Rozdział dwudziesty ósmy: Przeszłość i Przyszłość

1.3K 76 304
                                    

Jughead POV

Jeden miesiąc, a jak wiele zmienia. W październiku nie potrafiłem wyobrazić sobie, bym mógł budzić się obok innej dziewczyny niż Toni. Dziś, w mroźny, listopadowy poranek, gdy obudziłem się obok Betty, która obejmowała mnie swoją drobną ręką, stwierdziłem, że świat może być rajem, jeśli tylko takim go stworzymy.

Nie chciałem wstawać. Uczucie jej oddechu na swojej klatce piersiowej, zapach jej włosów, ciepło, które mi dawała, były czymś wręcz nie do opisania. Wczoraj szybko zasnęła, ale ja nie mogłem spać. Po telefonie od Kevina zapaliłem jeszcze jednego papierosa i wróciłem do niej, by leżeć z nią i głaskać jej blond włosy. Nic innego nie chciałem robić.

Wiedziałem, że rano obudzę się wcześnie, zawsze tak miałem, gdy nie mogłem zasnąć. Delikatnie i powoli wysunąłem się z objęć blondynki i naciągnąłem na siebie ubranie. Okno pokryte było cienkimi liniami mrozu, które przecinały szkło. Za nim wciąż panowała noc, więc stwierdziłem, że mogło być maksymalnie koło szóstej nad ranem.

Rzuciłem ostatnie spojrzenie na śpiącą słodko Betty. Gentleman nie zostawia śpiącej kobiety samej w łóżku, przynosi jej śniadanie i wita pocałunkiem, który dałby jej kopa na cały dzień.

Jak dobrze, że miałem tyle wspólnego z gentlemanem, co moja przyczepa z pałacem Disney'a

Odwróciłem się i poszedłem zrobić sobie mocną, czarną kawę, która szybko postawiłaby mnie na nogi. Wystarczył tydzień, by Betty zaznaczyła swoją obecność w moim mieszkaniu. To były małe rzeczy, jak odświeżacz powietrza, świeżo wytarte kurze, lodówka pełna lekkich, smacznych dań do zrobienia w piekarniku. Wszystko było takie samo, ale jakby ładniejsze, czystsze, lepsze. Żaden facet nie zadba o dom tak jak kobieta.

Nalałem sobie kawy i podszedłem do tablicy korkowej, przykrytej prześcieradłem. Betty skrzętnie pilnowała, by nikt nie zobaczył mapy, którą razem zrobiliśmy. Były na niej wszystkie nasze postępy, przypuszczenia i notatki, które stworzyliśmy w czasie tych dwóch miesięcy wspólnej pracy.

Zdjąłem prześcieradło i przyjrzałem się naszemu dziełu. Już dziś miało się na nim znaleźć coś nowego, coś co, być może, rzuci wreszcie jakieś światło na ciemne miejsca, które zalegały na tej sprawie. To mnie bolało. Nienawidziłem, gdy czegoś nie wiedziałem, gdy jakaś tajemnica była na wyciągnięcie ręki, ale coś blokowało jej odkrycie.

Jeszcze teraz ten psychol siedział nam na ogonie.

Mówiąc szczerze, nie widziałem co robić. Gdyby zależało to ode mnie, to wyszedłbym złu na przeciw. Doskonale rozumiałem taktykę mordercy, to co znalazła Betty na samochodzie nie było groźbą. To było ostrzeżenie. Ktoś wiedział co robimy, ktoś obserwował nas przez cały czas i doskonale wiedział jaki będzie nasz następny krok. Zakląłem cicho, upijając łyk kawy.

- Kim jesteś? - zapytałem sam siebie - Skąd tyle wiesz? Z którego miejsca nas obserwujesz?

- Wiedziałam, że jesteś dziwny, ale nie spodziewałam się, że mówisz sam do siebie.

Uniosłem lekko wargi. Jak mogłem zapomnieć, że w łóżku czeka na mnie najseksowniejsza dziewczyna na świecie? Przejmowałem się jakimś mordercą, podczas gdy powinienem całą uwagę poświęcić właśnie jej.

Stała oparta o drzwi, w rozpuszczonych, lekko wzburzonych włosach, które swiadczyły o tym, że właśnie się obudziła. Miała na sobie tą samą, czarną podkoszulkę co wczoraj. Lekko mróżyła oczy, które jeszcze nie przyzwyczaiły się do światła.

Podszedłem do niej i położyłem jej dłonie na talii.

- Jeszcze wiele o mnie nie wiesz.

- Mam nadzieję, że szybko się dowiem - zachichotała i zarzuciła mi ręce na szyję.

Buntownik z Wyboru - Bughead.Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ