VII - Lawenda i wanilia cz. 1

559 70 237
                                    

Clarice siedziała z nogami wyłożonymi wygodnie na blacie i oglądała po kolei wszystkie nagrania, które dostarczył jej Crawford

¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.

Clarice siedziała z nogami wyłożonymi wygodnie na blacie i oglądała po kolei wszystkie nagrania, które dostarczył jej Crawford. Gryzła w ustach patyczek od lodów bo właśnie jeden zjadła i obserwowała z uwagą łodzie, które dobijały do przystani. Nakaz zatrzymania Lectera i Grahama, wydany przez FBI został rozesłany przez Interpol do każdego większego miasta na świecie, nie mieli więc zbyt wielu opcji. Nie sypiała zbyt dużo, zdając sobie sprawę z upływającego czasu. Owce krzyczały coraz głośniej, maltretując jej krótki sen — milczały jedynie przy Hannibalu. Memłała drewienko w buzi niespokojnie, poirytowana kompletnie faktem, że niczego do tej pory nie znalazła. Cmoknęła rozdrażniona i rzuciła patyczkiem w kąt pokoju. Usłyszała dźwięk dochodzący z mikrofalówki, który oznajmij piskliwie, że minęły trzy minuty. Wstała, podeszła do urządzenia i wyjęła z niego podgrzane curry.

— Auć — syknęła, gdy srebrne opakowanie, w którym leżało danie oparzyło jej palce. Gwałtownie cofnęła dłoń, a potrawa upadła na podłogę do góry dnem. — Kurwa — zaklęła, obserwując jak żółty sos rozlewa się wzdłuż szpar w panelach.

Krew.

Przypominało jej to krew, płynącą wolno, kiedy oddała strzał w stronę Jame Gumba. Potrząsnęła prędko głową gubiąc niepokojący obraz. Bała się tych wspomnień, odrzucała je w najczarniejszy róg pamięci, dlaczego więc na jej ciało spłynęła przyjemna gęsia skórka? Objęła rękami własne ramiona i skuliła się pod ścianą, pragnąć doznać spokoju. Tak bardzo chciała wtulić się w tego, który rozumiał ją w pełni. Mógłby otoczyć ją swoim ciałem ciasno, pogłaskać po głowie, wyszeptać parę kojących słów. Marzyła o tym skrycie, kiedy ostatni raz stanęła przed szybą w szpitalu psychiatrycznym i zastała go tam — stojącego pod jedną ze ścian z wyciągniętą dłonią, spoczywającą na zimnym marmurze. Przesuwał po niej opuszką palców delikatnie i subtelnie, aż uczuła nagły ścisk w piersi. Wiedziała, że za tą konkretną ścianą przebywa Will Graham. Bez opuszczenia nieugięcie oddzielającego ich muru, powitał ją od razu.

„— Witaj, Clarice." — słyszała dźwięk jego słów nawet teraz.

Rozpoznał jej zapach z oddali, poznał ją po sposobie chodu i głośniejszym oddechu, gdy zbliżyła się bardziej. Nie odwrócił się jednak. Parsknęła ochryple, zbierając zmarnowane jedzenie z podłogi. Nie spojrzał na nią, a przecież wcześniej tak żywo rozmawiali. Zgarnęła resztki w papierowe ręczniki i wrzuciła do kosza. Musiała go dorwać. Być może w toku myślenia Hannibala wszystko było jasne, ale Clarice nie rozumiała. Jack powiedział jej, że Lecter lubi się bawić, a prawdę mówi między wierszami. Przez chwilę pomyślała o tych słowach i o tym, skąd nagle Crawford ma taką wiedzę. Przygryzła krótkie paznokcie i usiadła na powrót przy biurku. Puściła ponownie zatrzymany filmik. Przymknęła powieki zmęczona, ale zaraz potem otworzyła je szeroko, wyprostowała się na krześle i nachyliła od razu w stronę laptopa.

— Mam cię — zaśmiała się tryumfalnie i zastopowała klip. Data wskazywała na dziewięć dni wstecz, a port leżał na Tybee. Przewinęła jeszcze nieco film i dostrzegła mężczyznę w białym kapeluszu i okularach, strojącego z jakąś kobietą na brzegu przystani. Zrobiła zrzut ekranu i przybliżyła wątpliwej jakości obraz. Kąciki jej ust wywinęły się w górę do granic możliwości; dawno nie odczuła takiej radości. Przesunęła palcami po monitorze tęsknie, zupełnie tak, jak czynił to Lecter w swoim więzieniu.

Not afraid Anymore [Hannibal x Will] [hannigram]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora