•6•

85 7 2
                                    

Dzień wyjazdu.
Wstałam wcześnie rano i zaczęłam się szykować, bo już dzisiaj lecimy na Hawaje. Pomalowałam rzęsy, a twarz posmarowałam kremem przeciwsłonecznym. Ubrałam biały top, a do tego fioletową spódniczkę plus białe trampki. Ubrałam czapkę z daszkiem na głowę i biorąc ze sobą walizki, zeszłam na dół gdzie czekał już na mnie gotowy Finn.
-Czemu ty zawsze tak długo się szykujesz? Przecież wystarczy tylko ubrać pierwsze lepsze rzeczy z szafy i gotowe.
-Łatwo ci mówić, bo jesteś chłopakiem mój drogi. A tak poza tym, inni już są czy jeszcze nie?
-Są przed domem, kazali mi na ciebie czekać i wziąć twoje walizki.
-W końcu mogę poczuć się jak gwiazda.
-Rozmyśliłem się, sama bierzesz te walizki i to migiem.
-Ej no nie, tak nie wolno.
-Mi wszystko wolno, a teraz chodź, bo na nas czekają i przez ciebie się spóźnimy. -powiedział i wyszedł z domu, a ja za nim.
-Co tak długo?!-krzyknął Jack z samochodu.
-Pewna księżniczka musiała się wyszykować.-powiedział Finn patrząc na mnie.
-Zamknij się już.-powiedziałam uderzając chłopaka w ramię.
-Dobra wsiadajcie, bo nie ma czasu.-powiedział Louis i obaj wsiedliśmy do samochodu. Naszym kierowcą jest Nick, także nie martwię się o to, że możemy wylądować w rowie, bo gdyby prowadził  Finn, na pewno byśmy wylądowali. Po około 50 minutach dojechaliśmy na miejsce i weszliśmy na lotnisko wraz z naszymi bagażami. Po zameldowaniu się i oddaniu bagaży poszliśmy kupić sobie kanapki w Burger Kingu, bo jednak śniadanie trzeba jeść i cierpliwie czekaliśmy na samolot.
-To może żeby zabić nudę, zagramy w prawda czy wyzwanie?
-W sumie to nie jest zły pomysł.
-Dobra to... Rose. Prawda czy wyzwanie?
-Pytanie.
-Podoba ci się ktoś z tego grona?-zapytała Issie.
-Um nie.
-A Louis?-zapytała Mills.
-Nie...-kogo ja oszukuje. Na pewno większość osób wie, że kocham się w Louisie, a ja kłamie im w żywe oczy.  Millie posłała mi spojrzenie typu „ale ty jesteś głupia, miałaś szanse mu to powiedzieć", a ja nie zwracając na to uwagi zapytałam następną osobę.
-Finn, prawda czy wyzwanie ?
-Wyzwanie.
-Pocałuj najładniejszą dziewczynę jaka znajduje się w tym gronie.-powiedziałam, a chłopak wstał, podszedł do Millie (Bobby Brown) i pocałował ją co nie trwało krótko.
-Gołąbeczki, miał być krótki całus, a nie lizanko.-powiedział Louis, a Finn i Millie się zarumienili. Więcej nie zdążyliśmy pograć, bo nasz samolot przyleciał i była pora wsiadać.

Wszyscy ustawiliśmy się w kolejce, gdzie pokazuje się bilety, a po naszej kolei wsiedliśmy do samolotu. Super, to będzie drugi najgorszy i najdłuższy lot w moim życiu. Dlaczego nie mogę nacieszyć się tym super długim lotem i muszę czuć się jakbym miała zaraz zwymiotować ? Oto koszmar w prawdziwym życiu, właśnie tak. Jak się tego spodziewałam, przespałam cały lot i obudziłam się dopiero po doleceniu. Obudziły mnie lekkie turbulencje, które towarzyszą przy lądowaniu, przy czym zakręciło mi się w głowie. Nienawidzę samolotów. Wystarczą te dwa słowa by opisać naszą przecudowną, czarującą i najlepszą podróż. Jak się czułam w tym momencie ? Chciałam wymiotować i wyjść stąd jak najszybciej, dlatego migiem wybiegłam z samolotu i czekałam na resztę siedząc na ławce.
-Rose wszystko okej?-zapytał Louis wychodząc z samolotu.
-Y tak, po prostu źle się poczułam i musiałam na chwilę usiąść. Idziemy po bagaże?
-Tak, ale chłopacy je odbiorą, a my tutaj poczekamy. -powiedziała Issie, a ja przytaknęłam. Ze względu na dużą ilość osób, długo czekaliśmy na nasze bagaże i na dodatek trudno było się tam w ogóle dostać. Pół godziny później mieliśmy już wszystko ze sobą, więc wyszliśmy z lotniska, gdzie od razu poczułam ten napływ gorąca, a moje ciało przeszły przyjemne dreszcze. Na lotnisku było wyjątkowo chłodno i właśnie zrozumiałam dlaczego.
Wsiedliśmy do naszego busu, a ten zawiózł nas około 3 kilometry od lotniska. Zobaczyłam wiele palm, plażę oraz ogromny dom.
-A nie mieliśmy mieszkać w hotelu?
-Nie, wynająłem ten dom na miesiąc, więc czujcie się jak u siebie.-powiedział Louis, a w odpowiedzi wszyscy bez zastanowienia wbiegli do domu jak poparzeni.
-Dziękuje Louis, że tak o to wszystko dbasz. Jesteś cudowny.-powiedziałam i pocałowałam chłopaka w policzek, co nie było planowane. Zauważyłam tylko różowe policzki chłopaka i śmiejącego się Finna, co dość mnie wkurzyło.
-Czy ty kiedykolwiek dasz mi normalnie z kimś porozmawiać? Idź stąd idioto. -krzyknęłam do chłopaka, rzucając w niego kamieniem.
-Oj no dobra. I nie wkurzaj się tak, bo złość piękności szkodzi.
-Masz 5 sekund żeby stąd zniknąć. 5..-nie zdążyłam więcej policzyć, bo chłopak zniknął w drzwiach domu.
-Zaczynam się ciebie coraz bardziej bać.-powiedział Louis.
-No i słusznie, nie podskoczysz mi.
-To jest logiczne, że DAM radę.
-Udowodnij.
-Jesteś...zwyrolem.
-Sory Louis, ale ty nie potrafisz nawet kogoś pocisnąć. Ucz się od najlepszych.-powiedziałam pokazując na siebie.
-Mogłabyś mi jakoś z tym pomóc, od razu czuł bym się pewniej w naszej szkole pełnej zwyrolów, zwanej więzieniem dla biednych, zatrzymujących się w rozwoju dzieci.
-Ale to potem, narazie chodź obejrzeć nasz tymczasowy dom.-powiedziałam i pociągnęłam chłopaka za sobą, do domu. Wchodząc ukazał mi się ogromny salon. Znajdował się tam kominek, ogromna kanapa, telewizor i ogromne okno balkonowe, prowadzące na taras z basenem. Na górę prowadziły ogromne, białe schody, a salon rozświetlał piękny żyrandol. Każdy ma swój pokój, a w nim własną łazienkę, dlatego plus dla mnie. Dzielenie się łazienką, albo czekanie na swoją kolej jest okropne. Wszyscy ruszyli w stronę pokoi, a my z Louisem wzięliśmy jeden wspólny, bo miał on łóżko dwuosobowe, a ja nie krępuje się przy chłopaku.
-Boże ! Ale super łóżko!-krzyknęłam skacząc po wcześniej wspomnianym przedmiocie.
-Ale, że tak beze mnie?-krzyknął chłopak dołączając do mnie. W pewnym momencie straciłam równowagę i się wywróciłam. Gdy Louis to zobaczył, rzucił się na mnie przy tym mnie zgniatając.
-Ale miękkie lądowanie.
-Czy ty chcesz mnie zabić?
-Lepsze to niż żebym na ciebie skończył.-powiedział chłopak kładąc głowę na moim brzuchu.
-Ktoś tu chyba jest głodny.
-Co?
-Burczy ci w brzuchu.
-Kurde, Louis weź tą głowę natychmiast, teraz czuje się dziwnie.
-Nie, bo mi wygodnie.-powiedział chłopak wyciągając mój telefon z kieszeni.
-Co robisz?
-Zrobię nam zdjęcie i wrzucę na instagrama, chodź do łazienki.

Rosewolfhard: With my bestie <3@louispatridge_

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rosewolfhard: With my bestie <3
@louispatridge_

Polubione przez milliebobbybrown, aidanrgallagher, noahschnapp, finnwolfhardofficial, jackdgrazer,  issiepatridge i 400k innych.

milliebobbybrown: Słodko razem wyglądacie !
aidanrgallagher: Nie mogę się doczekać, aż zrobię takie z tobą.
^louispatridge_: Ale nie zabieraj mi tej perełki.
sadiesink_:🙄
Zobacz wszystkie 50k komentarzy.

Godzinę później, po rozpakowaniu wszystkiego  zeszliśmy na dół, gdzie poczuliśmy cudowny zapach prowadzący na dwór. Jak się okazało wszyscy robili grila, na tarasie.
-Dlaczego nas nie zawołaliście?
-Bo byliście zajęci.-powiedział Noah pokazując nasze zdjęcie na instagramie.
-Przecież my tylko robiliśmy zwykłe zdjęcie.
-Tak, jasne. Chcecie coś z grila?
-Taak, kiełbaski i pójdziemy jeszcze pojeździć po okolicy, także szybko.
-No dobra, a na jutro już mamy plany także nic nie wymyślajcie. -stwierdził Noah.
-Tak jest kapitanie.-powiedziałam, na co reszta się zaśmiała.
____________________
Jest mi mega miło, gdy ktoś pisze jakiekolwiek komentarze, także można pisać opinie na temat tej książki. <3

We fell in love in mayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz