Kageyama
Przysięgam, że nie wiem o chuj mu chodzi. Po co wymyśla takie kłamstwa? Rozumiem, że moja dziewczyna jest ładna i ubiega się o nią wielu chłopaków, ale żeby mój przyjaciel chciał mi ją odbić?
- Mamo, jestem - przywitałem się wchodząc do domu.
- Cześć, umyj naczynia.
- Dlaczego ty nie możesz?
- Zrobiłabym to, ale szykuje się do pracy.
- O, dzisiaj idziesz? Myślałem, że znowu się napijesz i nie pójdziesz.
- Jeszcze słowo, a nie będziesz miał gdzie spać.
- Mhm.
Skierowałem się do zlewu, który był pełny brudnych naczyń. Ona chyba nie myła ich od paru dni. Zauważyłem to dopiero teraz, bo rzadko przebywam w domu. Wziąłem gąbkę i nalałem na nią płyn. Ścisnąłem ją i zacząłem myć talerz.
- Tobio, ja wychodzę. Nie utop się w tym zlewie.
- Mhm, pa.
Nienawidziłem swojej matki. Mimo, że czasami była spokojna i zachowywała się normalnie i tak nie mogę na nią patrzeć. Cały czas gdy o niej myślę, nie potrafię wyobrazić sobie jej trzeźwej. Nie dziwię się, że ojciec ją zostawił.
~ jakiś czas później ~
Zastanawiałem się, gdzie pójdę, gdy moja matka znowu się najebie. Do Hinaty już nie mogę, z resztą nawet tego nie rozważam. Może pójdę do mojej dziewczyny? Leżałem i rozmyślałem o całym tym dniu. Co jeżeli Hinata ma rację?
- Nie, to niemożliwe - powiedziałem sam do siebie.
Hinata
Siedziałem z Noyą i Tanaką nad rzeką. Gdy oni ze sobą rozmawiali, ja ciągle myślałem o Kageyamie. Mimo, że tak mnie potraktował, nie potrafię go nienawidzić. Chyba zawsze będę go kochał, mimo wszystko.
- Hinata, a dlaczego nie zrobiłeś jej zdjęcia? - zapytał Tanaka.
- Nie pomyślałem o tym. Z resztą, byłem przekonany, że mi uwierzy.
- Mordo, nie przejmuj się nim. Prędzej czy później będzie na kolanach prosił o przebaczenie.
- Nie pierdol głupot, on taki nie jest.
Nagle nastała cisza.
- Chłopaki, może pójdziemy na jakieś zakupy? Musimy trochę ochłonąć, a ja chcę kupić nowe buty - zaproponował Nishinoya.
- Dobry pomysł, co ty na to Hinata? - zapytał Tanaka.
- Nie mam siły.
- W dupie to mam, wstawaj - podał mi rękę łysy.
Nie miałem wyjścia. Musiałem podać mu rękę i wstać.
- To gdzie idziemy? - zapytałem.
- Do galerii! - krzyknął brunet.
- Dobry pomysł.
Szliśmy jakiś czas. Galeria była dosyć daleko. Noya opowiadał jakieś suche żarty, które z absurdu mnie rozśmieszały. Szczerze mówiąc, jak z nimi jestem humor od razu mi się polepsza.
- Ale jestem kurewsko głodny, chodźmy coś zjeść - zaproponował Tanaka.
- Po zakupach - stwierdził Noya.
- No we.
- O, patrz! Sklep z butami.
- No ej!