, miałem ochotę podejść i zatopić w nich ręce, a potem...

 Hamuj się, Jug, nie chcesz jej przestraszyć, pamiętasz?

 Betty nie wyglądała na przestraszoną. Zaspaną? Tak. Zaciekawioną? Jak najbardziej, ale zdecydowanie nie przestraszoną. Zapadła niezręczna cisza, która wydłużała się. Z boku musiało to wyglądać naprawdę dziwnie, ale nie dbałem o to. Marzyłem, żeby zrobiła cokolwiek, spoliczkowała mnie, wywaliła za drzwi, zadzwoniła na policję, wszystko, byle mnie nie ignorowała. Ignorowała mnie już zdecydowanie za długo, w ciągu mojego krótkiego życia.

 Wreszcie otworzyła szerzej oczy i zrobiła kilka wolnych ruchów w moją stronę, zupełnie jak kot, który zbliża się do swojej ofiary. Na palcach, noga za nogę, nie spuszczając ze mnie wzroku. Z każdym krokiem otwierała oczy coraz szerzej, a ja czułem się jak mały ptak, który jest wpatrzony w węża, nie mogący się ruszyć, świadomy tego, że za chwilę zostanie pożarty. Nie mogłem się ruszyć nie, potrafiłem wykrztusić słowa, tylko stałem i patrzyłem, bo wzrok utkwił mi w jednym punkcie.

 W jej rosnącym uśmiechu.

 Gwałtownie przyspieszyła kroku i rzuciła mi się na szyję, owijając swoje drobne ręce wokół mojego karku. Poczułem jak jej ciepła twarz dotyka mojej chłodnej szyi, starałem się nie zwracać uwagi na to, że jej dekolt znajdował się na wysokości moich ust. Chwyciłem ją w talii i przycisnąłem do siebie, chłonąc każdy centymetr jej ciała. Jej skóra była tak gładka, delikatna i gorąca. Lekko podskoczyła, gdy moje ręce opadły na jej nagie plecy, powodując dreszcz chłodu, ale po chwili mocniej się do mnie przytuliła.

 Nie powiem, bardzo korciło mnie, żeby zjechać rękami w dół i lepiej ją chwycić, ale nadludzkim wysiłkiem woli się powstrzymałem. Nie wiem ile tak trwaliśmy, film mi się urwał. Może to było dziesięć sekund, może godzina? Jedyne co zostało mi w pamięci to cytrynowy zapach jej włosów, który powodował dreszcze w dole moich pleców.

 Oderwała się ode mnie i odchrząknęła, jakby zawstydzona wybuchem swojej radości. Podrapała się po głowie , ale wciąż studiowała mnie wzrokiem. Ja również nie przestawałem obserwować jej ciała, tego jak jej piersi unoszą się w miarę oddechu. Ten obraz nie opuści mnie już do końca życia.

Buntownik z Wyboru - Bughead.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz