🥀4🥀

2.1K 162 591
                                    

Tym razem Kenma nie zwiał do domu idealnie z końcem ostatniej lekcji, a czekał na Kuroo, z którym to razem mieli się pouczyć.

Bowiem Kenma był naprawdę dobry z matmy, z materiałem był jakieś dwa miesiące do przodu i nie miał najmniejszego problemu z przyswajaniem nowej wiedzy, za to Kuroo... Ledwo mnożył przez osiem i miał kłopot z potęgowaniem. Kenmie na sam widok ręce opadały, ale uważał to za nawet urocze, gdy Kuroo z całych sił starał się nieskutecznie dojść do wyniku. Poza tym, dawanie korków nie sprawi mu żadnego problemu, a nawet zajmie jego wolny czas, który i tak pewnie spędziłby na uczeniu się materiału z kilkunastu lekcji wprzód.

Gdy Kuroo spakował ostatni zeszyt, chłopcy wyszli z sali idąc w kierunku wyjścia z budynku, po drodze mijając jeszcze Tsukishime z Yamamoto, patrzących się na nich pogardą, co oczywiście nie uszło uwadze czarnowłosego.

— A tym co? - zapytał, lekko nachylając się nad Kenmą.

— Oni już tak mają - odpowiedział wzdychając.

A Kuroo znów nie dociekał, stwierdził, że jeżeli Kenma będzie chciał, to mu powie. Przecież nie wydusi z niego tej informacji na siłę. Poza tym, po wcześniejszym zachowaniu Tsukishimy i Tory można było się domyślić, że nie darzą oni Kenmy szczególnie pozytywnym  uczuciem.

***

Gdy po 10 minutach spaceru w stronę domu Kenmy znaleźli się już pod płotem, blondyn wyciągnął klucze i, otwierając drzwi, nakazał skinieniem głowy by Kuroo poszedł za nim. A po przejściu paru metrów żwirowej dróżki dotarli pod drzwi. Kenma wszedł do środka, ściągając buty, a Kuroo robiąc to samo, rozejrzał się po wnętrzu.

Piękne białe, ceglane ściany, jasne panele i pełno kwiatów. Spory salon z dużym telewizorem i niemałą kanapą. Na ścianach wisiało także sporo obrazów i dekoracji, które jedynie dodawały uroku. Gdzieś po drodze były schody na górę, a w dalszej części korytarza stała kuchnia. Wypolerowane białe blaty, wyspa kuchenna, drogi sprzęt. Na pierwszy rzut oka było widać, że rodzina Kenmy ma pieniądze, a Kuroo obserwował to wszystko z niemałym podziwem.

— Usiądź w salonie, zaraz przyjdę - powiedział Kenma wchodząc po schodach na górę.

A Kuroo cały czas przyglądając się wnętrzu domu Kenmy, udał się do salonu, siadając na kanapę. Wyciągnął potrzebne im zeszyty i rozłożył je na podłodze przy okazji krzywiąc się na widok tylu liczb w jednym miejscu.

*

    Po chwili Kenma siedział już obok Kuroo męcząc się z nim kolejną godzinę. Blondyn po raz setny już chyba dzisiaj tłumaczył mu jeden z banalnych wręcz przykładów, w dodatku tej łatwiejszej części.

— I co ci tutaj wyjdzie? - zapytał, wskazując ołówkiem na przykład.

— Dziewiętnaście? - Blondyn zrezygnowany westchnął.

— No debil no. - Pokręcił głową.

Kuroo tylko się zaśmiał i zamknął zeszyt. Odrzucił go gdzieś na bok i, opierając się o kanapę, przymknął oczy.

— Mózg mi wysiada, skończmy na dzisiaj - jęknął zrezygnowany.

— A co zamierzasz robić oprócz uczenia się ze mną? - Kenma zaczął sprzątać wszystkie zeszyty i ułożył je w stosie na ławie.

— A co może robić dwójka nastolatków w pustym domu? - Kuroo głupio się uśmiechnął.

Kenma tylko pokręcił głową, wiedząc, że nieważne czego by nie robili, uśmiech Kuroo nie wróży nic dobrego, a blondyn nie chciał wysadzić domu w powietrze.

Rurze ||KuroKen|| Where stories live. Discover now