🥀12🥀

1.7K 154 411
                                    

   Kenma przestąpił z nogi na nogę, czekając już drugą minutę na pojawienie się w drzwiach kogokolwiek. Naciągnął rękawy na dłonie, chcąc chociaż trochę je ogrzać i przeniósł wzrok na wycieraczkę.

Może rzeczywiście trochę przesadził z tym nagłym wybuchem złości? W końcu mama chciała go tylko ochronić przed kolejną krzywdą, a on kazał jej się zamknąć, przewracając krzesło i trzaskając drzwiami. Mógł przecież porozmawiać z nią na spokojnie, więc czemu złe gadanie na temat Kuroo aż tak bardzo go drażniło?

Czarnowłosy był dla niego ważny, to fakt.
Od momentu, kiedy zauważył jak zaczyna się do niego przywiązywać, mógł przewidzieć, że prędzej czy później zacznie darzyć go jakimś głębszym, jeszcze nie do końca wyjaśnionym, uczuciem.

Przeklinał się w myślach za bycie aż tak psychicznie popierdolonym, żeby zakochiwać się w najważniejszej dla niego osobie, prawdopodobnie powoli niszcząc przy okazji łączącą ich relacje. Nienawidził siebie za tak szybkie przywiązywanie się do ludzi, jednocześnie kochając uczucie bycia kimś dla kogoś.

Zagryzł wargę, marszcząc brwi. Nie chciał aż tak bardzo spieprzyć sprawy i wykorzystać Kuroo na tyle, żeby wymagać od niego bezustannej atencji i uwagi.

Co on sobie myślał przychodząc niezapowiedzianie pod jego dom i wymagając bezwarunkowego wpuszczenia go do środka? Kiedy pozwolił sobie na nieświadome wykorzystywanie go do pocieszania samego siebie, nie martwiąc się o niego?

Nienawidził siebie za swój egoizm i brak zainteresowania nikim innym, niż samym sobą. Gdy coś znów go przytłaczało lub czuł się gorzej, od razu dzwonił do Kuroo, który po szybkim ogarnięciu miejsca spotkania, dziesięć minut później siedział już obok niego, obiecując, że wszystko będzie dobrze.

Ale czemu Kenma nigdy nie zapytał się Kuroo, czy u niego wszystko jest okej?

Bo jest pieprzonym egoistą.

– Kenma? – Blondyn wzdrygnął i spojrzał w stronę drzwi.

Stał w nich nieco zdezorientowany Kuroo z książką w ręku. Opierał się o framugę i patrzał na niego, wymagając jakichkolwiek słów wyjaśnienia.

Ale Kenma nie potrafił nic powiedzieć. Naprzemiennie otwierał i zamykał usta, próbując znaleść jakąkolwiek wymówkę, dlaczego zawraca mu głowę w niedziele po południu. Powiedzenie mu przecież, że trochę za mocno zareagował na słowa mamy, krzycząc i przewracając krzesło nie są zbyt dobrym powodem na nachodzenie kogoś bez zapowiedzi.

– Stęskniłem się – powiedział, nie chcąc utrzymywać dłużej tej dość niezręcznej, dla niego, ciszy. 

Kuroo przez moment stał w osłupieniu, dziwiąc się słowami Kenmy. Ten za to starał się obmyśleć plan do jakiego kraju uciec, unikając Kuroo. Może znów Meksyk?

Dopiero, gdy Kenma usłyszał dość głośny śmiech Kuroo, zaprzestał obmyślania swojego planu, i zwrócił uwagę na czarnowłosego.

– Wchodź. – Kuroo złapał blondyna za nadgarstek, ciągnąc go wzdłuż przedpokoju.

– Czy to książka? – Kenma zwrócił uwagę na przedmiot w ręce Kuroo. Widok uczącego się czarnowłosego był poniekąd czymś unikalnym.

– Muszę nadrobić materiał z ostatniego tygodnia wagarowania. – Kuroo podnósł jedną brew do góry.

Kenma jedynie się uśmiechnął i rozwalił się na kanapie w salonie, zwracając uwagę na notatki czarnowłosego, które niechlujnie rozłożone były na całej długości stołu. Uśmiechnął się obserwując masę rysunków i napisów na marginesach kartek, lub dziesiątki poskreślanych cyfr. Widać było, że raczej z tym tematem, to on sobie nie radził.

Rurze ||KuroKen|| حيث تعيش القصص. اكتشف الآن