1

211 9 0
                                    

- Rose! Finn! Zejdźcie proszę na dół! - zawołała nasza mama z salonu.
- O co chodzi mamo? - zapytałam stając tuż obok niej.
- Dostałam nową pracę w Londynie, a ty musisz pojechać ze mną, ze względu na to, że nie możesz zostać sama z Nickiem. Jesteś niepełnoletnia, a Nick zdecydowanie się tobą nie zajmie. Teraz pytanie kieruje do ciebie. - powiedziała moja rodzicielka, wskazując na Finna - jedziesz z nami czy zostajesz z Nickiem?
- Jadę z wami, ktoś musi pilnować Rose, gdy będziesz zajęta.
- Przypomnę, że nie mam już 10 lat i potrafię o siebie zadbać. A tak poza tym, to dlaczego jedziemy akurat w maju jak jest prawie lato?
- Nie wiem kochanie.
- A na ile jedziemy?
- Nie mam pojęcia. Narazie wiem, że muszę tam pracować rok, a później się zobaczy. Jak chcecie, to możecie jeszcze skoczyć do znajomych się pożegnać.
- Mamo, ale co z Millie? Nie mogę tak poprostu wyjechać, ona mnie potrzebuje i ty o tym wiesz.
- Wiesz co? Mam pomysł. Pojedziemy tam i spróbuję namówić jej mamę, żeby pojechała z nami. Co ty na to?
- Jeszcze się pytasz? Jedziemy. - powiedziałam i obie wyszłyśmy z domu.

Zadzwoniłam na dzwonek, a drzwi otworzyła mi moja przyjaciółka.
- Rose? Co tutaj robisz?
- Dużo się właśnie zadziało. Właściwie to mam dla ciebie propozycję, nie do odrzucenia. Przyjechałam z mamą, więc to ważne.
- Okej, wchodźcie. - powiedziała dziewczyna z zdziwieniem wymalowanym na jej pięknej buzi.
- Dzień dobry, Rose. Cześć, Mary.
- Cześć Kelly. Mam do ciebie ważną sprawę. Tak się właśnie składa, że dostałam nową pracę w Anglii, a ze względu na to, że dziewczynki są tak blisko siebie, nie chcę ich rozdzielać. Czy Millie mogłaby pojechać z nami? Napewno nie będzie sprawiać żadnych problemów, a ja się nią zajmę. Nie chciałabym ich rozdzielać na tak długi czas, dobrze wiesz jak bardzo są dla siebie ważne.
- Jeśli to nie problem i Millie chce, to czemu nie? Ja teraz mam bardzo dużo pracy i tak naprawdę nie mam czasu dla Millie, więc czemu nie? Tylko na jaki czas?
- Na ten moment nie ma określonego czasu. Ja muszę zostać tam rok, ale dziewczyny mogą wrócić kiedy chcą.                                                                                                                                                                  - O super, to Millie idź się pakować i jak już będziecie gotowe, to zadzwońcie i po was przyjadę. Do zobaczenia Kelly!

- No cześć Mary! - mama wyszła, a my ruszyłyśmy na górę.
- Czy twoja mama właśnie zgodziła się na twój wyjazd?
- Ja jestem dalej w szoku. Normalnie nie mogę wyjeżdżać sama nawet na cztery dni, a nagle mogę na tak długo?
- Mills, wygrałyśmy życie. - powiedziałam, na co dziewczyna się zaśmiała.
- Dobra, to ja będę rzucać ci ubrania, a ty będziesz je pakować. Kosmetyków nie bierz, najwyżej kupi się coś na miejscu, a przed szkołą i tak nie będziesz miała czasu na malowanie się.
- No to otwieraj ten burdel - powiedziała dziewczyna, a ja otworzyłam drzwi od szafy.
- Ta jest dobra? - zapytałam, pokazując dziewczynie czarny top.
- Chyba tak. - odpowiedziała mi, a ja powąchałam koszulkę.
- Fuj, ty je wogóle pierzesz? Dawno nie miałam tak śmierdzącej koszulki.
- Daj mi ją - powiedziała, a ja rzuciłam w nią kawałkiem materiału.
- O jezu, rzeczywiście. Mogłabym tym udusić Julię.
- Zrobiłabym to z przyjemnością - rzuciłam, śmiejąc się - leć do łazienki po akcesoria, a ja cię spakuje.
- Dobrze, mamo. - powiedziała, a ja zaczęłam wrzucać co popadnie do torby przyjaciółki. Może się nie zorientuje...

- Nie będzie to problem jeśli będziesz musiała dzisiaj spać u Rose? - zapytała moja mama, spoglądając na Millie.
- Oczywiście, że nie.
- Mamo podwieziesz mnie jeszcze do Aidana? Muszę się z nim pożegnać zanim wyjedziemy.
- Jasne słonko. Ale na chwilkę, bo jeszcze mam dużo do zrobienia w domu.

Podjechałyśmy pod dom mojego przyjaciela, a ja energicznie zapukałam do drzwi.
- Aidaaaan! - krzyknęłam i przytuliłam chłopaka.
- Boże, Rose... Udusisz mnie - powiedział chłopak, po czym się zaśmiał.
- Co cię do mnie sprowadza? Chcesz iść na miasto, albo zrobić nockę? A może... - chciał dokończyć, ale mu przerwałam.
- Nie Aidan...
- To o co chodzi?
- ...
- Wejdź - powiedział. Weszłam do środka i usiadłam na kanapie, a chłopak tuż obok mnie.
- Wyprowadzam się.
- Co?! Na jak długo i gdzie?
- Na conajmniej rok, do Londynu.
- Błagam, powiedz, że żartujesz. Nie możesz wyjechać Rosie. Co ja bez ciebie zrobię? Z kim poprzytulam się w smutne dni?
- Muszę wyjechać, Aidan. Mama dostała nową pracę, a ze względu na to, że nie jestem pełnoletnia, muszę jechać z nią. Wyjeżdżam jutro o 07:00, więc nie mam tak naprawdę dużo czasu.
- Będę do ciebie codziennie dzwonić, a ty będziesz mi opowiadać jak ci minął dzień i jak tam jest. Jasne?
- Jasne jak słońce.
- Uważaj tam na siebie i zawsze z kimś chodź, bo mnie nie będzie, to kto cię obroni? - powiedział chłopak i oboje się zaśmialiśmy.
- Aidan, nie chcę nic mówić, ale to ja musiałam zawsze ciebie bronić, nie ty mnie - rzuciłam rozbawiona, a chłopak prychnął.
- Chyba muszę już iść, mama i Mills czekają - powiedziałam po chwili, przerywając przy tym niezręczną ciszę.
- Kocham cię Rose, bądź ostrożna.
- Będę, będę. Też cię kocham Aidan. Zadzwonię do ciebie jak dojadę na miejsce - przytuliłam chłopaka i wyszłam z domu. Pożegnania nigdy nie są łatwe, a tymbardziej z osobami które znasz najlepiej. Aidan to mój przyjaciel od dzieciństwa. Razem uczyliśmy się chodzić, razem zaczynaliśmy jeździć na rowerkach i razem rozwalaliśmy sobie kolana na betonie. Co prawda Aidan jest o miesiąc starszy, ale obaj byliśmy mali i praktycznie nie było widać tej małej różnicy. Nasze mamy znają się bardzo dobrze i dzięki nim się poznaliśmy, za co jestem im cholernie wdzięczna. Aidan jest jak mój starszy brat. Jest strasznie opiekuńczy i nie pozwala nikomu podnieść na mnie ręki. Nie jestem typem buntownika, ale w takich sytuacjach umiem sobie poradzić i Aidan nie musi zawsze mnie bronić, bo jednak nie jestem już małym dzieckiem jak kiedyś. Z moich rozmyślań wyrwała mnie mama. Nawet nie zauważyłam, że bezsensownie stałam przed domem patrząc na pustą drogę.
- Rose, wsiadasz czy nie? Czekamy na ciebie.
- Tak, już idę mamo - powiedziałam, po czym wsiadłam do auta.
- Wiesz... Nie przejmuj się za bardzo tym wyjazdem. Mogę ci obiecać, że spotkacie się przez ten czas.
- Tak, wiem. Poprostu nie wiem jak ta odległość będzie oddziaływać na naszą relację. Dobrze wiesz, że widujemy się codziennie, a nagły wyjazd nie jest zbyt dobry dla nas obu.
- Wiem kochanie, ale jesteś silna i sobie poradzisz. Poza tym masz Millie, więc nie może być tak źle.
- Racja - powiedziałam i uśmiechnęłam się do dziewczyny, co ona odwzajemniła.

We fell in love in mayHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin