- pov Hinata -
Obudziłem się, ale nie potrafiłem wstać z łóżka. Wszystkie moje myśli mnie przytłaczały. Tak, jakby były 100 kilogramowym ciężarkiem. W dodatku, nie robiłem nic, żeby przerwać mój smutek. Dobijałem się piosenkami, których słuchałem na nocowaniu z Kageyamą. Gdy wszedłem na instagrama, zobaczyłem zdjęcie mojego obiektu westchnień, z jego dziewczyną.
- Świetnie.
Było mi kurwa przykro. Mimo tego wszystkiego i tak się cieszę, że jest szczęśliwy. Szkoda tylko, że nie ze mną. Widać, nie zasługuje na szczęście.
Od: Nishinoya - senpai
Stary, wiem jak jest, ale nie zapomnij o jutrzejszym treningu
Do: Nishinoya - senpai
Postaram się..
Naprawdę chciałbym przyjść na ten trening, ale nie mam siły. Byłem bardzo zmęczony, ale postanowiłem wstać i się przejść. Zszedłem na dół, ubrałem buty i wyszedłem. Założyłem słuchawki i zacząłem słuchać mojej ulubionej playlisty. Ulubionej, bo kojarzy mi się z Kagsem. Włączyła mi się akurat piosenka Surf Curse - "Freaks". Słuchałem jej razem z nim podczas drogi, na stację benzynową, o drugiej w nocy. Idąc, zauważyłem kolegę z mojej starej klasy.
- Izumi?! - krzyknąłem.
- Shoyo?! - odpowiedział.
- Stary, jak my dawno się nie widzieliśmy.
- Prawda.
- Co tam u Ciebie? Jak z siatkówką?
- Jeszcze pytasz? Nie widziałeś moich turniejów?
- Proste, że widziałem. Ale mam na myśli czy sobie radzisz z tym wszystkim.
- Wiadomo, że tak. Moja drużyna to kozaki totalne i dobrze się z nimi dogaduję.
- To bardzo dobrze, jestem dumny, Sho - chan.
- Dziękuję Izumi. A jak u Ciebie i u reszty?
- U mnie dobrze, a z tego co wiem u reszty również.
- Cieszę się z tego powodu. Chciałbyś gdzieś skoczyć?
- Pewnie!
- To chodźmy do parku połazić i pogadać.
Przechadzałem się z Izumim po parku. Opowiadał mi o różnych śmiesznych sytuacjach z jego życia. Parę razy nawet się lekko zaśmiałem.
- A właśnie Sho - chan, masz jakąś niunię na oku, czy dalej bez zmian?
- Um.. nie mam.
- Ja się umawiam z taką Wakako. Jest piękna i słodka! W dodatku gra w gry, ideał kobiety.
- Szczęścia.
- Ej, a która jest godzina?
- Chwila zerknę - odpowiedziałem, po czym wyciągnąłem telefon - Piętnasta trzydzieści.
- O cholera, o cholera! Jestem umówiony z nią na piętnastą czterdzieści pięć! Muszę zmykać, dziękuję za spotkanie i do zobaczenia.
- Na razie.
Miło było mi się spotkać ze starym znajomym, chociaż trochę mi się humor poprawił. Wychodząc z zieleńca, zauważyłem siedzącą na ławce całującą się parę. Zazdroszczę im. Gdy przybliżałem się ku parze, zrozumiałem, że to nie zwykli ukochani. To jest.. dziewczyna Kageyamy! W dodatku, ona nie jest tutaj z nim!
- Co za suka - powiedziałem pod nosem.
Pobiegłem szybko w inną stronę, wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Kagsa.
- Kageyama, musimy się spotkać. Najlepiej teraz.
- Co, dlaczego?
- Stoję pod monopolowym na naszym osiedlu.
Szybko się rozłączyłem.
~ jakiś czas później ~
- Jestem - poinformował czarnowłosy - O co chodzi? - dodał.
- Słuchaj, przyjaźnimy się, prawda?
- No tak.
- Ufasz mi?
- W miarę.
- Musisz mi uwierzyć. Wracałem dzisiaj z parku i zauważyłem Twoją dziewczynę.
- I co w związku z tym?
- Siedziała na ławce i.. całowała się z jakimś typem.
- Co? O czym ty mówisz?
- Musisz mi uwierzyć na słowo.
- Zazdrosny jesteś?
- Co?
- Zazdrościsz mi takiej ładnej laski czy co? Misaki jest dzisiaj u dziadków, więc nie pierdol mi głupot.
- Nie jestem zazdrosny! Jako przyjaciel chcę cię poinformować, co twoja dziewczyna odpierdala, gdy Cię z nią nie ma.
- Zamknij kurwa mordę, bo nie mogę już słuchać twoich kłamstw.
- Prawda boli, co?
- Myślałem, że się przyjaźnimy.
- Też tak myślałem. Do czasu.
Popatrzyłem mu prosto w oczy, po czym poszedłem w stronę domu.
- Nie mogę uwierzyć, że ten debil mi nie ufa. Tyle co dla niego zrobiłem poszło się jebać - pomyślałem.
Po tym, jak wróciłem do domu, postanowiłem zrobić sobie melisę. Boję się, że coś zaraz rozpierdolę. Włączyłem telewizor i zacząłem oglądać jakieś bzdety. Po paru minutach, gdy herbata się zaparzyła, wziąłem łyka. Rzeczywiście, lekko się uspokoiłem, ale krew dalej buzowała. Wolałbym już płakać niż być w takim stanie.