Rozdział 12

1.6K 50 52
                                    

-Z drogi oto królowa Narnii!-krzyczał jakiś karzeł.

-Cesarzowa samotnych wysp!-kontynuował.

Widząc ją przestraszona złapałam Edka za rękę, którą on ścisnął, aby dodać mi otuchy. Widziałam jego przerażoną minę. Oparłam głowę  na jego ramieniu. Czarownica wstała i podeszła do Aslana. Kiedy podchodziła do lwa zmierzyła Edka spojrzeniem. Ten jeszcze mocniej ścisnął moją dłoń.

-Jest pośród was zdrajca Aslanie.-zaczęła mówić.

Edek spuścił wzrok na nasze ręce a wszyscy spojrzeli na niego.

-On jednak nie zawinił przeciw tobie.-bronił go lew.

-Czyżbyś zapomniał o prawach, które żądzą Narnią.

Lew zaryczał na nią.

-Tylko nie zaczynaj mi ich cytować wiedźmo. Spisano je w mojej obecności.-powiedział gniewnie  Aslan.

Czarownica niezbyt się tym przejęła.

-A więc zapewne wiesz, że krew zdrajcy należy do mnie.-powiedziała Jadis.

Spojrzałam przerażona na Edka ten tylko zaczął lekko masować mi plecy dłonią, żebym się uspokoiła.

-On cały należy do mnie.-dokończyła.

Myślałam, że ją uduszę. On nie jest niczyją własnością. Spojrzałam wściekła na Piotra. Wiedziałam, że on też za chwilę się wkurzy. Piotrek wyjął miecz i skierował go w stronę Czarownicy.

-To go sobie weź!-powiedział.

- Czy naprawdę sądzisz, że siła wystarczy by mi coś odebrać? Rycerzyku-powiedziała kpiąco.

-Aslan wie jeżeli prawo zostanie złamane cała Narnia zapadnie się i zginie w ogniu i wodzie.-mówiła.

-Ten chłopiec da gardło na Kamiennym Stole.-wskazała na Edka.

Gdyby nie on już dawno bym się przewróciła. Edek cały czas mnie podtrzymywał. Ed spojrzał się na Piotra.

-Zgodnie z tradycją. Nie śmiesz mi odmówić.-powiedziała wiedźma.

-Wystarczy-powiedział lew.

-Porozmawiamy w cztery oczy.-powiedział lew kierując się w stronę namiotu.

Czarownica podążyła za nim. Nie zostało nam nic innego jak czekać. Usiedliśmy na trawę. Siedziałam koło Lusi i Edka. Oparłam głowę na jego ramieniu. Siedzieliśmy tak kilka godzin, aż w końcu obydwoje wyszli z tego namiotu. Edek pomógł mi wstać. Czarownica przeszywała Edmunda swoim spojrzeniem. Aslan przez chwilę nic nie mówił. Tym razem to Edek złapał mnie za rękę. Wiedziałam, że był przerażony. Zuza przytuliła Łucję.

-Zrzekła się prawa do krwi syna Adama.-powiedział lew.

Zaczęliśmy przytulać i gratulować Edkowi. Mocno mnie przytulił i wyszeptał na ucho:

-Dzięki za dodanie otuchy.

Oderwałam się od chłopaka, uśmiechnęłam się do niego i odwróciłam się w kierunku lwa, żeby nie było widać moich rumieńców.

-Jaką mam pewność, że dotrzymasz słowa?-zapytała Czarownica.

Lew ryknął na nią a Czarownica aż usiadła. Rodzeństwo zaczęło się przytulać, ale ja byłam bardziej skupiona na lwie. Był jakiś smutny. I o co jej chodziło z tym czy Aslan dotrzyma słowa? Mam złe przeczucia. Kiedy Biała Czarownica odchodziła lew opuścił głowę. Szturchnęłam Łucję która cieszyła się. Ta spojrzała na mnie zdezorientowana i radosna, lecz ja wskazałam jej głową, aby spojrzała na Aslana. Miny nam obu zrzedły. Lew podniósł głowę i spojrzał na nas po czym skierował się do namiotu. Łucja spojrzała się na mnie. Ja tylko wzruszyłam ramionami nie wiedząc o co chodzi.

Kiedy zaczął nadchodzić wieczór postanowiłam, że pójdę na jakąś najbliższą łąkę, gdzie raczej nikogo nie będzie. Położyłam się i zaczęłam obserwować niebo. Nagle poczułam się dziwnie jakby ktoś mnie obserwował, ale zignorowałam to. Byłam tak skupiona na patrzeniu w gwiazdy, że nie zauważyłam jak ktoś siada obok mnie.

-Ej żyjesz?-zapytał.

Rozpoznałam ten głos. To Edek.

-Nie, wiesz umarłam i teraz gadasz z duchem.-odpowiedziałam przewracając oczami.

Edek zaśmiał się z mojej odzywki. 

-Przysięgam, że jeśli jeszcze raz zrobisz coś takiego to cię uduszę.-powiedziałam.

-To była groźba?-zaczął się ze mną droczyć

-Tak a żebyś wiedział.-odpowiedziałam.

-Wstawaj jest późno, odprowadzę cię.-powiedział.

-Chyba wiem jak trafić do swojego namiotu.

-No przepraszam bardzo a jak się zgubisz.-uśmiechnął się

-Pff, że niby ja?-zapytałam wstając.

Schodząc z góry potknęłam się. Szykując się na upadek zamknęłam oczy. Nagle poczułam jak ktoś złapał mnie w tali. Otworzyłam oczy i okazało się, że to Edek mnie złapał. Kate, ale ty głupia jesteś no kto mógł cię złapać skoro szłaś z nim? Ed ustawił mnie do pionu i patrzył w moje oczy jakby były najpiękniejsze na świecie. Nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać. Nagle poczułam jego wargi na moich. Odwzajemniłam pocałunek. Następnie złapał mnie za rękę i odprowadził pod sam namiot.

-To pa-powiedział całując mnie w policzek

-Pa-Odpowiedziałam.

Weszłam do namiotu kładąc się szybko do łóżka. Nagle zobaczyłam jak obok namiotu przechodzi Aslan. Było widać w naszym namiocie jego cień.

Przyjaciel czy miłość? E.PNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ