9.

3.4K 233 288
                                    

- pov Hinata -

Skierowałem się do toalety. Wszedłem i zamknąłem się na klucz. Uczucie, że Kageyama mnie nie kochał niszczyło mnie powoli od środka, a przez to, że teraz dowiedziałem się, że kocha kogoś innego wyniszczy mnie całkowicie. Łzy zaczęły wylatywać z moich oczu na początku powoli, a gdy zdałem sobie sprawę całkowicie z tego co się stało, zaczęły wylatywać strasznie szybko. Nie mogłem uwierzyć w to co się stało, chociaż byłem przygotowany na to od początku.

- KURWA! - krzyknąłem i uderzyłem pięścią w kafelki.

Usiadłem na podłodze i zacząłem płakać jeszcze głośniej. Przez łzy widziałem, że mam krew na ręce, którą uderzyłem o ścianę. Usłyszałem, że ktoś puka do drzwi.

- Zajęte! - krzyknąłem, próbując uspokoić płacz, ale i tak na końcu głos mi delikatnie zadrżał.

- Hinata, to ja, Kenma. Mogę wejść? - zapytał spokojnym głosem.

Odkluczyłem drzwi i zobaczyłem Kenmę. Blondyn wszedł do łazienki i z powrotem je zamknął.

- Po co przyszedłeś? - zapytałem już spokojniejszym głosem i spojrzałem na podłogę.

- Słyszałem, że krzyknąłeś, z resztą nie tylko ja.

- A było słychać jak płaczę?

- Tego na szczęście nie. Co się dzieje? - zapytał z troską w głosie.

- Słyszałeś co powiedział Kageyama, podoba mu się jakaś laska.

- Słuchaj, może to nie tak, że to laska. Kageyama mówił, że to ruda dziewczyna.

- No tak i co?

- Może to chodziło o ciebie, ale nie chce się przyznać do tego? Z Kuroo miałem podobną sytuację.

- Ale Kageyama to nie Kuroo, a Kuroo to nie Kageyama. Poza tym, wiesz ile jest w naszej szkole rudych dziewczyn? Na palcach tego nie zliczysz.

- Słuchaj nigdy nie mów nigdy. - poradził chłopak po czym mnie przytulił.

- Cieszę się, że mam takiego przyjaciela jak ty, Kenma. - powiedziałem po czym oddałem przytulasa.

Gdy skończyliśmy się tulić, chłopak zawiązał mi bandażem rany na dłoni.

- Skąd ty masz bandaż?

- Przecież w każdej łazience w pokoju są.

- Oh, czemu ja o tym nie wiedziałem?

- Gdy tłumaczyli co znajduję się w pokojach, gadałeś z Kageyamą. - lekko zaśmiał się chłopak.

- Jejku, Kenma. Odkąd jesteś z Kuroo, jesteś bardziej szczęśliwy.

- Oczywiście, bardzo go kocham.

- Zazdroszczę ci takiego związku.

- Na pewno ci się uda zbudować taki sam, wierzę w ciebie.

- Dziękuję.

Obaj wstaliśmy i wyszliśmy z toalety.

- Co wy tam robiliście tak długo? - zapytał Nishinoya.

- Hinata rozwalił sobie łape.

- CO? GDZIE? - zapytał Suga i podszedł do Hinaty. - Dziecko drogie, co ci się stało? - powiedział i złapał mnie za nadgarstek, uszkodzonej ręki.

- Śliskie kafelki, zlew. Poza tym jakie dziecko? Jesteś starszy tylko dwa lata. - stwierdziłem.

- Cicho, cicho. Uważaj na siebie następnym razem.

- Ja i Kenma idziemy do pielęgniarki. - powiedziałem.

- Nie bądźcie tam za długo, bo ominie was najlepsza zabawa! - krzyknął Yamamoto.

- Postaramy się załatwić to jak najszybciej. - stwierdził Kozume.

Otworzyłem drzwi i wyszliśmy z pokoju. Skierowaliśmy się do wyjścia z budynku i go opuściliśmy. Chodziliśmy po podwórku w ośrodku w spokojnej ciszy, która wcale nie była niezręczna. Zobaczyliśmy ławkę, więc postanowiliśmy na niej usiąść. Czułem pustkę, jakby całe życie ze mnie uciekło.

- Hinata, słuchaj. - zaczął blondyn. - Nawet jeżeli ta dziewczyna mu się podoba, musisz walczyć o swoje.

- Nie rozumiem.

- Jak nie rozumiesz? - spojrzał na mnie sarkastycznym wzrokiem. - Nawet jeżeli mu się podoba ta laska, musisz zwrócić uwagę Kageyamy na siebie. - Kozume podkreślił ostatnie słowo.

- Ale jak ja mam to zrobić? - łzy zaczynały mi się zbierać do oczu. - Ta dziewczyna pewnie jest piękna, niska, słodka i na pewno pachnie wanilią. Nie mogę się z nią równać. Poza tym, ja jestem chłopakiem, a on na pewno jest hetero. Wiem, że Kageyamę kręcą słodkie rzeczy, a ja? Ja jestem zwykłym typem, który śmierdzi potem i najtańszymi perfumami z biedronki. - wstałem z ławki.

Z moich oczu wyleciały dwie łzy.

- Hinata-

- KENMA NIE! JA WIEM, ŻE NIE MOGĘ SIĘ Z NIĄ RÓWNAĆ! - krzyknąłem, a płyn z moich gałek ocznych zaczął wylatywać w większej ilości. - KIMKOLWIEK ONA JEST.

- Kenma, ja wiem, że go nie interesuję. - powiedziałem oschłym tonem i usiadłem bez energii na ławkę.

- Na pewno go interesujesz.

- Może i tak, może i nie. Nawet jeśli, to nie w ten sposób w jaki ja interesuję się nim.

- Nie ma bata, że nie masz żadnej szansy u niego. - powiedział motywująco.

Chłopak położył mi dłoń na ramieniu. Popatrzył w moją stronę i czuło się uśmiechnął.

- Dziękuję Kenma.

- Nie ma sprawy, od tego są przyjaciele.

Położyłem głowę na ramieniu Kenmy i lekko się w niego wtuliłem.

- To trochę gejowe. - stwierdził sarkastycznie.

Lekko się zaśmiałem.

- Typie, nie żeby coś, ale gadaliśmy przed chwilą o tym, jak mam poderwać Tobio.

- Cicho.

- Poza tym dobrze wiem co robiłeś w kantorku z Kuroo.

- POWIEDZIAŁEM CICHO. - zawstydził się Kenma.

- Lepiej już wracajmy. - stwierdziłem.

Z Kozume skierowaliśmy się do wejścia budynku.

---------------------------------------------------------

Jak tam mija ranek/wieczór/noc/popołudnie? ✨

Trochę się zadziałało w tym rozdziale. Staram się teraz pisać systematycznie, ponieważ mam czas i mam wenę ;v

777 słów.

- Dlaczego cię kocham? -  [kagehina] PLWhere stories live. Discover now