Rozdział IX

31 8 5
                                    


Nie wiedziała, ile siedziały tak wtulone w siebie, łkające bez opamiętania. Wydawało jej się, że bardzo długo, za długo, choć w rzeczywistości nie minęło więcej niż kilkanaście minut. Pragnęła stąd uciec jak najdalej. Jej uszom dochodziły odgłosy szczętu metalu, zgrzytu żelaza i szurania chłopaków. Musieli odgarniać i przepychać zwęglone szczątki drewnianych szałasów, chcąc znaleźć coś, nadającego się do użytku. Czy odsuwali również zwęglone ciała? Elin przeszły dreszcze, akurat w momencie, gdy wrócił Lucian i bliźniacy. Cała trójka wyglądała, jak wyjęta z najgorszego horroru. Dziewczynie wydawało się, że schudli przynajmniej o połowę, a ich twarze zapadły się dziwacznie. Co więcej, ich ciała niemal w całości pokrywała warstwa pyłu i popiołu, przyklejona do nich przez pot. Jedynie z oczów biegły strużki wydrążone przez niezliczone ilości słonych kropel. Miało się wrażenie, jakby płakali krwią. Patrząc na cierpienie ich wszystkich, krew byłaby zdecydowanie odpowiedniejsza, ale nikt z nich nie miałby jej wystarczająco.

Lucian trzymał w dłoni dwie włócznie. Wyglądały wyjątkowo prymitywnie. Jedna zakończona była kamiennym grotem, a druga stanowiła tylko zaostrzony drzewiec. Chłopak podał Elin tę nieposiadającą grotu. Dziewczyna zacisnęła na niej dłoń, ale nie poczuła się lepiej. Wszak był to dla niej jedynie kawałek kija.

Jeden z bliźniaków trzymał łuk wraz z kołczanem ze sporą ilością strzał, który przewiesił już przez ramię. Elin widziała, że raczej nie umie on strzelać.  Broń trzymał niepewnie i w nieprawidłowy sposób.

— Lucian, dasz mi jakiś dobry nóż? — zapytała w końcu Elin, zdając sobie sprawę, że włócznia jej się nie przyda.

Chłopak skinął i wyciągnął z kieszeni długi nóż, którym Hadar miał przebite stopy. Podał dziewczynie, a ona zadrżała, ale przyjęła broń.

Drugi z bliźniaków również dzierżył łuk, a do tego jedną włócznię. Łuk podał Nitrze, mówiąc cicho, że nie umie go używać. Elin wiedziała, ze nadal są całkowicie bezbronni. Wstała i otrzepała się z czarnego pyłu. Podała dłoń Nitrze.

Pomaszerowali zgodnie na północ, zostawiając za sobą pobojowisko. Nie odwrócili się ani razu. Nie chcieli widzieć już tego miejsca, pragnęli jedynie wyrzucić je jak najszybciej z pamięci. Elin była pewna, że wszyscy myślą podobnie. Wydostali się z osobliwego krateru i zagłębili w kolejny las. Nie przypominał tego rosnącego za wschodzie. Ten stanowił gęstą i ogromną knieję, pełną tajemnic i zagrożeń. Elin mimowolnie zacisnęła dłoń na rękojeści sztyletu. Czuła się z nim pewniej. Co jak co, ale to właśnie tą bronią uczyła się walczyć najczęściej na lekcjach w sektorze. Trochę trenowała też szpadą. "Och, ile bym dała, aby mieć ją teraz przy sobie", myślała. Lubiła tę broń, nawet bardzo. Szybka i zwinna, zabójcza. Wystarczyła jedna dziurka, aby mogła patrzeć, jak uchodzi życie ze sztucznego manekina. Chciałaby wbić taki kawał zimnego metalu w brzuch któremuś z dorosłych.

Mimo że brnęli przez bór już dobrą godzinę, cały czas zdawało jej się, że czuje swąd spalonych ciał. Jej umysł całkiem blokował inne zapachy lasu. Jej ciało śmierdziało trupem, oni wszyscy tak cuchnęli. Posuwali się niemal po omacku. Ich twarze smagały konary i gałęzie, ramiona rysowały krzaki. Raz po raz dochodziły do nich odgłosy leśnych zwierząt. Na początku wzdrygali się i przyjmowali pozycję obronną, wypatrując zagrożenia, ale wkrótce uzmysłowili sobie, że żadne zwierzę na razie na nich nie czyha. Nie mniej zatrzymali się w końcu w miejscu, gdzie drzewa rosły trochę rzadziej. Przynajmniej na tyle, że mogli spokojnie się obok siebie położyć.

— Myślicie, że tutaj będziemy już bezpieczni? — zapytał Lucian, opierając się zapewne o konar drzewa, które zatrzeszczało niepokojąco. Nikt nikogo nie widział oprócz Agil, bo ona zdawała się dostrzegać tutaj wszystko. Wszyscy podążali, trzymając się wzajemnie za dłonie. Jedynie to dziwaczne stworzenie, nie pozwoliło sobie na złapanie za łapkę, tylko samo eksplorowało teren. Cóż, widocznie musiało nie lubić półśrodków. Albo mocne przytulanie, albo całkowita samotność. A może Agil chciała zostać sama przez to, co dziś zobaczyła? Być może ciężko to znosiła? Elin pokręciła głową ze smutkiem. Wciąż nie docierało do niej to, co się stało.

Po drugiej stronieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz