Rozdział 33

832 28 0
                                    

-Nie jestem twoim poddanym -odrzekł wściekły Edmund

-A więc jednak się zbuntowałeś nadeszła ta chwila, zwątpiłeś we mnie!-Kaspian lekko podniósł głos

-Ty sam w siebie wątpisz-odparł Pevensie

-Myślisz jak dziecko- mężczyzna nie pozostawał dłużny Edkowi

-Jesteś tchórzem i głupcem-stwierdził rozwścieczony Edek podchodząc jeszcze bliżej do Kaspiana

-Edmund!-upomniała go Łusia chwytając go za ramię na co ten ją odepchnął

-Nie będę dłużej grał drugich skrzypiec! Najpierw był Piotr a teraz ty! Jestem odważniejszy od was obydwóch, więc czemu ty nosisz jego miecz? Należy mi się osobne królestwo, ja też nadaje się na króla!-powiedział Pevensie

Wraz z Łusią stałyśmy zszokowane słowami jej brata. Chłopak nigdy nie okazywał aż takiej zazdrości.

-Skoro jesteś taki odważny, udowodnij to!-powiedział Kaspian popychając Edka

Chłopak na ten gest szybko zamachnął się mieczem i rozpoczął tym samym walkę.  Zarówno Edek i Kaspian nie panowali nad sobą.

-Przestańcie!-krzyknęłam wchodząc między nich, mimo wszystko Edek nie zatrzymał się

Wściekła odbiłam jego atak i bardzo szybko wytrąciłam mu ostrze z dłoni.

-Uspokójcie się!-krzyknęła Łucja

-Popatrzcie na siebie. Nie widzicie, że to pułapka? Jakaś moc was opętała-mówiła dalej

-I przy okazji odebrała wam rozum-powiedziałam patrząc na Edka ze wściekłym spojrzeniem

-Koriakin ostrzegał nas właśnie przed tym-kontynuowała najmłodsza Pevensie

-Uciekajmy stąd póki czas-powiedziałam

Wraz z Łusią zaczęłyśmy kierować się do wyjścia. Chłopacy zostali kawałek za nami. Pomogłam wydostać się Łusi a następnie poszłam w jej ślady. Na powierzchni czekaliśmy na chłopaków, którzy po chwili do nas doszli. Zaczęliśmy wracać na pokład, całą drogę powrotną przegadałam z  Łucją. 

-Znaleźliście coś?-zapytał Kaspian jednego z marynarzy

-Ta wyspa to goła skała niewiele tu rośnie- odpowiedział

-A gdzie jest Eustachy?-zapytałam

Wraz z Łusią zaczęłyśmy się rozglądać za blondynem, lecz nigdzie go nie dostrzegłyśmy. 

-Zdaje się, że NIE poszedł szukać z nami prowiantu-powiedział Ryczypisk

-Eustachy! Gdzie jesteś?!-krzyczała Łusia

-Edmund mam złe przeczucia-dodała spoglądając na brata

-Rozejrzę się za nim-powiedział Edek i zaczął odchodzić

-Idę z tobą-powiedział Kaspian

Kaspian oddał mi swój miecz i poszedł razem za Edmundem. Pomogłyśmy pakować załodze niewielkie ilości prowiantu. Następnie weszliśmy na pokład statku.

-Co tam się z nimi stało? Nie poznałam własnego brata-powiedziała Łusia

-Coś namieszało im w głowach to pewne, ale uważaj bo dojdzie do tego, że jeszcze my się pozabijamy-spojrzałam na dziewczynę z poważną miną na co ta się zaśmiała

-Raczej nam to nie grozi-odrzekła

Po jakimś czasie zaczęliśmy odbijać od brzegu aż usłyszeliśmy dziwny odgłos.

-Co to za dźwięk?-zapytała Łusia

Zauważyliśmy w oddali płomienie oraz dym.

-Może to z wulkanu?-zapytał córka marynarza

-Niestety boję się, że nie-odrzekł Drinian odchodząc

-Wszystkie ręce na pokład! Kusznicy na stanowiska!-wydał rozkaz kapitan

W naszą stronę podleciał smok, który próbował zniszczyć statek. Dzięki szybkiej reakcji kuszników oraz Ryczypiska, który podczas próby złamania masztu przez zwierzę wbił mu szablę w łapę. Smok odleciał z powrotem w stronę wyspy z której przyleciał. Po chwili zauważyliśmy, że zwierzę znowu leci w naszym kierunku trzymając kogoś w łapach.

-Edmund!-krzyczałyśmy razem z Łusią

-Łucja! Kate!-krzyczał chłopak

Smok zawrócił i skierował się na wyspę wraz z Edkiem. Drinian natychmiastowo nakazał marynarzom zmienić kurs. Po chwili dotarliśmy na wyspę i zauważyliśmy Edmunda a obok niego smoka, który go porwał. Brunet wyjaśnił, że to Eustachy. Smok usilnie próbował ściągnąć bransoletę tkwiącą na jego łapie, lecz na próżno.

-Widać, że połaszczył się na złoto-powiedział Edek

-Każdy wie, że smocze skarby są zaczarowane- odrzekł Kaspian

Eustachy z wściekłością spojrzał na Kaspiana. Podeszłam do smoka i chwyciłam go za łapę.

-Przynajmniej każdy stąd-powiedziałam

Szybkim ruchem ściągnęłam bransoletę co było dla niego bolesne.

-Jest jakiś sposób, żeby go odczarować?-zapytał Edek

-O ile wiem nie-powiedział Kaspian zerkając na Driniana

Mężczyzna potwierdził słowa Kaspiana.

-Jego rodzicom to się nie spodoba-powiedział Ed

-No co ty przecież każdy marzy, żeby mieć smoka w domu-powiedziałam przewracając oczami

-Przepraszam za rękę mój drogi, czasami trochę ponosi mnie zapał-powiedział do Eustachego Ryczypisk

-Szalupy gotowe kapitanie!-krzyknął jeden z minotaurów

-Nie możemy go tu zostawić-powiedziałam

-Na pokład też nie możemy go zabrać-dopowiedział Drinian

-Drinian wracaj z ludźmi na statek, my spędzimy noc tutaj. Może coś wymyślimy-powiedział Kaspian podając kapitanowi ostrze

-Ale nie macie prowiantu a noce są tu bardzo zimne jaśnie Panie-powiedział marynarz

Eustachy zauważywszy kawałek drewna zionął w niego ogniem. Drewno podpaliło się i smok spojrzał na nas.

-Poradzimy sobie jakoś-powiedział Ryczypisk

Wszyscy zaśmialiśmy się na słowa myszy. 



Nastała noc a niebo wyglądało prześlicznie. Leżałam wtulona w bok Edmunda i przysłuchiwałam się jego rozmowie z Kaspianem.

-Nigdy dotąd nie widziałem tych konstelacji-powiedział Edek

-Ja też nie, jesteśmy daleko od domu. Jak byłem mały marzyłem, że dopłynę na koniec świata i znajdę tam ojca-odparł Kaspian

-I może znajdziesz-powiedziałam

Zamyślony Kaspian położył się i chwilę później zasnął. Edek spojrzał na mnie i pocałował mnie. Następnie powoli odpłynęłam w krainę snów.

Przyjaciel czy miłość? E.PNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ