Rozdział 8

2.8K 144 3
                                    

Wypłynęli na pełne morze, a Hermiona czuła, jak adrenalina pulsowała jej w żyłach. Lubiła stawiać sobie nowe wyzwania, a pokonanie tego zarozumiałego Malfoya niewątpliwie było jednym z nich. Nie podda się za nic w świecie!Draco nagle się zatrzymał, więc Hermiona szybko zrobiła łuk i podpłynęła do niego.– Stąd będzie najlepiej! – zawołał. – Ścigamy się do tej wyspy! – Draco wskazał jej niewielki, zielony punkt w oddali. – Kto pierwszy zejdzie na ląd, ten wygrywa wyrko na całe dwa tygodnie!Hermiona uśmiechnęła się do siebie pod nosem. Musiała z nim wygrać! Jak trawa była zawsze zielona, tak zawsze Gryfonka pokona Ślizgona!– Ruszaj na mój sygnał. Raz, dwa...– Trzy! – krzyknęła Hermiona i z całej siły dodała gazu, a skuter zawył i wyrwał się do przodu z olbrzymią szybkością.Znów ten pęd powietrza, słońce, słona woda rozpryskująca się dookoła i zielona wyspa, która z każdą chwilą rosła coraz bardziej na horyzoncie. Wygra z nim! Wiedziała, że tak!– A dokąd się tak śpieszysz, Granger? – wrzasnął Malfoy, pojawiając się nagle po jej lewej stronie jakby za pomocą zaklęcia.– Miałeś mi dać fory! – krzyknęła.– I dałem! Nie moja wina, że guzdrzesz się jak jakiś ślimak!– Już ja ci pokażę! – warknęła, przyśpieszając jeszcze bardziej. Tak jej się śpieszyło, że podniosła się, stając na dwóch nogach, mając nadzieję, że w takiej pozycji pojedzie jeszcze szybciej.Draco widząc, jak skuter Hermiony przyśpieszał, nieco się zdenerwował. Wiedział, że jej nie dogoni. Była przecież dużo lżejsza od niego. Pozostało mu znów wykorzystać jego ślizgoński spryt.Przyśpieszył, starając się podpłynąć, jak najbliżej niej, a gdy mu się to udało, zrobił szybki zwrot i uderzył swoim Jet Ski o jej. Nie przewidział tylko jednego...
Hermiona była naprawdę dużo lżejsza, a na dodatek nie spodziewała się po nim takiego zagrania. Silnik zgasł, gdy siła uderzenia zrzuciła ją ze skutera. Było ono tak silne, że przeleciała kilka metrów i z głośnym pluskiem wylądowała w wodzie.Draco zatrzymał swój pojazd i roześmiał się na cały głos. Granger właśnie zmoczyła swe śliczne loczki, a co więcej pewnie nawet nie będzie umiała wsiąść na swój skuter bez jego pomocy. Wygrał! Był najlepszy!Pozostawało tylko jedno pytanie. Dlaczego Granger leżała w wodzie głową w dół? Kapok wypchnął ją na powierzchnię, ale przecież w tej pozycji i tak mogła się utopić.Cholera jasna!Draco w sekundzie zrzucił z siebie swoją kamizelkę ratunkową i wskoczył do wody. Blaise by go chyba wypatroszył, gdyby przyczynił się do utonięcia najzdolniejszej czarownicy od czasów Roweny Ravenclaw.– N...i...e! Granger, ty złośliwa małpo! Tylko się nieee utop! – dyszał, próbującdopłynąć do niej jak najszybciej. Nie chciał nawet wiedzieć, co zrobiłby mu Zabini, Potter albo ten śmierdzący Weasley, jeśli dopuściłby do tego, by coś stało się Wielkiej Księżniczce Gryffindoru. Nie! Nic, absolutnie nic nie mogło jej się stać! Za bardzo kochał swoje jasne włosy, by rwać je sobie z głowy w poczuciu winy. Czasami, bardzo rzadko, ale jednak, sam musiał przyznawać się do tego, że niezły z niego kretyn. Nie żeby powiedział to głośno, nawet w stanie największego upojenia jego ognistym przysmakiem – co to, to nie! Jednak w takiej chwili miał ochotę wyzywać samego siebie od kompletnych debili. Czy on naprawdę nie mogł przeżyć jednego tygodnia bez przysporzenia sobie jakiś problemów? Widocznie nie było to możliwe. Czuł, że musiał płynąć jeszcze szybciej, jeśli chciał, by jego obecny problem szybko odzyskał oddech.– Robisz mi to na złość! – jęczał, łapiąc jej bezwładne ciało i przechylając jej głowę w tył. Kamizelka ratunkowa, którą miała na sobie zapewniała im obojgu wyporność, ale przez to Draco nie był w stanie wyczuć czy biło jej serce. A taka była okazja, zaznajomić się z okolicami jej...– Stop, Draco! Nie teraz! – upomniał się, po czym przyłożył palce do jej szyi, przypominając sobie, że gdzieś, kiedyś, ktoś mu powiedział, że tak powinno się sprawdzać tętno. – Na zdechłego szczura Weselya! Tylko mi tu nie umieraj, Granger! – jęknął, powoli zaczynając panikować.Co robić? Co robić?Chwila! Blaise zabrał go kiedyś do mugolskiego pubu na browara. Mieli tam taką czarną skrzynkę, w której biegali ludzie po zaklęciu pomniejszającym. Pamiętał ładne dziewczyny w czerwonych strojach kąpielowych. Gdy wyciągały kogoś z wody, zatykały mu nos i całowały w usta... To zawsze pomagało!– Nie tak to sobie wyobrażałem – mruknął sam do siebie, usiłując się opanować na tyle, by wykonać ten manewr. Zawsze irytował go ten lekko zadarty nosek Granger, a teraz musiał za niego złapać. Wziął głęboki oddech, po czym przytknął swoje usta do zimnych ust Hermiony. Chwilę czekał... i nic.– Co z tobą, Granger?! Każda laska wprost szaleje po moim pocałunku, a ty nic! – zirytował się.Obrócił ją przodem do siebie i lepiej przygotował się to drugiego podejścia. Jeśli ten pocałunek nie przywróci jej świadomości, to nic już tego nie zrobi! Spiął się w sobie i wykorzystał najlepszy kaliber jakim dysponował w całuśnym arsenale – głęboki pocałunek z języczkiem. Gotowy? Do dzieła!Już sekundę później poczuł, jak klatka piersiowa Hermiony się uniosła. Odsunął się szybko, a Granger ocknęła się, odkaszlnęła i wypluła wodę, której zdążyła się napić po upadku ze skutera. Kasłała i kasłała, spazmatycznie łapiąc oddech, a Draco pławił się w glorii swojego triumfu. Teraz miał dowód na to, że jego pocałunek ruszyłby nawet najbardziej oziębłą Królową Śniegu! Ba! Co więcej, całował tak świetnie, że przywracał tym do życia! Whisky dla mistrza! Wciąż z szerokim uśmiechem rozejrzał się za swoim skuterem. Po tej małej przygodzie chciał jak najszybciej znaleźć się w hotelu.– Cholera jasna, Malfoy! Ty bucu! O mało mnie nie zabiłeś! – wychrypiała Hermiona, wciąż czując posmak słonej wody w ustach.– Krzycz głośnej, Granger, może ktoś cię usłyszy, bo jak nie, to mamy dosłownie przeje...– Hej! Nie wyrażaj się! – syknęła na niego, rozglądając się dookoła. – A gdzie się podziały nasze skutery? – spytała zaskoczona.– Zdaje się, że tam. – Draco wskazał jej dwa maleńkie punkciki w oddali. Prąd zniósł ich skutery na tyle daleko, że nie było szans, by do nich dopłynęli.– Jak mogłeś dopuścić do tego, by odpłynęły?! – wrzasnęła.– Nie ma za co, Granger, też się cieszę, że uratowałem ci życie! – odwarknął.– Nie musiałbyś tego robić, gdyby nie twoje chore wygłupy! Och! Zapłacisz mi za to! – Chlapnęła wodą w jego stronę.– Uspokój się! Nie czas na kolejną kłótnię, musimy coś wymyślić, nim utoniemy!– I dobrze! Przynajmniej się od ciebie uwolnię, bo takich idiotów do raju nie wpuszczają!– Każde piekło byłoby lepsze niż życie z tobą! – odgryzł się, jednocześnie rozglądając się dookoła i analizując ich sytuację.Nie było opcji na odzyskanie skuterów, ich jedyną szansą była więc niewielka,tropikalna wyspa – ta sama, do brzegów której się ścigali. W hotelu pewnie szybko się zorientują, że nie wrócili i najdalej do wieczora ich tam znajdą. Nie było co zwlekać. Pora działać.– Nienawidzę cię, nienawidzę cię... – Hermiona szeptała te słowa niczym mantrę.– Dobrze, skarbie, czułości później, a teraz płyniemy.– Co? Gdzie? – zdziwiła się.– Na wyspę. Musisz mocno machać tymi chudymi witkami, bo prąd może znosić nas w stronę otwartego oceanu podobnie, jak to się stało z naszymi skuterami.– Ciebie chyba przegrzało na słoneczku, Malfoy! Nie mamy szans, by tam dopłynąć!– Jak chcesz, ale konkurs nadal trwa. Kto pierwszy stawia stopę na wyspie, ten wygrywa wygodne spanko na mięciutkim łóżeczku i to na całe dwa tygodnie. – Draco uśmiechnął się cwanie pod nosem i zaczął energicznie płynąć w stronę wyspy.– O, nie! Tak łatwo ci nie odpuszczę! – warknęła Hermiona i sama zaczęła płynąć. Wiedziała, że z nim nie wygra, ale nie byłaby honorową Gryfonką, gdyby nie podjęła tego wyzwania.

Dramione - Sny Wybranych [Zakończone]Where stories live. Discover now