🥀10🥀

1.7K 150 525
                                    

   Blondyn obudził się pierwszy, prawdopodobnie przez światło słoneczne wpadające do pokoju przez niezasłoniętą roletę. Pierwsze co zrobił to ziewnął i zamrugał kilka razy, by przyzwyczaić się do światła panującego z pomieszczeniu. Przetarł oczy dłonią i delikatnie podniósł głowę do góry.

Leżał na lewym boku niebezpiecznie blisko Kuroo.

Za blisko.

Zdecydowanie za blisko.

Chociaż, na dobrą sprawę niezbyt mu to przeszkadzało. Mógłby rzec, że uczucie takiej bliskości było nawet przyjemne, a już w szczególności z kimś takim jak czarnowłosy. Jego motylki w brzuchu dziwnie gilgotały go od środka, a wypieki na polikach paliły coraz mocniej, co wprawdzie trochę go niepokoiło. I chociaż Kenma wiedział, że darzy Kuroo nieco mocniejszym uczuciem niż czarnowłosy mógłby przypuszczać, to nadal starał się tego wypierać i nie pozwalać sobie na takie myślenie o przyjacielu. To by było chore.

Blondyn podniósł głowę trochę wyżej i, opierając ją na nadgarstku, spojrzał na Kuroo. Po zamkniętych oczach, spokojnym wyrazie twarzy i spowolnionym oddechu mógł się łatwo domyśleć, że chłopak jeszcze śpi.

Nie myśląc więc zbyt długo, blondyn z zamiarem ponownego zaśnięcia walnął się głową z powrotem na poduszkę. I z chwilą, gdy już miał zamykać oczy przypomniał mu się jeden bardzo ważny szczegół.

Godzina.

Jak oparzony zerwał się do siadu i na ślepo zaczął szukać telefonu pod poduszką, przy okazji przebudzając przy tym Kuroo.

Jego lewa dłoń błądziła chwile pod pierzyną, znajdując po drodze jeden z jego malinowych liquid'ów. Jak on się tu znalazł?

W chwili, gdy jego dłoń w końcu napotkała urządzenie odetchnął z ulgą i przeniósł się do siadu.

Rozładowany.

— Kurwa — powiedział blondyn, odrzucając telefon gdzieś w pościel.

Teraz jedynym sensownym wyjściem byłoby po prostu sprawdzenie godziny na telefonie Kuroo, sek w tym, że blondyn nie wiedział, gdzie tak owy się znajduje.

Szturchnął lekko starszego szepcząc jego imię, by ten przebudził się do końca. I w prawdzie bardzo szybko poszło. Czarnowłosy po chwili otworzył oczy i, ziewając, spojrzał się w stronę Kenmy.

— Co? — zapytał, czując na sobie jego wzrok.

— Gdzie masz swój telefon? — zapytał, a Kuroo myśląc podrapał twarz ręką.

— Powinien być na biurku, a co? — Blondyn zbył pytanie czarnowłosego i wstał z łóżka kierując się w stronę biurka.

Wyprostował się, lecz zamiast podejść po telefon Kuroo, stanął w bezruchu wpatrując się w kierunku drzwi od pokoju.

— Co jest? — zapytał Kuroo, widocznie nie podłapując całej sytuacji.

— Zamykałem drzwi na noc, prawda? — Kuroo pomyślał chwile.

— Chyba tak, ale co to ma do rzeczy?

— Są otwarte — powiedział, odmawiając w środku jakiś pacierz czy inną modlitwę tego typu.

Obydwaj milczeli przez dłuższą chwile, uświadamiając sobie pewne informacje.

Rurze ||KuroKen|| Onde histórias criam vida. Descubra agora