16. Areszt

192 13 1
                                    

Rozwiązała się do okoła ciekawa reakcji innych. Pixar chciała wiedzieć czy i oni zauważyli nienaturalne zachowanie. Ona była przyzwyczajona do obaw ale Az nie i to było problemem. Martwiła się O niego. Dobrze wiedziała, że boi się ojca i najpewniej znienawidził matkę. Miał ją jako najbliższą rodzinę. A ona jego. Bo jeśli jej ojciec wiedział o jej istnieniu to mu w życiu nie wybaczy. Była przerażona, smutna, wręcz przybita. Chciała zwiedzić świat... A nie wylądować w areszcie.

Gdy wreszcie dotarli na miejsce zostali słuci i  zaprowadzeni do 2 osobnych cel pod napięciem. Westchneła kiedy wylądowała za szybą. Usiadła w kącie i tępo patrzyła przed siebie. Cele naprzeciwko zajmował rudzielec i nie miała bladego pojęcia czy on wytrzyma w szklanym pierdlu. Westchnełaś głośno A echo jej własnego oddechu rozniosła się po "pokoju".

Rudy dał się zamknąć. Tak jak Pixar. Zachowywali spokój a przynajmniej jego pozur. W środku wrzeszczał, wył z przerażenia całą tą sytuacją. Miał moce. To go przerażało o wiele mniej niż fakt że jego ojciec zwiał z więzienia. Cichy głos z tyłu głowy mówił mu że wszystko jest w porządku i nic mu się nie stanie. Nie wierzył w to. Chciał ale nie umiał.

♤♤♤

Czuł się podle. Naprawdę chciał uzyskać odpowiedzi ale wiedział również, że będzie musiał odpowiedzieć na zbyt wiele niewygodnych pytań. Widział też reakcję Wandy... Też czuła się źle a tym bardziej, że to na i wszystkim wiedziała. Musieli szczerze porozmawiać. Kiedyś Wanda zniknęła na ponad rok... Ale nie spodziewał by się czegoś takiego po tej grzeczna Wandzi...  Miał siostrzeńca. Nie wiedział co ma o tym myśleć a tym bardziej że miał najpewniej córkę. Błędem by tego wszystkiego nie nazwał nawet kiedy by mu ktoś groził.

Usiadła otępiała. Czuła, że źle zrobiła te parę lat temu ale to jednocześnie była właściwa decyzja. Westchnęła głośno i uniosła wzrok na brata. Spoglądał na nią. Musieli porozmawiać.

-Pogadamy?-Rzuciła Wanda po sokoviańsku.

-Tak.-Odpowiedział.-Musimy pogadać i to szczerze.

Usiedli u niej w pokoju. Zapadła chwilowo dość niezręczna cisza. Przerwał ją Pietro.

-Gdy w tedy niknełaś...

-Ychymm.-Mrukneła.-Nie miałam wyjścia...-Westchneła.-A ty?

-Krudki związek zakończony że strony mojej ex. Teraz znam przynajmniej powód.

-Ja...-otarła łzę.-Oddałam syna żeby go chronić... Nigdy w życiu nie spodziewałabym się że...

-Spokój się. Oboje zmarnowaliśmy czas.-Mrukną spokojnie.-Popełniliśmy prawie ten sam błąd. Nie przemyśleliśmy tego.

-Nasze dzieciaki popełniły ten sam błąd co my... Choć dał nich to nie do końca błąd...

-Pietro tą dziewczynkę moce trzymają przy życiu.

-Wiem. Ja o tym dziecku nic nie wiem.

-Z tego co ona mówiła mojemu miało się nic nie stać.

-Wiesz nie ma 100% pewności...

-Nawet sobie ze mnie nie żartuj... Nasze dzieci siedzą w areszcie!

Nie mam czasu - MarvelOnde histórias criam vida. Descubra agora