Rozdział 23

3.2K 157 27
                                    


Przeczesała włosy złotą szczotką i niepewnie spojrzała na ów przedmiot. Malfoy naprawdę przesadził.
Z tego co się dowiedziała, to Lavender podała mu zaklęcie dostępu do jej mieszkania.
Nie mógł po prostu zabrać z łazienki jej kosmetyczki? Jeszcze jej nie wypakowała po wycieczce na Maui i miała w niej wszystko, co mogłoby jej być teraz potrzebne.
Jednak Draco, zamiast tego przyniósł jej zupełnie nowy zestaw przyborów kosmetycznych. Niebotycznie drogi zestaw! Wystarczyło wspomnieć, że był tam krem do rąk robiony przez najprawdziwsze, skandynawskie elfy.
Hermiona lekko prychnęła pod nosem. To doprawdy było zbędne. Wystarczyło jej, że mężczyzna troszczył się o nią w zupełnie inny sposób.

Jak mogłaby określić to, co się działo przez ostatnie trzy dni?
Malfoy stał się po prostu niemożliwy!
Spędzał w jej sali codziennie wiele czasu, sprawiedliwie dzieląc go pomiędzy nią, a swoją matkę. Pomagał jej w każdej chwili, gdy tej pomocy potrzebowała, czy to przy wstaniu z łóżka, napiciu się wody, czy poprawieniu poduszki, a robił to wszystko tak naturalnie, że Hermiona z przerażeniem odkryła, że bardzo szybko zaczęła się do tego przyzwyczajać.

Każdego wieczora, przez kilka minut całowali się na pożegnanie, pieszcząc wzajemnie swe usta, namiętnymi i doskonałymi pocałunkami.
Jego sława nie była ani trochę przekłamana. Naprawdę świetnie całował.

A gdy rano ona otwierała oczy, Draco już siedział przy jej łóżku, czytając gazetę i popijając kawę z jej własnego, ulubionego kubka.
Po tym, jak już odświeżona, wychodziła z łazienki, on prawie od razu znów brał ją w swoje cudnie umięśnione ramiona i bez wahania łączy ich wargi w kolejnym idealnym pocałunku.
A później się zaczynało...

Śniadanie serwowali jej kelnerzy z restauracji Favola, która słynęła z najlepszych placków, naleśników i omletów w całym świecie magii.
Nieco później, Malfoy osobiście przynosił jej filiżankę ulubionej, kolumbijskiej kawy (zaznaczając, że nie wolno jej wypić więcej, bo skoczy jej ciśnienie) i dwa świeże croissanty z najdroższej cukierni na Pokątnej.
Skąd wiedział, że je uwielbiała? Nie miała pojęcia!

Zdziwiło ją też to, że najwyraźniej wszyscy magomedycy z jej zespołu, a także cała reszta personelu szpitala, spowiadała się przed Draconem, niczym przed swoim przełożonym.
Hermiona momentami miała wrażenie, że blondyn wie więcej na temat jej obecnego stanu zdrowia, niż ona sama, choć po wielu prośbach, udało jej się wreszcie wydobyć od Chivasa swój raport medyczny.


🔅🔅🔅

Odłożyła szczotkę do pięknie haftowanej kosmetyczki i wrzuciła ją do eleganckiej torby z logo znanej marki produktów sportowych w magicznym świecie. Czy mogłaby się kiedyś przyzwyczaić do tego zbędnego luksusu?

- Nie – potrząsnęła głową i westchnęła cicho.
Nie tego oczekiwała. Nie potrzebowała szastania pieniędzmi i zajadania się najlepszymi specjałami, jakie w ogóle istniały. Nie o to chodziło w jej życiu.

Miała udaną karierę i cieszyła się bliskością oddanego grona przyjaciół, dlatego teraz szukała już tylko jednego.
Miłości.
Takiej fascynującej i wprawiającej w zachwyt. Opartej na wzajemnym szacunku i akceptacji. Takiej, która odbierałaby oddech i sprawiała, że serce niespokojnie tłukłoby się o żebra. Miłości pięknej i romantycznej, sprawiającej, że będzie rozkoszowała się jej doświadczaniem każdego dnia. Jednocześnie chciała stabilnej przyszłości i pewności, że związek, który stworzy, przetrwa wszelkie próby, jakie zostaną przed nim postawione.

Czy mogło to być to?
Hermiona nerwowo przegryzła wargę.
Gdy Draco, pochylał się nad nią, by ją pocałować, oddech dosłownie wiązł jej w płucach, a serce łomotało tak mocno, że bała się, że on to usłyszy.
Problem leżał gdzie indziej.

Dramione - Sny Wybranych [Zakończone]Where stories live. Discover now