🥀2🥀

2.7K 182 652
                                    

Kenma już 5 minut przez końcem ostatniej lekcji był spakowany i wyszykowany do wyjścia. Książki miał starannie ułożone w plecaku, a te, które jeszcze przed wyjściem miał wsadzić do szafki, trzymał w rękach poukładane od największej do najmniejszej. Piórnik razem z portfelem walał się gdzieś na dnie plecaka, pośród pourywanych kartek i kilku złamanych ołówków. Telefon trzymał w tylnej kieszeni spodni, a rysunek róży bezpiecznie leżał pomiędzy kartkami książki od języka japońskiego. Sam Kenma był już nawet krzesłem odsunięty od ławki, by po dzwonku po prostu wstać i wyjść.

A Kuroo udawał, że tego nie widzi, udawał, że wcale nie interesuje go dlaczego blondyn się tak zachowuje, udawał, że wcale nie planuje za nim pójść i sprawdzić co robi. Jednak życie blondyna to nie jest sprawa Kuroo, nie powinien się wtrącać ani wchodzić w nie na siłę. Jednakże po chwili namysłu czarnowłosy przegrał wewnętrzną walkę, pomiędzy zdrowym rozsądkiem a ciekawością, i spakował się szybciej, żeby po dzwonku wyjść równo z Kenmą.

I rzeczywiście to zrobił, szedł kilka metrów za nim, udając, że fakt, że idzie w tą samą stronę co blondyn jest kompletnym przypadkiem.

I na początku nie zauważył nic szczególnego, dopóki obok Kenmy nie pojawił się jakiś wysoki blondyn z okularami, który zbliżał się do niego aż Kenma nie zetknął się plecami z szafką za nim. Położył jedną rękę obok twarzy Kenmy opierając ją o metal. A Kenma spuścił głowę w dół, co chwila tylko przytakując, w między czasie bawiąc się jeszcze kawałkiem swojej bluzy. Po chwili wyższy zakończył rozmowę łapiąc za podbródek Kenmy i, podnosząc go do góry, powiedział mu coś chytrze się uśmiechając, po czym odszedł w stronę wyjścia z budynku.

Kenma jeszcze chwile stał w miejscu, patrząc się w nicość przed nim i głęboko oddychając. Pewnie analizował sobie pare rzeczy wypowiadanych przez tamtego chłopaka.

Później szybko schował książki do szafki i delikatnie nią trzaskając odwrócił się, by wyjść z budynku, lecz zatrzymał widząc stojącego dwa metry przed nim Kuroo. Zamrugał szybko dwa razy, zdając sobie sprawę z tego, że czarnowłosy prawdopodobnie wszystko widział. Szybko zarządził więc taktyczny odwrót, obierając sobie za drogę inny korytarz. Szybkim krokiem skręcił w kierunku innego wyjścia ze szkoły i delikatnie przyspieszył słysząc jak Kuroo wola jego imię.

Kenma nie miał zamiaru z nim gadać. Nie ufał mu i nie chciał dzielić się z nim swoimi problemami, nie czuł potrzeby zaśmiecania cudzego życia swoją osobą. Poza tym, Kenma był pewny, że Kuroo i tak by nie zrozumiał, w końcu zrozumienie kogoś tak psychicznie rozjebanego jak on graniczy z cudem.

Kenma zatrzymał się dopiero wtedy, gdy Kuroo złapał za jego nadgarstek, obracając go w swoją stronę. Blondyn oczywiście odrazu się wyrwał, ale nie biegł dalej, stał i patrzał się na Kuroo oczekując od niego jakichkolwiek słów.

— Kenma wszytsko w porząd-

— Zostaw mnie w spokoju - Kenma przerwał mu oddalając się od niego jeszcze bardziej. Kuroo już chciał coś powiedzieć, ale Kenma znów się wciął — nie gadaj do mnie, nie chodź za mną, przesiądź się i zapomnij o mnie. Po prostu udawaj, że nie istnieje —
Kuroo zaniemówił. Blondyn nie żartował, mówił w stu procentach na poważnie.

W oczach Kenmy było tyle bólu, skruchy i cierpienia, że Kuroo ledwie mieściło się to w głowie. Jednak róża mówiła prawdę.

— Nie - Kenma wzdrygnął, przeważnie ludzie po tym co im mówił po prostu się poddawali i odchodzili, a Kuroo nawet niewiadomo po co o niego walczył — widzę jak cierpisz Kenma i chce ci pomóc, tylko musisz mi po prostu zaufać.

— Nic mi nie jest, nie wiem o co ci chodzi.

— Kenma przecież widzę - blondyn spuścił głowę na dół — widzę jak cierpisz i chce ci pomóc.

Rurze ||KuroKen|| Where stories live. Discover now