Rozdział 18

1.6K 45 18
                                    

Szliśmy już kilka godzin. Przez całą naszą podróż Piotrek kłócił się z Zuchonem gdzie mamy iść. 

-Gdzie my w ogóle jesteśmy?-zapytała Zuza.

-Nie lepiej posłuchać Zuchona? Przecież nie było tu nas 1300 lat.-powiedziałam.

-Bo wy kobiety nie macie kompasu w głowie.-powiedział najstarszy Pevensie.

-No tak, mózg zabiera strasznie dużo miejsca.-odpowiedziała mu Łusia na co się uśmiechnęłam.

-Czemu on nie słucha co mówi nasz PK?-zapytała Zuza patrząc się na mnie.

Wzruszyłam ramionami. Oczywiście król Piotr wie wszystko najlepiej.

-Jaki PK?-zapytał zdziwiony Edek.

-Przewodnik Kieszonkowy.-odpowiedziała Łusia na co we trzy się uśmiechnęłyśmy.

Chłopak stanął i spojrzał się na karła.

-A tak w ogóle to traktujecie mnie poważnie, nie?-zapytał karzeł.

Podeszłam do karła. 

-Wolałabym już iść tam gdzie ty mi każesz, a nie osoba której nie było tu 1300 lat nas prowadzi.-powiedziałam uśmiechając się do Zuchona.

Odwzajemnił on uśmiech. Złapałam Edka za rękę i poszłam dalej.

-Żyjesz?-zapytał rozbawiony Edek.

-Zaraz nogi mi odpadną.-powiedziałam.

Chłopak cicho się zaśmiał. Spojrzałam na niego moim morderczym wzrokiem. Chłopak spojrzał się na mnie i zaczął jeszcze bardziej się śmiać. Przewróciłam oczami na jego zachowanie.

-No przecież się nie zgubiłem.-powiedział Piotr.

-Nie, ale za to zgubiłeś drogę.-powiedział karzeł.

-Mówiłam, że masz słuchać Zuchona.-powiedziałam z wyrzutem.

Jak zwykle Zuchon i Piotr zaczęli się kłócić. Nie słuchałam ich oparłam głowę na ramieniu Edka. Czekałam aż wreszcie skończą.

-Czyli wszystko jasne, mylisz się.-powiedział blondyn.

Piotr odwrócił się i poszedł dalej, przewróciłam oczami. Spojrzałam na Edka.

-Wy naprawdę jesteście spokrewnieni?-zapytałam patrząc na chłopaka.

Edek spojrzał się na mnie i zaśmiał.

-Najwidoczniej-powiedział i poszliśmy dalej.

Doszliśmy nad jakieś urwisko.

-No tak. To się naukowo nazywa erozja woda stopniowo...-mówiła Zuza.

-Możesz przestać?-zapytał Piotrek.

-Można się tam dostać?-zapytał Ed karła.

-Pewnie, spadając.-powiedział.

-No, ale nie zgubiłem drogi.-powiedział Piotr.

-Czy ty możesz przestać?!-warknęłam na chłopaka.

Podeszłam do Łusi.

-Na Berunie jest bród, macie ochotę popływać?-zapytał Zuchon.

-Chodzenia mam już dość.-powiedziała Zuza.

Po drugiej stronie zobaczyłam lwa. To był Aslan. Tak strasznie się cieszyłam, że go widzę po tak długim czasie. Wskazał nam kierunek gdzie mamy iść.

-Aslan?-zapytała Łusia

-To Aslan! Jest wreszcie, zobaczcie!-krzyczała Łusia.

Nagle kiedy całe rodzeństwo i ZUchon spojrzeli w tamtą stronę lew zniknął.

-Nie widzicie przecież tam...stoi.-powiedziała zaskoczona dziewczyna nie widząc lwa.

-Ciągle go widać?-zapytał Zuchon.

-Nie śniło mi się, Kate też go widziałaś?-zapytała.

Pokiwałam głową, że widziałam Aslana.

-Widziałam go, kazał nam iść za sobą.-powiedziałam.

-W tych lasach jest pewnie dużo lwów, tak jak niedźwiedzi.-powiedział Piotr.

-Nie denerwuj mnie.-powiedziałam do chłopaka.

-Aslana nie da się pomylić z nikim.-powiedziała Łusia.

-Słuchajcie nie skoczę w przepaść za kimś kto nawet nie istnieje.-powiedział Zuchon.

-Ostatnio, kiedy dziewczyn nie posłuchałem to wyszedłem na niezłego pacana.-powiedział Edek patrząc się na nas.

-Czemu ja go nie widziałem?-zapytał Piotr.

-Bo akurat nie patrzyłeś.-powiedziała Łusia.

-Dziewczyny to bezsensu.- powiedział blondyn.

Chłopak odwrócił się i zaczął iść dalej, tak samo postąpiła Zuza i Zuchon. Łucja ostatni raz spojrzała w tamtą stronę i odwróciła się do Edka. Ten skinął tylko głową, żebyśmy szli. Łusia poszła a ja spuściłam wzrok. Edek podszedł do mnie i szybko mnie pocałował. 

-Musimy już iść.-powiedział głaszcząc mnie po policzku.

Złapałam chłopaka za rękę i poszliśmy za resztą. Po jakimś czasie doszliśmy nad Berunę. Zobaczyliśmy jak Telmarowie budują tam most. Nagle na koniach przyjechali jacyś mężczyźni.

-Chyba jednak trzeba będzie poszukać innej drogi.-powiedziała Zuzka do Piotrka.

-Teraz ja i Łucja prowadzimy.-powiedziałam z jadem do Piotrka.

Złapałam Łusie za rękę i zaczęliśmy opuszczać naszą kryjówkę. Zaczęłyśmy kierować się w miejsce gdzie widziałyśmy Aslana.

-To gdzie niby widziałyście Aslana?-zapytał Piotr.

-Moglibyście wszyscy przestać udawać dorosłych!-powiedziała Łusia

-Nie niby tylko naprawdę go widziałyśmy!-wybuchłam.

-Ja jestem dorosły.-powiedział Zuchon.

Podeszłyśmy z Łucją w stronę urwiska. 

-To było chyba gdzieś...-mówiłam.

Nagle poczułam jak ziemia osunęła mi się pod nogami i spadam. 

-AAA!-krzyknęłyśmy z Łusią.

-Łucja! Kate!-krzyknęła Zuza i szybko podbiegła do urwiska.

-Tutaj.-dokończyła za mnie Łusia.

Czekaliśmy aż reszta przejdzie. Zaczekałam na Edka.

-Chcesz żebym zawału dostał?-zapytał łapiąc mnie za rękę.

-Przepraszam.-powiedziałam i pocałowałam chłopaka w policzek.

Kilka razy o mało nie wylądowałam w wodzie. Gdyby nie refleks Edka to już dawno bym spadła.

Kiedy nadeszła noc zrobiliśmy ognisko, zjedliśmy coś i poszliśmy spać. Edek przez cały czas się kręcił.

-Edmund.-powiedziałam.

Chłopak odwrócił się w moim kierunku miał całe czerwone oczy od płaczu.

-Płakałeś?-zapytałam.

Edek jednak spuścił wzrok.

-Co się stało?-zapytałam chłopaka.

- Dzisiaj prawie kilka razy cię straciłem. Najpierw ten niedźwiedź wtedy ta sytuacja nad urwiskiem. Ja nie byłem w stanie ciebie ochronić-powiedział patrząc mi w oczy i głaszcząc mnie po policzku.

-Ed jestem tu i nic mi nie jest. Nie będziesz wstanie ochronić mnie przed wszystkim.-powiedziałam.

-Tak-powiedział.

-Chodźmy już spać.-powiedziałam.

Edek szybko mnie pocałował. Obróciłam się do niego plecami. Chłopak przytulił mnie w talii a głowę schował w moje włosy.

-Dobranoc.

-Dobranoc.

Przyjaciel czy miłość? E.PWhere stories live. Discover now