I - Grzech zazdrości

796 86 236
                                    

W Baltimore nastał kolejny, leniwy poranek, gdy czarne volvo wraz z kilkoma innymi wozami podjechało pod wyróżniający się wśród wieżowców budynek

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

W Baltimore nastał kolejny, leniwy poranek, gdy czarne volvo wraz z kilkoma innymi wozami podjechało pod wyróżniający się wśród wieżowców budynek. Wnętrze zdawało się istną sceną teatralną, która nie zbutwiała wraz z upływem czasu. Każde pomieszczenie miało swój klimat, a jedyne czego w nich brakowało to roślinności. Dawny właściciel dbał o obecność natury, darząc ją podziwem, chcąc mieć nad nią kontrolę. Niegdyś dumnie wspinały się wzdłuż ścian ułożone starannie i wyszukanie kompozycje - ikebana. Ostatni akt dramatycznie pięknej zbrodni znajdował się w pokoju na piętrze. Panel estrady zastygł w wiecznym echu granej sztuki, jednak aktorzy zniknęli zanim pojawiła się widownia.

Pomarańczowe, wschodzące słońce rzuciło nieco światła do okien domu Hannibala Lectera. Na stole wciąż leżała niedojedzona pieczeń, której pochodzenie Jack Crawford polecił natychmiast zbadać. Owoce zaczęły gnić, a wino barwiło obrus i dywan na bursztynowo. W sąsiednim pokoju odnalazł narzędzia chirurgiczne i kilka szklanych fiolek z różnymi substancjami. W łazience leżały złożone w kostkę dżinsy, a na krześle wisiał sweter przesiąknięty zaschniętą krwią. Na komodzie stało niedopite whisky, z którego alkohol zdążył po części wyparować.

- Chcę mieć wyniki z analizy śladów krwi na swetrze i śliny z flaszki najszybciej jak się da - poleci funkcjonariuszom rozglądając się po pomieszczeniu.

- Znaleźliśmy trzy pary odcisków - powiedział Price. - Należą do Bedelii Du Maurier, Willa Grahama i Hannibala Lectera - kontynuował w pośpiechu.

Jack pokiwał głową i wypuścił porządną porcję powietrza przez nos.

- Pochodzenie mięsa nie będzie zaskoczeniem - odezwał się Zeller przyglądając się daniu. - Udekorowali to nawet węglem i kwiatami. Jak poetycko.

- Z czego pochodzi mięso? - zapytał czarnoskóry mężczyzna i podszedł do stołu, by bacznie przyjrzeć się znalezisku. Liście kordyliny, w które zawinięty był udziec pożółkły i straciły żywotność. Zauważył parę robaków, wijących się gdzieniegdzie u podstawy tacy. - Dobry boże - zmarszczył nos, gdy do wydatnych nozdrzy wdarł się zapach zgnilizny i rozkładu.

- Na moje oko to noga. Ludzka noga - skrzywił się Brian odważnie dotykając danie. - Kość jest zbyt długa na zwierzęcą. Jej budowa wskazuje na osobę w dojrzałym wieku. Przecięcie było chirurgiczne, ale - wskazał palcem obleczonym rękawiczką na fragment przekroju wraz ze szpikiem - brzegi nie są idealnie równe, kość została przecięta piłą. Potraktowali ofiarę jak bydło w masarni - pokręcił głową zniesmaczony.

- Bedelia Du Maurier - od razu odgadł Crawford. - Ile to tu leży?

- Sądząc po stanie rozkładu owoców i kończyny... około trzech dni - Jimmy podszedł do przełożonego z granatem i figami w ręku - może dłużej. Pełno tu muszek owocówek - odpędzał nieznośne owady dłonią.

- Doktor Chilton powiadomił nas o przestępstwie wczoraj - zamyślił się. - Alibi doktora zostało potwierdzone?

- Zaraz się dowiem - odpowiedział natychmiast jeden z zespołu.

Not afraid Anymore [Hannibal x Will] [hannigram]Where stories live. Discover now