💫 VII 💫

1K 96 6
                                    

Chan

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Chan

Chłopak był przerażony tym co się działo, ale nic nie mówił. Nie wiedziałem czy wie co się stało, czego się bał i o czym myślał. Wszystko zachował dla siebie, a mnie dane było poznać jedynie jego imię. Choć to i tak duży sukces, bo nie musiałem mówić do niego "ej, ty". Nie brzmiało to miło i to mogło go przestraszyć jeszcze bardziej. A wyglądał jakby miał się posikać na widok własnego cienia. 

— Felix. — od razu na mnie spojrzał. Wydawało się, że już się mnie nie boi i przyzwyczaił się do mojej obecność. Co prawda patrzył na mnie co jakiś czas, ale to była ciekawość, a nie ostrożność. Udało się mu usiąść i nie powtarzał, że go wszystko boli, ale rany dalej były i trzeba było je opatrzeć. W dodatku dalej się trząsł, więc musiałem go jakoś przekonać, żeby pozwolił mi się zbliżyć do nowego i zabrać do naszego obozu. — Dasz radę chodzić?

Pokiwał głową na tak i o dziwo przyjął moją pomoc kiedy wystawiłem do niego rękę. Pociągnąłem go delikatnie do góry, ale jako że chłopiec był lekki i tak to sprawiło, że poleciał na mnie. Jednak on się tym nie przejął i patrzył na swoje nogi, które nie mogły utrzymać jego ciała. Gdybym go nie trzymał, upadłby.

— Ciężko… — wyszeptał i spojrzał na mnie smutny. Takiej odpowiedzi się spodziewałem dlatego wziąłem go powoli na ręce. Ogólnie starałem się wszystko robić powoli, aby go nie spłoszyć. 

— Zabiorę cię teraz do obozu. Tam ci dam coś cieplejszego i opatrzyć cię, dobrze. — przekręcił głowę jakby nie rozumiał co do niego powiedziałem, ale pokiwał głową. Dlatego ruszyłem w stronę polany. 

Chłopak w tym czasie delikatnie machał nóżkami, które uważnie oglądał. Jakby wierzył, że samo patrzenie na nie sprawi, że następnym razem nie tylko będzie mógł sam stać, ale i pobiegnie w maratonie. No niestety, był zbyt ranny na taki wysiłek. 

Myślałem, że po drodze spotkam gdzieś zagubionych przyjaciół, ale ich nie spotkałem. Może wrócili do obozu, ale dlaczego? Przecież mieliśmy iść we trzech. 

Dotarłem do miejsca z którego wyruszyłem. Cały sprzęt elektroniczny był już spakowany, a torby stał przy nadal rozłożonych namiotach. No nie wiem czy w takiej sytuacji będziemy mogli zostać tu na noc. Felixa musiał obejrzeć lekarz.

Im bardziej zbliżałem się do grupy przyjaciół tym bardziej chłopiec zaciskał dłonie na mojej koszulce. No tak, prowadziłem go do całkowicie obcych osób, więc nic dziwnego, że się bał. 

— Spokojnie, nic ci nie zrobią. — chciałem go uspokajająco pogładzić po plecach, ale przypomniałem sobie o jego ranach. Sprawiłbym mu tylko ból. — To przyjaciele.

— Boję się. — wyszeptał mi do ucha i patrzył z przerażeniem na twarze obcych dla niego ludzi. Niestety musiał to ten jeden raz zignorować. Tak samo pytające spojrzenia moich przyjaciół, którzy nie bardzo wiedzieli co mają robić.

Fallen Angel |ChanLix| ✓Where stories live. Discover now