Rozdział 6: Zielona chusteczka

4.4K 247 90
                                    

Tej nocy bezsenność ciążyła Hermionie Granger bardziej niż kiedykolwiek. Tak jak poprzednio, sen nie był jej dany, ale tym razem nie była to kwestia tylko jednego powodu.

Teraz miała już dwa powody, które spędzały jej sen z powiek.

Pierwszym były oczywiście te nieszczęsne listy, które wciąż otrzymywała. Drugim zaś był ten zniechęcający, zuchwały, przemądrzały, zakochany w sobie, nikczemny, paskudny, durny albinoski karaluch, śpiący w pokoju zaraz za ścianą.

Przetoczyła się na drugą stronę łóżka i zapatrzyła się w sufit. Podniosła w górę dłoń, w której trzymała pognieciony list. Wygładziła papier i po raz kolejny przeczytała jego treść.

Droga Hermiono,

Uwielbiam twój śmiech, on rozświetla mój dzień.

Westchnęła z irytacją, gwałtownie opuszczając dłoń na pościel. Tak, to był kolejny uroczy list. Dokładnie taki, jak poprzednie trzy, które otrzymała. Ale nie mogła się z nich cieszyć, prawda? Po pierwsze, nawet nie wiedziała, czy były prawdziwe, a może jednak był to zwykły żart, który miał ją ośmieszyć. Po drugie, nie miała pojęcia od kogo są te listy. To mógł być jakiś pierwszoroczniak, który chciał sprawdzić, czy aby na pewno jest ona najmądrzejszą czarownicą od czasów Roweny Ravenclaw i nie złapie się na takie komplementy. Równie dobrze mógł to być też ktoś z piątego czy czwartego roku, wściekły za odebranie mu punktów, konfiskowanie własności czy upokorzony publiczną uwagą. Ktoś, kto chciał się na niej zemścić i również ją upokorzyć.

Zacisnęła mocno powieki i nagle usłyszała odbijające się echem w jej głowie słowa.

Musi być strasznie głupi, skoro zapomniał, że jego ciało ma ponad dwieście kości, dzięki którym mógłby stanąć z tobą twarzą w twarz. Co za kretyn... tchórzliwa fretka...

... tchórzliwa fretka...

... tchórzliwa fretka...

... tchórzliwa fretka...

Potrząsnęła gwałtownie głową, chcąc wyrzucić z niej tę myśl i wymazać głos Malfoya, który zagnieździł się w jej umyśle w momencie wyrażenia jego opinii o listach.

To właśnie była ta druga rzecz, nie dająca jej spokoju. Oczywiście oprócz listu. Pieprzony Draco Malfoy we własnej osobie i jego uroczy komentarz...

Przecież to nic, Hermiono! Co z tego, że użył słowa 'fretka'? To nie tak, że miał na myśli siebie, na Merlina! — skarciła się. — Tak czy siak, Malfoy nie jest przecież jedyną tchórzliwą fretką w tej szkole...

Otworzyła oczy i zmarszczyła czoło w głębokim zamyśleniu.

Ale z drugiej strony... Technicznie nie ma w Hogwarcie żadnej innej fretki.

Jęknęła zrezygnowana i znów potrząsnęła głową.

NIE! Musi być jakaś inna fretka w tej szkole! Kto wie, może Barty Crouch Junior mógł wrócić do tej szkoły w formie innego profesora i przekląć kolejnego ucznia w żałosną, skoczliwą fretkę, jak to zrobił z Malfoyem na czwartym roku? Tak, to musiało być to.

Przecież doskonale wiesz, że to totalnie bez sensu. Barty Crouch Junior gnije w Azkabanie w otoczeniu setek dementorów, nie bądź głupia!

Pociągnęła za pasma włosów z frustracją i natychmiast nasunął jej się na myśl inny pomysł.

Co jeśli Malfoy po prostu nazywa ludzi fretkami? — pomyślała po chwili.

Tak! To musi być to. W końcu sensowne wytłumaczenie dla tego komentarza.

[T] Legenda dwunastu listów | DramioneTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang