Rozdział 9

2.8K 142 2
                                    


– Raz, dwa, trzy! Pierwszy! – wydyszał Draco, wychodząc na plażę.– Nieprawda! Oszukiwałeś! Złapałeś mnie za stopę, gdy cię wyprzedziłam! Jesteś oszustem, Malfoy! – kłóciła się Hermiona.– Krzycz ile chcesz, Granger, ale i tak ja zajmuję łóżko. – Draco z westchnieniem ulgi rzucił się na piasek.– W twoich snach! – warknęła, siadając obok niego i wykręcając wodę ze swoich włosów.– O, tak, w moich snach zawsze jestem w łóżku i zawsze w miłym towarzystwie. – Mrugnął do niej zalotnie.Hermiona w odpowiedzi prychnęła zdegustowana i zdjęła wreszcie kamizelkę ratunkową. Cieszyła się, że miała ją dziś na sobie, prawdopodobnie to ona uratowała jej życie. Kątem oka spojrzała na odpoczywającego na piasku Malfoya.Nie! Jemu na pewno nie podziękuje za ratunek! To przez niego wylądowała w wodzie! Powinna go podać do sądu o odszkodowanie, a nie mu dziękować!– Co teraz robimy? – zapytała go, wpatrując się w horyzont, na którym nie było widać nawet jednego statku.– Czekamy. Zabini na pewno nas znajdzie. – Malfoy ziewnął przeciągle i założył ręce za głowę.– Też mi plan, Malfoy! Nic nie umiesz wymyślić!– Podobno to ty jesteś najmądrzejszą czarownicą naszych czasów. Sama coś wymyśl! Ja idę odpocząć, pływanie mnie zmęczyło. – Draco wstał i odszedł kilka metrów w stronę rosnących nieopodal palm. Ułożył się pod jedną z nich i z zadowoloną miną zamknął oczy, mając nadzieję, że gdy je otworzy Blaise i reszta właśnie będą przybywać im na ratunek

🔅🔅🔅

Nic takiego jednak nie nastąpiło. Czas leciał, a Draco i Hermiona siedzieli na plaży, wypatrując statku niczym Hipogryf na głodzie jakiejś fretki. Jednak żaden statek, jacht czy chociaż nawet skuter wodny nie pojawiły się na horyzoncie. Niestety nie pozostało im nic innego, jak nadal czekać, mimo że powoli zaczynały im doskwierać głód i nuda, a i zmierzch był coraz bliżej.
– Zabiję Zabiniego! Czemu ich tu jeszcze nie ma? – narzekał Draco, chodząc w tę i z powrotem po plaży.– Nie wiem! Powinni przecież zauważyć, że zniknęliśmy...– Ten debil na pewno robi to specjalnie! Urwę mu głowę i wepchnę do gardła!– Chyba swojego, Malfoy – zakpiła. – Inaczej to będzie fizycznie niemożliwe.– Nie wymądrzaj się, tylko powiedz, co teraz! – Draco niczym obrażone dziecko zaplótł ręce na piersi.Hermiona nerwowo przygryzła wargę i rozejrzała się dookoła. Byli sami na jakiejś bezludnej wysepce. Za chwilę miał zapaść zmrok. Trudno było powiedzieć, jak duża była ta wyspa i co się na niej znajdowało, a w obawie przed dzikimi zwierzętami lepiej było trzymać się z daleka od dżungli.– Ja poszukam czegoś do jedzenia, a ty zbierz suche drewno. Musimy rozpalić ognisko...Draco chwilę popatrzył na nią, jakby analizując jej słowa, po czym posłusznie kiwnął głową i ruszył na poszukiwanie drewna. Hermiona dostrzegła palmę kokosową i poszła w jej stronę.Poszukiwania okazały się owocne. Znalazła dwa kokosy i trzy mango. Wystarczyło na solidny posiłek pełen witamin. Nie mieli słodkiej wody, ale liczyła na to, że sok z owoców ugasi ich pragnienie. Słońce zaczęło już powoli zachodzić, gdy wróciła na plażę z całym tym prowiantem. Potknęła się i o mały włos nie upuściła swoich zdobyczy, gdy zobaczyła płonące ognisko. Draco stał nad nim i co jakiś czas dorzucał drew, a ogień płonął coraz wyżej. Musiała sama przed sobą przyznać, że naprawdę była pod wrażeniem. Zwłaszcza przyglądając się dłużej wyrzeźbionym mięśniom i całej postawie blondyna. Był przystojny... Strasznie przystojny, zabójczo, nieprzyzwoicie przystojny, ale cóż, nikt nie musiał wiedzieć, że ona tak o nim myślała. Mała, słodka tajemnica. Zresztą śliczna buzia i piękne ciało nie maskowały wszystkich jego wad. Trochę je łagodziły, ale niewystarczająco jak dla niej.– Jak udało ci się rozpalić ogień? – zapytała, siadając przy ognisku i układając owoce na liściach palmy, które ze sobą przyniosła.– Jestem czarodziejem, Granger, to dla mnie żaden problem...– Ale jak? Przecież nie mamy różdżek!– Powiedzmy, że rody czystej krwi znają kilka małych sztuczek. – Draco odruchowo poprawił swój srebrny łańcuszek z przewieszką w kształcie smoka.Ale z niego narcyz!, pomyślała kwaśno Hermiona i zaczęła rozglądać się za jakimś kamieniem, by rozłupać dla nich kokosy.– Co robisz? Daj mi to, kobieto, zanim zrobisz sobie krzywdę – zakpił, gdy Hermiona wróciła z ostrym kamieniem.– Poradzę sobie – burknęła, kładąc kokosa na pobliskiej skale.– Poważnie, Granger, daj mi to zrobić. – Podszedł do niej i złapał ją za nadgarstek.Hermiona spojrzała na niego nieco zdziwiona, że chciał ją wyręczyć. Nie sądziła, że taki z niego dżentelmen...Draco wziął od niej kokosa, ale pogardził kamieniem, który miał służyć do jego rozłupania. Przez chwilę blondyn wyglądał, jakby się nad czymś koncentrował, po czym w kokosie pojawiła się sporej wielkości dziura, przez którą mogli wypić mleczko.– Gotowe. – Podał jej kokosa z triumfującym uśmiechem.– Ale jak...? – zapytała zszokowana.– Sztuczki pana M. to tajemnica.– Tylko się nie zakochaj w samym sobie, Malfoy, bo twoje fanki potną sobie żyły ministerialnymi przesyłkami pocztowymi – zażartowała.– Nie martw się, Granger, dla nich zawsze znajdzie się miejsce w moim pojemnym serduszku.– Raczej w twoim łóżku – odburknęła, odchodząc od niego. Sama jego obecność była irytująca, ale jego obecność bez koszuli, w samych kąpielówkach, a do używającego magii bez pomocy różdżki, była po prostu... intrygująca.

🔅🔅🔅

– Pytanie numer 5: Czy Potter naprawdę kazał sobie wytatuować swoją bliznę na pośladku?
Hermiona parsknęła śmiechem, wpatrując się w cudownie gwieździste niebo tuż nad nimi. Ognisko paliło się w pełni, a ona wciąż zastanawiała się, jak to się stało, że dała się namówić Malfoyowi na grę w dwadzieścia pytań. Powinna zrezygnować już po pierwszym, gdy zapytał ją, ile razy w tygodniu uprawia seks... Jednak możliwość wypytania go o kilka wstydliwych szczegółów z jego życia była silniejsza i teraz musiała znosić te jego głupie docinki.– Oczywiście, że nie! Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy? Harry, w przeciwieństwie co do niektórych tu obecnych, jest normalny! – odpowiedziała.– Dobra, dobra, Granger, powtórzymy tę grę, gdy odzyskami różdżki. Zaklęcie prawdomówności i dopiero wtedy będzie zabawa.– Myślałby kto, Malfoy, że tak cię interesuje moje życie...– Czemu nie, Granger? Jak to mówią o wrogach? Że trzeba ich dobrze poznać?– Ja ciebie znam na wylot, więcej już nie chcę wiedzieć.– Wiedziałem! Wiedziałem, że mnie śledzisz, by wiedzieć jak najwięcej. Nie ma się co wstydzić, Granger, wszystkie laski na mnie lecą – śmiał się.– Jesteś nienormalny – odpowiedziała, również się śmiejąc.Draco podniósł się, by dorzucić drewna do ogniska. Nagle jednak jego uwagę przykuło coś pomiędzy drzewami. Para złowrogo błyszczących oczu...– Granger, wstań powoli bez gwałtownych ruchów i wejdź do wody – polecił jej, próbując zachować spokój.– Pokręciło cię, Malfoy? Po co mam wchodzić teraz do zimnej wody?– Choć raz zrób to, o co cię proszę – mruknął, uważnie patrząc w stronę stojącego za drzewami drapieżnika.Jego ton był na tyle poważny, że Hermiona ostrożnie podniosła się z piasku i spojrzała w stronę, w którą on ciągle patrzył.– O, matko! Coś tam jest! Co to?– Nie wiem, ale... Do wody, Granger, już! – krzyknął, gdy zwierzę gwałtownie wyskoczyło zza drzew i ruszyło w ich stronę. Tym razem naprawdę mieli kłopoty...

Dramione - Sny Wybranych [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz