Rozdział 12

2.9K 141 7
                                    



Bar na plaży rozbrzmiewał dźwiękami muzyki, a Hermiona aż piszczała z zachwytu, widząc te wszystkie dekoracje i ludzi przebranych w tradycyjne, hawajskie stroje. Draco, który trzymał jej dłoń, był trochę zirytowany tym, że co kilka kroków podskakiwała z ekscytacji, niczym mała dziewczynka w lunaparku.– Przestań skakać jak jakaś pchła!– To ty przestań zgrywać takiego snoba! Zobacz, jak tu jest fantastycznie! – zawołała, gdy znaleźli się w pobliżu otwartego baru i bufetów z jedzeniem.Wszędzie było pełno ludzi, a Draco z daleka zauważył Weasley i Davis ocierające się w tańcu o jakiś opalonych mugoli oraz Zabiniego i Brown siedzących razem przy stoliku i popijających oryginalne, tropikalne drinki.– O! Tam jest Keona! – Hermiona chciała wyrwać swoją rękę z jego uścisku, ale Draco jej na to nie pozwolił. Zamiast tego przyciągnął ją do siebie i ujął jej podbródek w dwa palce, zmuszając ją, by spojrzała mu w oczy.– Jeśli myślisz, że pozwolę ci mizdrzyć się cały wieczór do tego amerykańskiego idioty, to jesteś w błędzie jak stąd do Londynu i z powrotem!Hermiona spiorunowała go wzrokiem i obcesowo odepchnęła jego dłoń.– Wcale nie potrzebuję na to twojego pozwolenia, Malfoy! – wyszarpała się z jego uścisku i już miała zamiar odejść w kierunku agenta Huliheena, gdy Draco złapał ją za ramię i ponownie przyciągnął do siebie.– Nie zostanę na tej wyspie przez miesiąc tylko dlatego, że tobie się zachciewa jakiś żałosnych amorów – burknął, po czym ku jej totalnemu zaskoczeniu zaprowadził ją na parkiet, na którym kilkadziesiąt par wirowało już przy dźwiękach gorących rytmów.Draco objął ją w talii i ujął jej dłoń, po czym zaczął ją prowadzić niczym zawodowy instruktor salsy. Hermionie dosłownie opadła szczęka.– Nie wiedziałam, że umiesz tańczyć – wykrztusiła, gdy w czasie obrotu ich twarze przez chwilę znalazły się bliżej siebie.– Wielu rzeczy o mnie nie wiesz, Granger. – Draco uśmiechnął się triumfująco, po czym odwrócił ją w taki sposób, że zaparło jej od tego oddech.Hermiona uwielbiała tańce latynoamerykańskie i wiele na ich temat przeczytała, niestety nigdy nie miała czasu, by wybrać się na jakiś dobry kurs. Teraz jednak odniosła wrażenie, że wcale jej to nie było potrzebne, bowiem Draco prowadził ją tak, że praktycznie intuicyjnie czuła, jaki będzie jego następny krok. To było fantastyczne!Niestety muzyka się skończyła, a wszyscy zebrani na parkiecie zaczęli bić brawo. Hermiona próbowała uspokoić oddech i jakoś przetrawić to, co przed chwilą miało miejsce. Nigdy w życiu by nie przypuszczała, że oziębły i wyniosły Malfoy potrafił tańczyć cokolwiek innego poza walcem wiedeńskim czy kontredansem popularnym od wieków wśród magicznej arystokracji. Wciąż była w lekkim szoku.– Chodź, przysiądziemy się do Bonda i Brown – burknął, znów łapiąc jej dłoń i ciągnąc ją w stronę stolika Zabiniego i Lavender.– Hermiona, to było wspaniałe! – zawołała Lav, gdy tylko do nich podeszli, szybko się jednak spłoniła i niepewnie rozejrzała dookoła. – To znaczy, pani Malfoy, ja...– Daj spokój, Brown, wszyscy są zajęci dobrą zabawą, nikt nas nie usłyszy. – Draco odsunął Hermionie krzesło, po czym sam usiadł obok niej i podniósł rękę, by przywołać kelnera.– Lavender ma rację, wyglądaliście, jakbyście byli wręcz stworzeni do wspólnego tańca! – zapewnił ich Diabeł z wrednym uśmieszkiem, odkładając do torby swój wielki, mugolski aparat.Draco spojrzał z niechęcią na przyjaciela, jednak nic mu nie odpowiedział, bowiem właśnie zjawił się kelner, by przyjąć ich zamówienie.– Jak się bawicie? – zapytała Hermiona, chcąc szybko zmienić temat.– Wspaniale. To miejsce to raj na ziemi – zachwycała się Lav.– Do raju nie wpuszczają takich wrednych wiedźm. – Draco uśmiechnął się przekornie do Hermiony.– I oślizłych gadzin też nie. – Ona również odpowiedziała mu uśmiechem.– Czy wy naprawdę nie możecie sobie choć na chwilę odpuścić? – zapytał Blaise.– Odpuścić niby co? – mruknął Malfoy.– To dogryzanie sobie na siłę. Przecież wszyscy wiedzą, że tak naprawdę bardzo się lubicie.– Co?! – wykrzyknęli oboje zaskoczeni.– To prawda – przyznała Lavender. – Przecież jak się kogoś nie lubi, to się go po prostu ignoruje, a wy nigdy nie przepuszczacie okazji, żeby się do siebie odezwać, nawet jak mijacie się gdzieś w czasie zakupów na Pokątnej.– Bo to skandal, że ona zawsze musi robić zakupy akurat wtedy, kiedy ja! – narzekał Draco.– Nie wygaduj bzdur, Malfoy! Specjalnie jeżdżę tam w takie dni, gdy wiem, że Ministerstwo ma jakieś zebranie, by cię przypadkiem nie spotkać! Nie moja wina, że ty zwykle olewasz swoje obowiązki i wiejesz ze wszystkich spotkań!– Czy oni nie są uroczy? – Zabini zwrócił się do Lavender.– Są! Dawno się tak dobrze nie bawiłam.– Widzę, Brown, że wakacje ci służą. Nie zgrywasz już takiej zahukanej sierotki, co? – dociął jej Draco, a uśmiech Lavender od razu zgasł.– Ty gburze! – Hermiona wprost zapłonęła ze wściekłości, widząc, jak w oczach jej przyjaciółki błysnęły łzy.– Przegiąłeś! – Blaise też wyglądał na rozwścieczonego.– Chodźmy, Lavender, znajdziemy sobie inne towarzystwo! – Hermiona wstała i złapała Brown za ramię, po czym obie szybko oddaliły się od ich stolika.– Musiałeś wszystko zepsuć? – zaatakował go Blaise.– To już nawet nie można stwierdzić faktu, żeby wszyscy cię zaraz nie ochrzanili? – burknął nieco urażony Draco.– Nie masz pojęcia, co ta kobieta przeszła w swoim życiu, prawda?– Niby czemu miałoby mnie to obchodzić? – prychnął.– Bo gdybyś wiedział, to nie zachowałbyś się względem niej tak chamsko!– Blaise Zabini, obrońca uciśnionych – zakpił.Diabeł posłał mu niechętne spojrzenie, po czym również wstał od stołu.– To, że wkurza cię, że agent Hulihee najwyraźniej zabujał się w Hermionie, nie oznacza, że możesz wyżywać się na wszystkich dookoła! – Blaise odwrócił się na pięcie i po chwili zniknął w tłumie mugoli, a Draco sięgnął po jeden z drinków i szybko go wychylił. Nie sądził, że ten wieczór tak szybko i tak źle się zakończy.

🔅🔅🔅

Hermiona wpuściła kelnera z kolacją i dwiema butelkami lokalnego wina Maui Splash. Lavender siedziała na tarasie i patrzyła na rozgwieżdżone niebo, a po jej twarzy cicho spływały łzy. Gdzieś w oddali wciąż było słychać hawajską muzykę. Napełniła winem dwa kieliszki i dołączyła do przyjaciółki.– Nie przejmuj się nim, to kompletny idiota – powiedziała, podając jej wino.– Tu nie chodzi o niego, tylko o to, że miał rację. Pierwszy raz od ponad dwóch lat zapomniałam o tym całym koszmarze... – jęknęła, ocierając łzy.– I bardzo dobrze! Najwyższy czas! – Hermiona uśmiechnęła się do niej pocieszająco.– Niby tak, ale to nie jest łatwe.– Wiem, Lav, ale proszę cię... Nie popadaj znów w depresję, tak bardzo mnie boli, gdy widzę jak cierpisz. – Hermiona złapała ją za dłoń i uścisnęła ją lekko.– Dziś zrozumiałam, że ludzi śmieszy to, że tak się zmieniłam.– Wcale nie. Po prostu są zdziwieni, bo pamiętają cię jako przebojową i bezpośrednią dziewczynę, jaką byłaś w szkole.– Chyba już nigdy taka nie będę.– Nieprawda! – Hermiona mocniej ścisnęła jej dłoń, chcąc dodać jej otuchy. – Znów taka będziesz, radosna, uśmiechnięta, pełna życia...– Chciałabym, Miona, naprawdę, ale wciąż czuję, że na to nie zasługuję.– Przestań! Nie waż się tak myśleć, jasne? – zrugała przyjaciółkę.– Dzięki, że tu ze mną siedzisz, zamiast flirtować z tym przystojnym agentem. Blaise mówił, że facet jest kompletnie tobą oczarowany i ciągle go o ciebie wypytuje. – Lavender uśmiechnęła się lekko.Hermiona parsknęła śmiechem i pokręciła głową.– Myślisz, że Malfoy by mi pozwolił zbliżyć się do niego choć na krok? Boi się, że jeśli ktoś mnie z nim zobaczy, to Blaise każe nam tu siedzieć razem przez cały miesiąc.Lavender też się roześmiała.– A ja myślę, że po prostu jest o ciebie zazdrosny.Hermiona przecząco pokręciła głową.– Malfoy jest tak bardzo zakochany w sobie, że nikt i nic nie jest w stanie wzbudzić w nim zazdrości.– Zobaczymy... – Lavender na dobre poprawił się humor, więc resztę wieczoru dziewczyny spędziły na obgadywaniu wszystkich uczestników ich misji i konsumpcji wspaniałego, ananasowego wina.

🔅🔅🔅

Hermiona wyszła od Lavender sporo po północy, ale na terenie hotelu wciąż trwała zabawa, a wstawieni i rozbawieni ludzie kręcili się po całym obiekcie. Po drodze spotkała Ginny i Tracy, które w doskonałych humorach prowadziły do swojego pokoju aż trzech nieco wstawionych mężczyzn. Hermiona szybko skręciła w inny korytarz, chcąc uniknąć nagabywań tej grupki na wspólną zabawę. Naprawdę wolała nie wiedzieć, co się będzie tej nocy wyprawiało w pokoju dziewczyn...

Przed wyjściem pożyczyła od Lav zwiewną sukienkę, obawiając się, że o tej porze w bikini i spódnicy z rafii mogłoby być jej już nieco chłodno. Powoli zmierzała w stronę ich bungalowu, ale gdy zauważyła, że w oknie sypialni wciąż paliło się światło, stwierdziła, że przejdzie się jeszcze po plaży. Naprawdę nie miała ochoty na kolejną kłótnię z Malfoyem, a była pewna, że to właśnie by się stało, gdyby teraz wróciła.Usiadła na jednym z plażowych leżaków i zapatrzyła się w wielki księżyc na horyzoncie. Niebo tej nocy było cudownie gwiaździste. Chciałaby móc zachować ten spokój, który teraz czuła, ale wiedziała, że to się nie uda. Ledwie wróci do ich domku, a Malfoy najpewniej zrobi coś, co ją wkurzy i tak wywołają kolejną awanturę.– Co taka piękna kobieta robi tu sama o tej porze? – Usłyszała tuż za swoimi plecami.

Dramione - Sny Wybranych [Zakończone]Where stories live. Discover now