Rozdział 3: Drugi list

5.6K 297 237
                                    

Hermiona siedziała w Pokoju Wspólnym Prefektów, spędzając wolne chwile na głębokich rozmyślaniach nad tym, kto mógł być autorem tego nieszczęsnego listu burzącego jakąkolwiek kolej rzeczy w jej życiu. Normalnie czytałaby właśnie jedną z wielu swoich lektur, jak to miała w zwyczaju, ale mimo usilnych prób, nie mogła oderwać myśli od rozważań, kogo jeszcze powinna dopisać do swojej listy z pewnością znudzonych-na-śmierć osób, mających czas i ochotę robić sobie z niej żarty.

Warknęła z frustracji sponad książki, nad którą bezskutecznie próbowała się skupić od niemal dwóch godzin. Była rozkojarzona jeszcze zanim ją otworzyła, a ostatecznym dowodem na jej nieogarnięcie był fakt, że cały czas znajdowała się przy pierwszej stronie. Nie wspominając już o tym, że tytuł tej strony brzmiał "Wprowadzenie do Historii Hogwartu".

Wkurzona zatrzasnęła tom i agresywnie posłała go na drugi koniec stołu. Opadła ponownie na kanapę naprzeciwko kominka, patrząc nijako w przestrzeń. Prychnęła, z irytacją krzyżując ręce na piersi.

Durny nadawca — syknęła w myślach.

Cóż, nie bądź taka niewinna, ty imitacjo czarownicy — obcy wewnętrzny głos zabrzmiał w jej głowie — To wcale nie tak, że sama jesteś niewinna... — Potrząsnęła głową, chcąc odepchnąć od siebie te myśli.

Niecierpliwie potarła czoło, krzywiąc twarz.

Kto do cholery mógł mi to wysłać! — jęknęła w myślach. Naprawdę chciała wiedzieć, od kogo pochodził ten nieszczęsny list. Kto próbował z nią flirtować podsyłając jej słodkie słówka?

Ktokolwiek to jest, czy to ona, czy on, straszny z tej osoby kutas — przyznała zgorzkniale.

To zdecydowanie nie Harry — pomyślała. — On nie ma czasu nawet na żarty wobec swojego najlepszego przyjaciela, nie mówiąc już o mnie. Nawet jeśli był to tylko listowny psikus, było wręcz niemożliwe, żeby mógł mi wysłać coś tak zalotnego. Nawet jeśli miałaby rację, byłoby to wielce nie na miejscu, w końcu Harry umawia się przecież z Ginny Weasley.

Nie jest to też Ron, mimo, że byłby zdolny do zrobienia czegoś takiego — rozważyła. Ron nie jest typem osoby marnującej swój czas na wkręcanie ludzi... Nawet jeśli wykazywałby takie intencje, na pewno nie zrobiłby tego w taki sposób. Przecież on nie ma bladego pojęcia jak flirtować. Rzeczywiście, próbował, i to nie raz, ale nigdy mu to nie wychodziło. W tych sprawach, jest raczej amatorem i mimo, że nie należy do romantycznych osób, ma swoje własne życie miłosne.

Nie jest to również żaden z braci Rona. Fred i George od dłuższego czasu są w stałych i szczęśliwych związkach, a nawet planują się wkrótce ustatkować. Zaskakujące, jak poważnie podchodzą do kwestii swoich drugich połówek, z którymi wspólnie tworzą te niezwykłe i psotne produkty do swojego sklepu — rozważała zawzięcie, krzyżując nogi na kanapie i podpierając brodę dłonią.

Dean Thomas też odpada, umawia się z Krukonką. Seamus Finnigan tym bardziej, od dawna chodzi z Puchonką. Oj zdecydowanie nie jest to Neville, on jest przecież na zabój zakochany w swojej dziewczynie Lunie Lovegood — burknęła. — W takim razie kto to może być?! — ryknęła wewnętrznie.

W tym momencie usłyszała otwierające się drzwi do Pokoju Wspólnego. Nie musiała nawet zgadywać, kto właśnie zdecydował się wejść do pomieszczenia – tylko ich dwójka dzieliła między sobą tę przestrzeń. Spojrzała w kierunku przejścia, aby ujrzeć bladą twarz Naczelnego Dupka Czarodziejskiego Świata.

Wysoki, blondwłosy Ślizgon również spojrzał na Pannę-Wiem-To-Wszystko, siedzącą na kanapie. Jego mina nie wyrażała zadowolenia – od rana miał kiepski humor.

[T] Legenda dwunastu listów | DramioneWhere stories live. Discover now