— Ciężko mówić mi o sukcesie w obliczu ostatnich wydarzeń, jednak dzięki odwadze agentce Clarice Starling, która straciła życie w walce z niegodziwością i czystym złem, byliśmy w stanie zapobiec dalszym morderstwom Hannibala Lectera i Willa Grahama. Decyzją prezydenta, zostaje pośmiertnie odznaczona medalem za swoje zasługi, oraz lojalność względem kraju i przyjaciół — oklaski wypełniły salę konferencyjną. — Na szczególną nagrodę zasługuje także agent Aidan Corli, który pod przykrywką wszedł w interakcję z poszukiwanymi, tym samym odnajdując ich kryjówkę — młody chłopak o karmelowych włosach podszedł do przełożonego i skinął głową delikatnie. — Decyzją akademii FBI, pan Corli dołączy do najlepszych agentów i zespołu agenta specjalnego Jacka Crawforda. Powracając do sprawy Hannibala Lectera... — Aidan zszedł z podium i zwrócił kroki w stronę wyjścia. Przecisnął się przez tłum reporterów i gapiów, policjantów i agentów, a potem zamknął za sobą drzwi od wielkiej sali. Maszerował przez jeden z korytarzy, zszedł po schodach i otworzył przeszklone drzwi, wdychając głęboko surowe, zimne powietrze. Zima zawitała do Quantico.— Jak się czujesz, jako celebryta? — zapytał nieoczekiwanie Jack, który czekał na profilera.
— Pan też nie lubi tego całego zadufania?
— Społeczeństwo lubi — mężczyzna włożył dłonie do kieszeni płaszcza.
— Nie tylko ono — Aidan uśmiechnął się i zaczął iść na równi z przełożonym. — Skłamali.
— Dla dobra śledztwa.
— Dla rozgłosu.
— W moim wydziale, nie dam ci się obijać.
— Liczyłem na dłuższy odpoczynek — zaśmiał się.
— Tydzień urlopu to za mało? Masz być w formie przez całą dobę — Crawford otworzył drzwi samochodu. — Podrzucić cię?
— Nie sądzę, że to zwyczajna grzeczność — Aidan wsiadł na fotel obok kierowcy.
— Twój raport jest bardzo szczegółowy. Napisałeś w nim coś dziwnego, Corli — odpalił silnik auta.
— W której części?
— W tej, w której zeznałeś, że Will Graham był zakładnikiem i był manipulowany przez Hannibala Lectera.
— Dlaczego uważa pan, że to dziwne?
— Obaj wiemy, że to nie do końca prawda — Jack wyjechał z parkingu. — Ale jestem wdzięczny za to drobne kłamstwo — dodał.
— Dokąd jedziemy? — Aidan spojrzał w ciemną jezdnię, na której mieniły się pierwsze oznaki zimy.
— Do pracy — agent stanął na czerwonym świetle, otworzył schowek i wyjął z niego plik dokumentów. — Zajmiesz się tym — rzucił je na kolana młodzieńca.
— Dokąd jedziemy? — powtórzył pytanie.
— Do Baltimore. Przed nami półtora godziny drogi, zdążysz zapoznać się z aktami.
Aidan otworzył teczkę i zaczął czytać o ofiarach seryjnego mordercy, który grasuje na terenie trzech stanów. Przebierał w kartach, oglądał zdjęcia, czytał raporty. Nie czuł niczego, ale z zainteresowaniem śledził tekst wzrokiem, szukając w nim wskazówek tak, jak uczył go Hannibal. Zadawał pytania, starał się brzmieć profesjonalnie. Wypił kawę, którą podsunął mu Crawford i nadal udawał, że w całości skupia się na swoim zadaniu.
— Wiesz, że nie rozgryzę tego sam — powiedział w końcu, kiedy przekroczyli granicę stanu Maryland.
— Rozgryzłeś Grahama i Lectera — zripostował z zadowoleniem.
Corli dobrze wiedział, że szef go sprawdza. Poprawił pas i zanurzył się ponownie w lekturze. Jack skręcił w prawo i wjechał na główną ulicę, a po kilkunastu minutach wyjechał z gęsto zabudowanego obszaru. Zaparkował.
— Rozumiem — karmelowe oczy spoczęły na budynku z dużą tabliczką. Gęste, ciemne chmury pokrywały niebo, zapowiadając pierwsze opady śniegu.
Wysiedli z czarnego volvo i skierowali się w stronę brązowych, drewnianych drzwi. Przekroczyli próg, zostawili służbową broń w recepcji i zjechali windą w dół. Obity boazerią pokój, skrywał w sobie jeszcze jedno, białe pomieszczenie. Od brązu ścian odgradzała go wielka szyba z okrągłymi otworami. Aidan podszedł do niej pewnym, opanowanym ruchem, a jego oczom ukazał się człowiek w białym kombinezonie. Stał tyłem z założonymi na lędźwiach rękami. Zdawał się być rzeźbą, a nie żywą osobą. Spokojny, zdystansowany, jakby szkło było obudową pudełka, w którym zamknięte jest czyjeś dzieło.
— Witaj, Aidanie — powiedział nisko i odwrócił się w stronę agentów.
— Witaj, Will.
— Ciało Lectera zniknęło z Kuby. Gdzie on jest? — zapytał Jack, podchodząc do szyby.
Will przeszył go na wskroś chłodnymi, szarymi oczami, w których iskrzyły się małe, czerwone ogniki.
— Tutaj — odparł i wskazał palcem swoje czoło.
Aidan niepostrzeżenie wsunął coś do akt, a później włożył je do szufladki w szybie.
Pałac Pamięci stał otworem, ale niektóre pokoje należały do kogoś innego.
*** KONIEC ***
DU LIEST GERADE
Not afraid Anymore [Hannibal x Will] [hannigram]
FanfictionKontynuacja opowieści "Pull me from the Dark". Pewne sprawy zostały zakończone, jednak inne ciągle gonią Willa i Hannibala. "[Hannibal] Namawiał cię do morderstwa? Jeżeli nie - zrobi to. Wybierze osobę, którą kochasz najbardziej i przekona cię, że...