20. Reakcja

160 12 1
                                    

...

-Musimy poważnie porozmawiać...

-Oczywiście.-Usiedli na fotelach przed biurkiem.

-Sprawa dotyczy tych dzieciaków. Pozwoliłem zrobić sobie badania DNA... Sam byłem w szoku. Wanda... Pietro... Dlaczego nic nie powiedzieliście?

-On nie wiedział A ja...-Zaczęła Wanda.

- Nie wiedziałem... Choć teraz rozumiem parę spraw ale to już moje prywatne problemy.

-Wanda...-Stark patrzył wyczekujaco.

-Chciałam to chronić i nawet nie wiesz jak trudne to dla mnie było.-Warkneła czując przypływ agresji.

-Problemem jest Tylko to że te dzieciaki mają moce i mam nadzieję że więcej takich niespodzianek nie będzie.-Powiedział poważnie.-Idźcie z nimi pogadać i spróbujcie to przekazać najdelikatniej. Mam jednak wrażenie że tamta dwójka wie coś jeszcze o czym nam nie powiedzieli.

-Dobra.-Mrukną i wymienił spojrzenie z siostrą.

- Nie wiem czy to dobry pomysł...

-Wanda sprubój przynajmniej.

♧♧♧

Siedział wpatrując się w sufit. Cela była duża z czego może stać wolała Rox on wolał siedzieć na tyłku. Gapił się tępo w sufit kiedy usłyszał  otwierające się drzwi. Spojrzał w tamtym kierunku i nie spodziewał się jej tam zobaczyć. Nie za wysoka, ruda, kobieta o ciepłym spojrzeniu. Inną od Wdowy. Wanda Maximoff jego matka którą zostawiła go w sierocińca... przełkną ślinę chamując żal który przelał do spojrzenia. Chciał żeby to do niej dotarło.

***

Chodziła w kółko rozładowując zbyt dużą ilość energii. Szybko zauważyła że w progu stoi jej chyba ojciec... uniosła brwi i zatrzymała się że trzy metry przed nim... Podobieństwo było uderzające. Nie miała wątpliwości że Ci z HYDRY mówili prawdę. Przekrzywiła głowę z lekkim zaciekawieniem i błyskiem dziwnej fascynacji w spojrzeniu...

-Możemy pogadać...-Zaczął bardzo niepewnie.

-Jasne. Może nie wyglądam ale jestem toważyska.

***

Patrzył na nią czekając na jej ruch. Czekała. Ale na co? Podniósł się do siadu. Oparł łakcie na kolanach i pochylił się do przodu na znak że słucha.

-Możemy porozmawiać?-Spytała niesamowicie spokojnie choć w oczach przemykał cień stresu.

- Możemy jeśli mamy o czym.-Zmrużył oczy.

-Wiesz myślę że znajdziemy wspólny temat.-Uśmiecjneła się niepewnie.

-Ja o wszystkim wiem.-Uprzedził jej kolejne zdanie. Pobladła.-Zastanawiam się dlaczego?

-Wszystko ci wyjaśnię. Nie oczekuję od Ciebie niczego na co nie jesteś gotowy. Nie będę Cię traktować jak dziecka które jeszcze nie rozumie...

-Wiec czekam na wyjaśnienia dlaczego zostawiłaś mnie w sierocińcu! Wiesz w ogóle jak tam jest? Wiesz przez co musiałem przejść przez wzgląd na nazwisko? Wiesz jak być odrzucony?

-Byłam młoda i głupia nie przemyślałam tego dobrze... miałam siedemnaście lat... Sytuacja była ciężka, wyszły zbrodnie Twojego ojca wolałam Cię przed nim ukryć niż narażać również z mojej strony...

-Ojciec i tak o mnie wie.-Wzrószył obojętnie ramionami.- Nie jestem głupi i rozumiem to jednak nie cofnie to czasu i krzywdy nie naprawi.-Spojrzał na nią z żalem i lekkim wyżutem.-Nie myśl że zacznę Cię nagle traktować jak matkę...

-Wiem. Mogę Cię jednak nauczyć ponować nad mocami na tyle ile sama to potrafię...

-Przemyślę to...

***

Była lekko zaskoczona tym że on boi się jej reakcji mimo tego że wielokrotnie publicznie wspominała że ciepłą poznać ojca. Uśmiechnęła się promienie czekając.

- To naprawdę trudne...-Mruknął jakby do siebie. Zaśmiała się na to.

Mimo tego że miała 15 lat czuła się na starszą przez to co przeszła. Rozumiała swoje zamiławanie do podróży i tą chorą ciekawość świata. Patrzyła na ojca wyczerpująco. Miała nadzieję że nie wiedział wcześniej o jej istnieniu ale tylko dlatego że świadomość że wiedział i nie szukał jej była by o wiele gorsza...

-Ja...-Zająkną się.

- Nie chcę Ci psuć zabawy z odwalenia wzruszającej szopki ale ja o wszystkim wiem.-Powstrzymała śmiech z jego miny.

-Od kiedy?

-Od kąd zgłosiłem się na eksperymenty. Chcę wiedzieć jedno... Wiedziałeś?

- Nie.-Usmiechną się do niej.

-Wspaniale!-Chory entuzjazm modern ON. Zaśmiała się na to.-Bałam się drugiej odpowiedzi... Teraz legalnie nie muszę wracać do matki! Rudy chyba nie zareaguje tak jak ja...-Zamyśliła się.

- Możemy pogadać tak na luzie... bez spiny. Poznać się trochę...-Powiedział już bez stresu i usiadł obok niej.-Potem strawidzimy kto jest szybszy...

-Zdziwisz się na ja.-Mtukneła zgryźliwie.

-Mam nadzieję.-Uśmiechną się ciepło i ona wiedziała że nie będzie tak trudno przestawić się na nową rzeczywistość.

***

Stała spięta. Mierzył ją znerwicowanym spojrzeniem. Miał do niej żal, był wściekły za zostawienie to samego ale... Rozumiała to jednak nie był w stanie tego Od razu wybaczyć. Ba nie wiedział czy w ogóle będzie w stanie.

-Może poznamy się trochę?-Spytała pełną nadzieji.

- Możemy spróbować jednak nie obiecuje niczego.-Był zbyt wściekły że pozwolić sobie chociażby na radosny uśmiech.

 

Nie mam czasu - MarvelWhere stories live. Discover now