Rozdział 6

3K 157 8
                                    



Śniła, a jej sny były bardzo przyjemne. Nie było w nich ani krzty tego zła, które przeżyła w czasie wojny. Nie, wręcz przeciwnie – w swoich snach była najszczęśliwszą i najbezpieczniejszą osobą na ziemi. Było tak cicho, spokojnie, błogo...– Dziś rano prezydent USA...!!! – ryknęło, a Hermiona podskoczyła na równe nogi, nie mogąc w panice sobie przypomnieć, gdzie podziała swoją różdżkę. Jej oddech przyśpieszył, na czoło wystąpił zimny pot, a ręce drżały ze strachu. Dopiero po chwili uświadomiła sobie, gdzie była i skąd dobiegł ją ten okropny hałas. Zaklęła cicho pod nosem, chwyciła swój szlafrok i z miną pod tytułem "zabiję cię na tysiąc sposobów, Malfoy!" ruszyła w stronę salonu.Tak, jak się spodziewała, blondyn trzymał w dłoni magiczny dla mugoli przedmiot, a mianowicie pilota od telewizora, którym oczywiście nie umiał się posługiwać, więc naciskał wszystkie przyciski, jakie wpadły pod jego blade palce, a sprzęt, który znajdował się w ich apartamencie dosłownie wariował.– Czyś ty już do reszty zdurniał?! – warknęła na niego, wyrywając mu pilota i wyłączając wyjący telewizor oraz sprzęt stereo.– Salazarze! Granger, wiedziałaś, że z rana wyglądasz, jakbyś wypiła eliksir elektryzujący? – zaśmiał się, palcem wskazując jej włosy.– Zamknij się! – ofuknęła go wściekle, rzucając pilot na kanapę, po czym negatywnie nastawiona do całego świata udała się do łazienki, a zadowolony z siebie arystokrata znów dorwał pilota w swoje ciekawskie łapki, by móc nabroić jeszcze bardziej.

🔅🔅🔅

Po niezbyt udanym początku dnia Hermiona z westchnieniem ulgi ułożyła się na leżaku przy basenie. Całe śniadanie zeszło jej na próbach pozbycia się cudownych myśli o wypatroszeniu Malfoya nożem do masła. Czemu wkurzanie jej sprawiało mu aż taką przyjemność?– Dzień dobry. Czy leżak obok pani jest wolny? – zapytała głośno i wyraźnie Lavender ubrana w jednoczęściowy, czarny kostium, który ładnie podkreślał jej zaokrąglenia.– Proszę bardzo – odpowiedziała jej Hermiona, usiłując ukryć swoje rozbawienie.– Cześć, Mionko. Jak się bawisz? – wyszeptała Lav, rozkładając na leżaku ręcznik.– Fatalnie, blada fretka doprowadza mnie do szału – burknęła Hermiona, sięgając po swój olejek do opalania.– Ale popatrz, jak on imponująco wygląda w tych kąpielówkach. – Lavender westchnęła tęsknie, patrząc na Dracona, który właśnie wspinał się na trampolinę, by oddać kolejny popisowy skok.– Niech się utopi! – Rozmarzyła się Hermiona z mściwym uśmieszkiem.– Już ci się marzy, by zostać wdową? – zapytał cicho Blaise, kładąc się na leżaku po drugiej stronie Lavender.– Już? Ja o niczym innym nie marzę od chwili, gdy wyszliśmy z narady w Ministerstwie – prychnęła Hermiona, kończąc smarowanie olejkiem, wycierając dłonie i sięgając do swojej torby po książkę.– Witam wszystkich! Nazywam się Draco Malfoy, a ta rozczochrana pani to moja żona! – Draco stanął tuż nad Hermioną i potrząsnął swoją głową tak, że opryskały ją zimne krople chlorowanej wody. Lav i Diabeł parsknęli cichym śmiechem.– Malfoy, debilu! – warknęła, ale głośne chrząknięcie Blaisa i jego usta układające się w słowa "miesiąc dłużej" sprawiły, że szybko przywołała się do porządku.– Draco, skarbie, nie chlap na mnie wodą, proszę. – Wymusiła na swojej twarzy uśmiech.– Kochanie, woda jest fantastyczna, powinnaś koniecznie sama do niej wskoczyć i się u... ochłodzić! – zawołał z entuzjazmem.– Nie, dziękuję ci, ty irytujący pal... znaczy palące słońce jest takie irytujące, że postanowiłam się nasmarować olejkiem i teraz nie chcę się moczyć – dokończyła, znów sztucznie się uśmiechając.– Spokojnie, najdroższa, zaraz ci w tym pomogę. – Draco, jak gdyby nigdy nic, położył się na niej całym swym mokrym ciałem, przytulając ją, jakby była pluszowym misiem.– Do reszty cię pogrzało? Złaź ze mnie! – warknęła, szarpiąc się lekko, gdyż kontakt z jego mokrym, zimnym, ale też i bardzo umięśnionym ciałem, był dla niej czymś, co budziło bardzo dziwne emocje.– Ale kiedy mnie tu wygodnie. – Draco, ignorując jej złość, ułożył swoją mokrą głowę, na jej piersiach ubranych w czerwony stanik od dwuczęściowego kostiumu kąpielowego.– Fajne masz poduszki, Smoku. – Blaise praktycznie krztusił się od tłumionego śmiechu.– A wiesz, jakie mięciutkie? Chcesz dotknąć? – zapytał Draco z cwanym uśmieszkiem, nie odrywając głowy od biustu czerwonej jak jej kostium Hermiony.– Zejdź ze mnie, zanim zrobię taką awanturę, że cała wyspa ją usłyszy – rozkazała mu, delikatnie próbując go z siebie zepchnąć.– Nie złość się, kotku, bo będę musiał cię pocałować na zgodę – zagroził jej, parskając śmiechem.– Złaź, do cholery! – syknęła przez zaciśnięte zęby, wbijając mu swoje długie paznokcie w plecy.– Nie tak ostro, kochanie, a przynajmniej nie przy ludziach. – Draco nadal leżał wygodnie na niej ułożony.– Dobra, Blaise, weź aparat i zrób nam zdjęcie. Będzie miła pamiątka – poprosiła Hermiona, przenosząc swoją dłoń na głowę Malfoya i głaszcząc go po włosach.– W ogóle się nie umiesz bawić! – obraził się Smok, wstając wreszcie z jej biustu, nim Blaise zdążył spełnić prośbę Hermiony.– Widzę, że misja dobrze wam idzie – zaśmiała się Lavender.– To źle widzisz. Już chyba wolę wylecieć z pracy, niż to znosić! – warknęła Hermiona, wstając i zabierając swoje rzeczy.– Nie złość się, najdroższa, bo nawet mój spory majątek może okazać się niewystarczający do walki z twoimi zmarszczkami – zawołał teatralnie Draco.Hermiona zignorowała go i zakładając na nos okulary przeciwsłoneczne, ostentacyjnie odmaszerowała w stronę plaży.– Ona nie może zwolnić się z Munga, bez niej ten szpital nie istnieje – wtrącił mimochodem Diabeł.– Jej to powiedz! Ja tam odgrywam swoją rolę tak dobrze, że powinienem dostać Osrama!– Chyba Oscara – parsknął śmiechem Blaise.– Lepiej idź za nią, nim znajdzie sposób, by stąd jakoś uciec – poradziła mu Lavender.– Nie jestem jej tatusiem, by wszędzie za nią łazić! – Draco z rozkoszą rzucił się na zwolniony przez Hermionę leżak.– Tatusiem nie, ale mężem tak, a o ile pamiętam, to niedawno widziałem na plaży tego kolesia, który rwał ją wczoraj w barze. Chyba miał iść nurkować...Draco ledwie stłumił przekleństwo. Czy naprawdę całe dwa tygodnie wakacji będzie musiał spędzać bez możliwości flirtowania, w czasie, gdy taka Granger będzie chciała mu przyprawiać rogi z jakimś mugolskim cieciem? Mowy nie było! Zerwał się z leżaka i ignorując kpiące uśmieszki Zabiniego oraz Brown, ruszył w stronę plaży. Skoro on nie może nic wyrwać na tych wakacjach, to Granger też nie! Sprawiedliwość musi być!

Dramione - Sny Wybranych [Zakończone]حيث تعيش القصص. اكتشف الآن