•12•

50 3 0
                                    

Louis's pov:
Właśnie idziemy bardzo ciemnymi i strasznymi korytarzami. Wszyscy jesteśmy przerażeni i trudno jest nam zobaczyć drogę przed nami. Mam tylko nadzieję, że tunele są puste i nikt na nas nie czycha.

Mam ochotę z całej siły przytulić Rose i nigdy jej nie puścić. Biedna, chciała tylko miło spędzić ten czas z przyjaciółmi, a dostała takie coś. Mam tylko nadzieję, że wyjdzie z tego cała i nie załamie się psychicznie, co może być w jej przypadku trudne. Szczerze mówiąc czuje, że z dnia na dzień chcę być bliżej Rose. Gdy jest przy mnie, czuje się bezpiecznie. Nie wyobrażam sobie straty jej, a tym bardziej teraz, gdy tak bardzo chcę ją mieć przy sobie. Nigdy więcej nie zostawię jej samej.

Im dalej idziemy, tym jest ciemniej i ciszej, zupełnie jak w chorym horrorze. Jak zaraz coś tak z dupy wyskoczy, to przysięgam, że się posram. Dziewczyny widać nie ukrywają swoich emocji, bo dosłownie zaczęły płakać. Ale cisza i ciemność to nie wszystko. Jest coraz zimniej, a tunel się nie kończy. Idziemy już jakąś godzinę. Nie przemyśleliśmy tego i nie wzięliśmy ze sobą nawet kromki chleba. Jeśli dojdziemy do celu cali i zdrowi, to będzie cud.

Jack's pov:
- Wchodźcie. - powiedział strażnik wpychając nas do środka. W kącie siedziała dziewczyna, szlochała.
- Millie? - zapytałem dość zdziwiony.
- Jack! Issie! - krzyknęła dziewczyna rzucając się na nas.
- Tak bardzo się o was bałam. Zaprowadzili mnie do tego pokoju, a te wszystkie tunele prowadziły właśnie tam. Słyszałam też, że te podziemne są bezpieczne i łatwo można się nimi dostać do siedziby. Oni nas uratują. - jeszcze gdyby to było takie łatwe...
Drzwi się otworzyły, a w pokoju stanęła rudowłosa dziewczyna.
- O mój Boże... - powiedzieliśmy wszyscy na raz.
- No hej, tęskniliście? - powiedziała śmiejąc się.
- Ni... - chciałem dokończyć, ale Millie szturchnęła mnie dając mi znać, że tylko pogorszę tą sytuację.
- Czego chcesz. - powiedziałem ostro.
- Millie. - odpowiedziała szczerząc się jak szczur do sera.
- Słucham?! - krzyknęła dziewczyna.
- Albo pójdziesz ze mną, albo zabije twoich przyjaciół. - powiedziała Sadie.
- Niech będzie...
- Millie uważaj na siebie, kochamy cię! - powiedziała Issie.
Dziewczyna tylko lekko się uśmiechnęła i wyszła wraz z Sadie. Uwolnienie wszystkich będzie bardziej skomplikowane niż myśleliśmy.
- Myślisz, że nic jej nie będzie? -zapytała Issie.
- Jest silna, nic jej nie będzie. - powiedziałem. To nie prawda. Millie jest tak wrażliwa jak Rose.
- Oby - odpowiedziała dziewczyna.

Louis's pov:
1,5 godziny później.
- Ej, widzę drzwi! - krzyknąłem, idąc przed resztą grupy.
- Nareszcie! - krzyknęli. Podeszliśmy bliżej, a przez okienka było widać uzbrojonych ludzi.
- Nie możemy tam teraz wejść. - stwierdziłem.
- Racja. To jaki plan? - zapytał Finn, po czym wszystkie oczy zostały skierowane w moją stronę.
- Co? - zapytałem zdezorientowany.
- Czekamy na twoje pomysły.
- No to... Myślę, że powinniśmy zaczekać. Najlepiej jakby było tutaj maksymalnie dwóch strażników. Widzicie tamten napis?-zapytałem wskazując palcem na drzwi z napisem „Nie wchodzić".
- Myślę, że to tam może znajdować się Rose. Te drzwi są pilnowane i nie wyglądają jak drzwi do normalnego pokoju. Trzeba to sprawdzić, a jeśli to nie będą te, to przeszukamy resztę.
- Wiedziałem, że coś wymyślisz. - powiedział Finn uśmiechając się w moją stronę.
- Powiedz, kochasz Rose? Widać jak bardzo się o nią martwisz, chyba nawet najbardziej z grupy.
- Może trochę...
- Ha! Wiedziałem. - krzyknął chłopak.
- Zamknij się, bo zaraz nas wydasz. - powiedziałem zamykając rękoma buzię chłopaka.

———•———•———•———•———•
Hej kochani, dzisiaj taki krótszy rozdział.
Jak samopoczucie?
Życzę powodzenia  wszystkim ósmoklasistom!🥰

We fell in love in mayWhere stories live. Discover now