X - Pałac Pamięci

489 76 116
                                    

Litwa, koniec lat siedemdziesiątych

Oops! Această imagine nu respectă Ghidul de Conținut. Pentru a continua publicarea, te rugăm să înlături imaginea sau să încarci o altă imagine.

Litwa, koniec lat siedemdziesiątych.

Sytuacja w kraju staje się napięta — krążą plotki o obaleniu komunizmu, a w granicach państwa powstają coraz liczniej ludzie, chcący walczyć o demokrację. W całym zamieszaniu rząd odwraca się od potrzebującego ludu, zajęty opanowywaniem początków wojny domowej. Ubóstwo i smród wkrótce wlewa się w codzienność porzuconych, osieroconych dzieci. Upychają je do przepełnionych sierocińców i klasztornych przybudówkach. Od początków drugiej wojny światowej, aż do teraz, nienawiść zawładnęła sercami ludzi. Biedni zazdrościli bogatym, a wszelkie dawne statusy społeczne zostały zmiażdżone przez komunistów. Za dwanaście lat nikt nie będzie pamiętał ile zła wyrządzono sobie nawzajem, kiedy upadnie ostatecznie komunizm i zawładnie demokracja. Do tego czasu jednak...

W takiej rzeczywistości żył ponad dziesięcioletni Hannibal Lecter oraz jego młodsza o pięć lat siostra — Misha. Przerzucani z instytucji do instytucji, wkrótce osiedli w domu dziecka niedaleko ogromnej posiadłości, w której się wychowali. Brutalna zbrodnia, dokonana na ich matce i ojcu tkwiła wciąż wyraźnie w pamięci chłopca. Zakrywał oczy małej dziewczynce i zaciskał dłoń na jej ustach, kiedy schowani w szafie byli świadkami okrutnego mordu. Obserwował wszystko zza uchylonych drzwi garderoby, pilnując się, by nie wydać z siebie najmniejszego dźwięku rozpaczy. Ród Lecterów był zbyt ważny, żeby istnieć — według podzielonej władzy mógł stać się zagrożeniem dla upadającej powoli komunistycznej idei. Pozbyto się ich.

Sypialnia składała się z podłużnego pokoju, w którym każde dziecko miało własną pryczę. Chłopcy mieszkali w lewym skrzydle, dziewczynki zaś w prawym. Pilnowano, by nikt nie przemieszczał się po budynku zaraz po zapadnięciu zmroku. Posiłki wydawano raz dziennie, a na lekcje dzieci musiały chodzić do pobliskiej salki. Hannibal wymykał się często późnym wieczorem w mocnym pragnieniu przebywania blisko Mishy. Była jego oczkiem w głowie i jednym sprzymierzeńcem. Nie chciał, żeby czuła się opuszczona przez niego. Przyrzekł sobie ją ochraniać za wszelką cenę. Żałował, że w przeszłości nie miał na tyle siły i władzy, aby zatrzymać tragiczny akt okrucieństwa i ocalić swoją rodzinę. Był bezsilny. Bezużyteczny.

Pokonywał wolno opustoszały korytarz, wiedząc że tym razem spóźni się na porę wydawania posiłków. Zaczytał się.

— Ty tam! Stój! — krzyknął za nim mężczyzna w eleganckiej, wyprasowanej idealnie koszuli. Chłopiec zacisnął pięści i odwrócił się w stronę niskiego głosu. — Hannibal Lecter, z tych Lecterów? — podszedł do niego wyprostowany, Hannibal określił jego chód jako wojskowy. — Odpowiadaj, jak do ciebie mówię! — wrzasnął ponownie. Milczał. — Język ci ucięli? — palcat ze świstem wylądował na ramieniu chłopczyka. Nie drgnął. — Taki jesteś hardy? — wymierzył mu jeszcze trzy razy. — Zasrany bachor. Nie obchodzi mnie co się stało z twoimi rodzicami, teraz tutaj jest twój dom. Nauczę cię szacunku, gówniarzu! — zamachnął się mocno.

Not afraid Anymore [Hannibal x Will] [hannigram]Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum