2.

4.9K 275 479
                                    

- pov - Hinata

Po tym, jak Kageyama mnie przeprosił, faktycznie stał się trochę milszy. Nawet jak zrobiłem coś źle, to nawet, jak miał już wybuchnąć, starał się nie krzyczeć. Czułem się trochę dziwnie, ale też fajnie.

- No chłopaki, musimy już iść. Macie 10 minut na posprzątanie sali i nie ma żadnych ale. - powiedział Sugawara.

- A-ale - jęknąłem niezadowolony - Daj nam klucze od hali i sami ją zamkniemy. - dodałem przekonująco.

- No nie wiem. - zawahał się szarowłosy.

- Prosimy! - krzyknęliśmy chórem z czarnowłosym.

- No dobrze.

Suga dał nam klucze i poszedł w kierunku swojego domu. Cieszę się, że nam zaufał. Powiedział, że więcej niż godzinę mamy tutaj nie siedzieć.

time skip godzinę później

- Już minęła godzina, musimy się zbierać - oznajmił Tobio.

- Mhm - prychnąłem

Zaczęliśmy iść w stronę szatni. Podczas dalszego treningu, bez Sugi, Kageyama trochę więcej na mnie krzyczał, ale było widać, że stara się hamować. Miło mi było z tego powodu, tym bardziej, że mi się cholernie podoba. Jedynie kiedy zapominam o miłości do niego, jest trening i mecze. Wtedy priorytetem jest dla mnie rozgrywka niż myślenie o tym w chuj seksownym chłopaku. Gdy dotarliśmy do szatni, przebraliśmy się, zamknęliśmy sale i odłożyliśmy kluczyk na miejsce.

- Ale mnie wszystko boli! - stęknąłem

- Nie tylko ciebie, poza tym Suga ostrzegał, że tak będzie. - wymądrzył się niebieskooki

- A co ty takiego mądrego udajesz? - syknąłem sarkastycznie

- Nie udaję, tylko taki jestem - zaśmiał się chłopak

- Uroczy - pomyślałem.

- Powiedzmy - zakpiłem z niego.

Spędzanie czasu sprawiało mi większą przyjemność niż spędzanie go z kimś innym, nawet jeżeli na mnie krzyczał, bez powodu. Był po prostu, idealny. Nie wiem czy to nadal zauroczenie, myślę że się zakochałem. Widzę jego wady i je w pełni akceptuję. Ktoś mi kiedyś powiedział, że jeżeli widzi się wady człowieka i akceptuję się je całkowicie, wtedy możemy stwierdzić, że jestem zakochani. Kageyama jest irytujący, ale zarazem slodki. Denerwuję mnie w cholerę, ale mu bym wszystko przebaczył.

- Hej, Hinata? - szturchnął mnie w ramię wyższy.

- Hm?

- Gdzie mieszkasz? Odprowadzić cię może? - zapytał ciemnowłosy.

Co? On chce mnie odprowadzić do domu? Chyba śnię.

- U-uh - zawahałem się. - Na ulicy Dębskiej. - odpowiedziałem po czym odwróciłem wzrok.

- Oo, na tej samej co ja! - odparł Kageyama.

- Wow, a który domek? - zapytałem zaciekawiony.

- Taki pomarańczowy, z czarnym dachem - zaczął opisywać.

- Tak Kageyama, oczywiście będę wiedział jaki to domek, jak wymienisz mi jego wszystkie szczegóły, jeszcze powiedz, że klamka jest czerwona, a zasłony są zielone. Wtedy będę na pewno wiedział, że to twój dom. - pomyślałem, cicho się śmiejąc.

- Z czego się śmiejesz?! - zapytał lekko podirytowany Tobio

- Whoops - prychnalem w glowie

- Kageyama, wiesz, że jak opiszesz mi cały dom ze szczegółami, nadal nie będę wiedział gdzie się znajduje? - zachichotałem

- O-oh, faktycznie. - podrapał się lekko po karku i popatrzył w drugą stronę.

- Dom nr 15. - powiedział wyższy.

- Oh, ja mieszkam w numerze 27.

Całą drogę rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Często śmialiśmy się z żartów, które nie miały kompletnego sensu, parę razy go wkurzyłem, ale to nie zmienia faktu, że super nam się rozmawiało. Po pół godziny drogi staliśmy przed moim domem.

- No, to do zobaczenia, krewetko - zaśmiał się wyższy.

- Krewetko?! - zapytałem zdenerwowany.

Podeszlem do chłopaka i popatrzyłem na niego zezłoszczonym wzrokiem. Patrzyłem na niego około minutę, czekając na jakąkolwiek odpowiedź, a w rezultacie uzyskałem pstryczek w czoło.

- Ała! - syknąłem i złapałem się za czoło.

Kageyama zaczął iść w swoją stronę, a ja byłem zły. Jutro mu oddam, bo zaraz spóźnię się na kolację.

- Na razie! - krzyknął z trochę większej odległości niebieskooki. Z daleka było słychać jego chichot.

- Shoyou? Idziesz na kolację? - zapytała moja mama z okna.

- T-tak, już idę! - odpowiedziałem i pobiegłem w stronę drzwi.

- następny dzień -

- Shoyou, obudź się - powiedziała szturchając mnie po ramieniu mama.

- Zaraz - odpowiedziałem zaspanym tonem.

- Jedziemy z Natsu do przedszkola, bo ma występ i będzie jakieś przyjęcie. O 16 się kończy, a później jedziemy do parku rozrywki - uprzedziła mnie mama.

- Okej - ziewnąłem.

- A i na dole czeka twój kolega, przedstawił się jako Kageyama. - oznajmiła kobieta.

- Co? Która jest godzina?! - zapytałem po czym szybko wstałem z łóżka.

- 7:10, Kageyama powiedział, że przyszedł tak wcześnie, bo ciągle sie spóźniasz. - zaśmiała się mama. - Dobrze, ja muszę iść, bo się spóźnimy. - dodała.

- Powiedz Kageyamie, że za 15 minut zejdę. - odparłem szybko.

Cholera, zapomniałem, że wczoraj gdy szliśmy do mnie, Kageyama o tym wspominał! Szybko pokierowałem się do łazienki, umyłem twarz i zęby. Wziąłem ubrania i szybko je na siebie założyłem. Zeszło mi na to wszystko 10 minut. Szybkim krokiem zszedłem ze schodów.

- Przepraszam, że musiałeś czekać. - przeprosiłem wyższego.

- Spoko, ale jest już 7:20 więc zjedz śniadanie i idziemy. - polecił czarnowłosy.

Zacząłem robić tosty. Niebieskooki przyglądał się dosyć długo tostom i mleku, z którego miałem zrobić kakao.

- Jesteś głodny, Kageyama? - zapytałem po czym ciepło się uśmiechnąłem.

- Ni-
Chłopak chciał zaprzeczyć, ale żołądek zaczął mówić sam za siebie.

- Nie? - zapytałem sarkastycznie.

- No dobra, może trochę. - stwierdził, po czym popatrzył na podłogę.

Zaśmiałem się lekko i zacząłem smarować spieczony chleb masłem. Dałem na nie sałatę, ser i szynkę. Wziąłem dwa talerze i nałożyłem na nie po dwie kromki. Niebieskookiemu nalałem do szklanki mleko, a sobie zrobiłem kakao.

- Proszę. - odparłem podając mu talerz.

Po skończonym posiłku, założyliśmy buty i poszliśmy w stronę szkoły.

================================

850 słów ¬

- Dlaczego cię kocham? -  [kagehina] PLWhere stories live. Discover now