Rozdział 23: Dwunasty list

3.8K 257 72
                                    

Hermiona patrzyła, jak Draco wchodzi na scenę i staje przodem w kierunku widowni, dokładnie tak samo jak ona jeszcze kilka minut temu. Wyglądał na spokojniejszego i bardziej opanowanego, niż był w rzeczywistości. Czuła, że od środka rozsadza go stres. Może nie był on aż tak duży jak ten, który towarzyszył jej samej, ale nadal widziała w jego oczach lekki niepokój. Jej spojrzenie skierowało się powoli w stronę jego dłoni. Nie trzęsły się, jednak chłopak poruszał nerwowo palcami. Tak, to była zdecydowanie oznaka stresu. Hermiona uśmiechnęła się, nie umiejąc ukryć swojego rozbawienia. Był bardzo dobry w maskowaniu emocji, jednak takie niewielkie gesty, gdy już zauważone, były niepodważalne. Jednak tylko dobry obserwator byłby je w stanie dostrzec.

Jej rozmyślaniom przeszkodziło sugestywne odkaszlnięcie chłopaka przed rozpoczęciem przemowy.

— Dobry wieczór, Panie i Panowie — przerwał i przyjrzał się publiczności. Widząc, że wszyscy z uwagą go słuchają, kontynuował:— Cieszę się, że widzę was wszystkich dzisiejszego wieczora. Wiem, że dokładnie rozpoznajecie kim jestem, prawda? Bądźmy szczerzy, jestem chyba dość popularny, czyż nie? — powiedział z uśmieszkiem, widząc kilka par przewracających się oczu.

— Cóż, skoro dziś wieczorem posiadam przywilej przemawiania, to chętnie z niego skorzystam i opowiem tylko o sobie — powiedział śmiało.

Usłyszał kilka prychnięć ze strony Gryfonów i Krukonów.

— Nikt tak naprawdę nie może mnie powstrzymać, tak? Scena należy teraz całkowicie do mnie. Wszystkie reflektory są skierowane na moją osobę, więc chyba nie macie innego wyboru jak wysłuchać czegokolwiek, co zdecyduję się powiedzieć, — Uśmiechnął się. — Na początek więc, opiszmy mnie.

— Och, całkiem pewny siebie ten twój kolega, czyż nie? — szepnęła pani Granger do ucha swojej córki.

— On wręcz opływa pewnością siebie — odszepnęła z uśmiechem Hermiona, nie odrywając oczu od Malfoya.

Ślizgon odchrząknął ponownie.

— Zacznijmy od najbardziej oczywistego faktu: Jestem Draco Malfoy, najprzystojniejsza istota w Hogwarcie.

Kilkoro uczniów prychnęło, jednak znaczna część publiczności zaśmiała się głośno.

— Jestem czystokrwistym czarodziejem z rodu Malfoyów. Należę do Slytherinu, jeśli jeszcze nie zauważyliście plakietki z wężem na mojej szacie. — Wskazał na wspomniany symbol. — Jestem bogaty, obrzydliwie bogaty. Nie muszę wam mówić, ile w sumie mam pieniędzy. Powiedzmy tylko, że za cały mój majątek z Gringotta, mógłbym kupić jakąś ćwierć Wielkiej Brytanii. Gdybym tylko chciał, oczywiście. Jestem blondynem, jeśli tego nie wiecie, popatrzcie na moją głowę. Jestem blady, i to nie dlatego, że jestem chory lub nie mam krwi, jak myśli większość głupich stworzeń, ale dlatego, że naprawdę taki się urodziłem. To mój naturalny kolor i nie jest to żaden trupio-blady kolor, to piękny odcień bladości. Moja skóra jest tak miękka, że nie trzeba jej nawet dotykać, by to zauważyć. Moje oczy są szare i nieskazitelne. Śmiem twierdzić, że wręcz hipnotyzujące — przerwał i ponownie spojrzał na publiczność.

Wszyscy gapili się na niego zdumieni, gdy kontynuował opisywanie własnej osoby, nieco schlebiając i komplementując siebie.

Nie ma w tym nic złego — pomyślała Hermiona. Ponieważ wszystko co mówił, było prawdą.

Jego oczy wędrowały, a uśmiech zbladł.

— Wiem, że wszyscy myślicie, że jestem idiotą, dupkiem, aroganckim gadem, wkurzającym blondynem, zakochanym w sobie bucem, który nie widzi nic poza czubkiem własnego nosa, głupim gnojkiem z ego większym od tego zamku, czy cholernie złym facetem, który chce tylko widzieć jak inni drżą na jego widok. Nawet nie obchodzi mnie, jeśli rzeczywiście tak uważacie. Przywykłem do tego. Przez ostatnie siedem lat byłem właśnie takim człowiekiem. Przez siedem lat właśnie tak mnie postrzegaliście.

[T] Legenda dwunastu listów | DramioneWhere stories live. Discover now