°Prolog°

13.2K 364 330
                                    

- pov - Hinata

Wchodząc do klubu siatkarskiego w liceum Karasuno, ucieszyłem się, bo wreszcie będę mógł się zbliżyć do Kageyamy. Moze, jak pojadę na zawody, to sie z nim spotkam i gdy go pokonam, zaimponuję mu tym i będzie chciał, żebym go uczył? Ahh, marzenia. Pewnie nawet jeśli zdołałbym go pokonać, byłby na mnie cholernie zły, znając go. Specjalnie dla niego, choć nie tylko dla niego, ćwiczyłem siatkę od 1 klasy gimnazjum. Gdyby nie on najprawdopodobniej gra ta, nie interesowałaby mnie, ale też robię to, bo chce przewyższyć małego giganta, jest moim idolem!

- Dzień dobry! - powiedziałem - Czy to klub siatkarski? - dodałem.

- O! To ty Hinata? Spotkaliśmy się już kiedyś. - powiedział czarnowłosy.

Po jego słowach, zamarłem.

1 klasa gimnazjum, 2 września.

WSPOMNIENIA

Siedziałem na schodach, jedząc smaczną kanapkę z ogórkiem, przygotowaną przez moją mamę. Był to mój pierwszy dzień w gimnazjum. Z czego co widziałem było to rzadko używane miejsce, a jest to jedno z wielu wejść na dach. Nie dziwię się, dlaczego nie jest używane - schody całe poobijane i zakurzone, stare zwiędnięte rośliny, pustoszały się po stolikach, a światło w ogóle w to miejsce nie zaglądało. Zastanawiałem się, w jaki sposób mógłbym zdobyć znajomych, nie mam tutaj kolegów ani koleżanek z podstawówki, bo mieszkałem stosunkowo daleko od nich, a moja stara podstawówka, była oddalona 20 km od mojego domu, co powodowało ciągle spóźnianie się do szkoły. Gdy byłem w 4 klasie podstawówki, zostało wybudowane 5 km od mojego domu właśnie ta szkoła, w której sie znajduje. Niepowiem, było to dla mnie zbawienie, ponieważ inne gimnazjum położone było, 15 km od mojego miejsca zamieszkania. Dokończywszy moją kanapkę, poszedłem na dół wynieść po niej papierek. Gdy dotarłem do kosza, zauważyłem dwóch gimnazjalistów - chłopaka i dziewczynę. Wyglądali, jakby byli w 3 klasie. Po chwili rozmowy pocałowali się, a ja znowu poczułem pustkę w swoim sercu. Nie chodzi o to, że mam problemy i jestem samotny, bo towarzystwa miałem ponad swoje wymagania. W podstawówce, miałem dosyć duże grono znajomych, lecz teraz nie utrzymuje z nimi jakoś specjalnie kontaktu, w dodatku otacza mnie moja wspaniała rodzina. Chodzi mi o to, ze nigdy nie potrafiłem się zakochać, nawet zauroczyć, denerwowało mnie to. Wiem, że mam dopiero 13 lat, ale moi koledzy dużo razy zauroczyli się i mówili, jakie te dziewczyny nie są urocze - nie rozumiałem tego. Nie czułem jakoś nic w kierunku dziewczyn, nie chodzi o to, ze jestem gejem, w stosunku chłopaków też nic nie czułem. Po wyrzuceniu papierka do śmietnika, chciałem iść do góry, ale wbiegł we mnie jakiś chłopak.

- Przepraszam! - powiedział trochę głośniej czarnowłosy - Nic ci nie jest? - zapytał.

Poczułem, jak moje policzki lekko zapiekły, byliśmy w pozycji gdzie on miał ręce pomiędzy moimi ramionami i patrzył mi w oczy. Otworzyłem lekko usta z zaskoczenia i nie wiedziałem co powiedzieć. Ten chłopak jest cholernie uroczy! Miał czarne włosy, niebieskie oczy i zakłopotany wyraz twarzy. Po paru sekundach dotarło do mnie co właśnie się stało.

- T-tak! Wszystko dobrze. - odpowiedziałem lekko uśmiechając się do chłopaka. Po moich słowach uśmiechnął się, wstał i podał mi rękę.

- Dziękuję. - powiedziałem niebieskookiemu. - Jak się nazywasz? - dodałem

- Kageyama Tobio, a ty? - zapytał

- Hinata Shoyou. - odparłem

- Przepraszam, ale muszę już iść, bo spieszę sie na trening z siatkówki. - powiedział szybko Kageyama i odbiegł. - Na razie! - krzyknął już z daleka Tobio.

Nie wiedziałem co się przed chwilą stało. Moje policzki były zaczerwienione, miałem motylki w brzuchu, a bicie serca było słychać z 1 metra. Nigdy nie miałem takiego odczucia do żadnej osoby, tym bardziej do takiej, którą dopiero spotkałem. Spojrzałem na swoje ręce, całe sie trzęsły. Czy to jest zauroczenie? - takie pytanie zadałem sam sobie.

3 gimnazjum, 19 czerwiec.

Wiedząc, że juz nigdy nie spotkam Kageyamy na korytarzu lub na przerwie obiadowej, zrobilo mi się cholernie przykro. Nie wiedziałem co robić, może poszedłbym do takiego samego liceum co on? Nie, nie chcę tego robić, ja chce z nim wygrać, a nie z nim grać. Poza tym nawet nie wiem, do którego on idzie. Chyba coś na w? To by było za bardzo stresujące i pewnie bym wszystko psuł. Popatrzyłem na apelu, na niego ostatni raz, jest taki slodki. Trzymałem w sobie łzy, miejmy nadzieję, że znajomi nie zapytają się o co chodzi, bo wybuchnę. Zdobyłem wielu kolegów i nawet byłem popularnym dzieciakiem, choć nie do końca. Co do Kageyamy, on nie przypominał osoby, którą był niecałe 3 lata temu, gdy obaj mieliśmy swój pierwszy dzień w gimnazjum. Po roku stał się niemiły i szybko sie denerwował. Został nazwany "królem boiska", ponieważ gdy grał w siatkówkę ciągle darł się na innych graczy za zwykły błędny ruch, zamiast ich pocieszać. Natomiast ja, nigdy w życiu się do niego nie odezwałem, ani nie wstąpiłem do klubu siatkarskiego, choć uwielbiałem siatkę. Pomagały mi koleżanki, które kochały ten sport, a większość chłopaków z moich przyjaciół lub kolegów, nie interesowało się siatką, tylko innymi sportami. Nauczyłem się bardzo wiele i sądzę, że idę dobrą drogą. Mam nadzieję, że liceum Karasuno da mi więcej odwagi i wprawy w siatce.

Nie wiedziałem kompletnie co się stało. Kageyama pamiętał moje imię. A ja stałem naprzeciwko niego, to chyba sen, a zarazem koszmar. Bałem sie cokolwiek powiedzieć, tylko wpatrywałem się, jak idiota w chłopaka.

- Cz-cześć. - odpowiedziałem po minucie.

================================

Hejkaa, to moje pierwsze poważnie pisane opowiadanie, mam nadzieję, że dobrze je napisałam i nic nie zepsułam XD. Rozdziały będą wstawiane co tydzień. Buźkaa ~ 900 słów

Dodam, ze wiele rzeczy w tym opowiadaniu się nie zgadza ze zdarzeniami z anime.

- Dlaczego cię kocham? -  [kagehina] PLWhere stories live. Discover now