•16•

24 2 0
                                    

Z jednej strony nie chciałam tam wejść, a z jednej bardzo mnie korciło żeby to zrobić. Może ci ludzie są dobrzy i nam pomogą? Przecież to tylko do czasu lotów najbliższego samolotu do Los Angeles. Mam troszkę złe przeczucia, bo jednak nie wiem czego mogę się spodziewać. Po tym co ostatnio zobaczyłam, nie mam pewności czy aby napewno będą tam tylko i wyłącznie ludzie. Może znowu spotkamy te dziwadła, które będą chciały nas zeżreć, a jeszcze wcześniej nas torturować jak zwierzęta? Miejmy nadzieję, że będą tam ludzie tacy jak my i pomogą nam w tej chorej sytuacji.

- Halo? Jest tu kto? - zapytałam wchodząc do domu. Z pokoju wyszła dość młoda kobieta. Widać było, że nie jest zbyt pozytywnie nastawiona na nasze przyjście.
- Kim jesteście? - zapytała.
- Nie zrobimy ci krzywdy. Potrzebujemy pomocy. Musimy znaleźć schronienie.
- Pokażcie mi swoje plecaki. - powiedziała wskazując na torby.
- Co? Nie ma mowy. - rzucił Louis.
- To proszę wyjść, nie mam pewności czy nie zrobicie mi krzywdy przy pierwszej, lepszej okazji.
- No okej... - powiedział Louis oddając swój plecak, a po nim cała reszta. Kobieta przejrzała każdą z torb, po czym nam je oddała.
- Podzielcie się na dwójki i możecie zająć swoje pokoje do czasu, aż będzie wszystko dobrze - powiedziała z uśmiechem na twarzy. Widać, że po sprawdzeniu naszych plecaków uspokoiła się, co bardzo mnie ucieszyło. Nie przyszliśmy tutaj by walczyć.
- Obiad będzie za pół godziny - powiedziała i zaczęła iść w stronę kuchni. Potrzebuję więcej informacji.
- Dlaczego Pani myślała, że jesteśmy niebezpieczni? - zapytałam, doganiając ją.
- Często przychodzą do nas źli ludzie. Nie brałam waszych plecaków po to, by sprawdzić czy macie broń. Sprawdzałam waszą tożsamość. Ufam wam, bo wyglądacie na normalne dzieciaki i jesteście bardzo młodzi. Łatwo da się rozróżnić kto jest tym złym, a kto dobrym. Źli ludzie najczęściej posiadają bronie w postaci przeróżnych gadżetów. Jeśli coś nie pasuje mi w ich dowodzie, sprawdzam cały ich plecak. Był moment, gdy musiałam zabić taką grupkę, zanim oni zabili by nas. Czasami przyjmując gości pakuje siebie, jak i moją rodzinę w niebezpieczeństwo, dlatego mamy zamontowane kamery na każdym korytarzu, na dworze, w kuchni i salonie. Trochę ciężko jest iść spać z wiedzą, że zaraz ktoś może cię zabić, dlatego wolę mieć jakieś zabezpieczenia. - powiedziała uśmiechając się.
- Czy... mogę poznać Pani rodzinę? - zapytałam niepewnie. Kobieta chwyciła za sznurek od dzwonka i pociągnęła za niego, a po całym domu rozległ się głośny dźwięk. Chwilę później, w drzwiach kuchennych stała cała rodzina. Większość była tak w przedziale wiekowym 40-60 lat, a reszta 20-25. Wyglądali na bardzo spokojnych i uporządkowanych ludzi.
- To właśnie moja cała rodzina. Nie jest nas jakoś specjalnie dużo, ale mogło być gorzej, więc po co narzekać. Jesteśmy ze sobą bardzo zżyci. Żeby nigdy się od siebie nie oddzielać i dbać o siebie nawzajem, mamy pewne zasady. Gdy ktoś gdzieś wychodzi, mówi gdzie idzie i kiedy wróci. Jeśli ktoś nie wróci do pewnego czasu, puszczamy drona lub posyłamy ludzi i szukamy osoby która nie wróciła. Nie wolno również oddalać się 6km od domu. Jeśli ktoś z nas przekroczy tą długość, automatycznie jesteśmy o tym powiadamiani. Dzięki temu jesteśmy bezpieczni i nie mamy żadnych problemów z odnajdywaniem się w terenie, gdyż praktycznie cały czas chodzimy w jednym i tym samym miejscu. Jedynym niebezpieczeństwem tutaj są ci źli ludzie. Nie lubią nas, dlatego często wychodząc na spacery potrzebowaliśmy uzbrojenia. Ci ludzie się nie fatygują. Zobaczą osobę która jest dla nich obca - zabijają automatycznie. W lepszym wypadku mogą cię porwać i na tobie eksperymentować, ale to też nie jest tak przyjemne. Tną cię w różnych miejscach i wkładają ci rzeczy do ciała, dają ci dziwne i obrzydliwe trunki do wypicia, po czym dzieją się z tobą okropne rzeczy, ale to jeszcze nie wszystko. Potrafią trzymać cię w malutkim, ciemnym pokoju przez miesiąc, nie dając ci nic do picia i jedzenia, a ty w między czasie umierasz od środka. Torturują cię puszczając dźwięki przez które nie wytrzymujesz psychicznie, wpuszczają robaki, których sami się boją i nigdy, ale to przenigdy nie dają ci spokoju. To jest tak naprawdę gorsze niż piekło. Ale najbardziej boli mnie fakt, że trzymają tam około 300 dzieci i 234 dorosłych. Umarło tam 100 ludzi, a ich ciała dalej leżą w miejscach tortur. - powiedziała kobieta, biorąc jedzenie z szafki. Jakim prawem znajduje się tam tyle osób? Myślałam, że tylko my się tam znajdowaliśmy.
- Mam nadzieję, że nigdy nie traficie w ich ręce. Podobno mają siedzibę tylko tutaj, więc zbyt bardzo bym się nie obawiała, ale nigdy nic niewiadomo. Bądź czujna. A tak poza tym, chcesz wiedzieć jaki jest ich cel? - zapytała, a ja pokiwałam głową.
- Szukają osób z supermocami. Nie wiem czy słyszałaś o dzieciach rozwiezionych po całym Los Angeles, ale jest to dość ciekawa historia.
Mają w sobie czipy, które pokazują gdzie się aktualnie znajdują.
- Już nie mają... - mruknęłam pod mostem.
- Co? - zapytała. Mam nadzieję, że mnie nie usłyszała.
- Nic, nic - powiedziałam, a kobieta popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem. W odpowiedzi opuściłam kuchnię i ruszyłam na górę do Louisa.

We fell in love in mayWhere stories live. Discover now